DieRoten.pl
Reklama

Lewandowski show! Bayern gromi Benfikę 5:2

fot.
Reklama

Bayern Monachium ma już za sobą siedemnasty oficjalny mecz o stawkę w sezonie 2021/22. Tym razem drużynie prowadzonej przez Juliana Nagelsmanna przyszło mierzyć się w Lidze Mistrzów.

Dosłownie przed chwilą swoje kolejne spotkanie rozegrali zawodnicy rekordowego mistrza Niemiec, którym tym razem w ramach 4. kolejki fazy grupowej Champions League przyszło mierzyć się z portugalską Benfiką. Warto przypomnieć, że dla FCB było to dokładnie siedemnaste spotkanie w sezonie 2021/22.

Ostatecznie pojedynek na Allianz Arenie w Monachium zakończył się wynikiem 5:2. Jeśli mowa o bramkach, to na listę strzelców wpisywali się kolejno Robert Lewandowski, Serge Gnabry, Leroy Sane oraz ponownie Lewandowski (dwukrotnie).

Dzięki dzisiejszej wygranej nad lizbończykami, klub ze stolicy Bawarii zapewnił sobie już awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Przypominamy zarazem, że FCB w nadchodzących tygodniach zagra jeszcze z Dynamem Kijów (23.11) oraz FC Barceloną (8.12).

Angielskie tygodnie powoli dobiegają końca – zanim jednak monachijczycy udadzą się na trzecią w tym sezonie przerwę reprezentacyjną, to w najbliższą sobotę czeka ich jeszcze jeden pojedynek ligowy. Dokładnie o 15:30 na monachijskiej arenie „Bawarczycy” podejmą świetnie radzącą sobie póki co ekipę SC Freiburg.

Nagelsmann stawia na Nianzou

Mając na uwadze pojedynek sprzed trzech dni, kiedy to mistrzowie Niemiec w ramach dziesiątej kolejki Bundesligi rozbili na wyjeździe Union Berlin po bramkach takich graczy jak Robert Lewandowski (dwukrotnie), Leroy SaneKingsley Coman oraz Thomas Mueller, trener Nagelsmann zdecydował się na pięć zmian.

Poza szeroką kadrą na dzisiejsze zawody w Monachium znalazło się dokładnie czterech kontuzjowanych piłkarzy. Wśród nich należy wymienić przede wszystkim Svena Ulreicha, który wznowił już częściowe treningi z kolegami. Ponadto niezdolny do gry pozostaje Eric Maxim Choupo-Moting.

To nie koniec, albowiem listę nieobecnych uzupełniają Niklas Suele oraz Lucas Hernandez, którzy wedle komunikatu klubowego nie odzyskali jeszcze 100% sprawności po niedawnych lekkich urazach. Ku zaskoczeniu od samego początku szansę gry otrzymał przede wszystkim Tanguy Nianzou.

Biorąc pod uwagę taką, a nie inną sytuację kadrową, mistrzowie Niemiec dzisiejsze zawody na Allianz Arenie rozpoczęli w następującym ustawieniu: Manuel Neuer w bramce, Benjamin Pavard, Tanguy NianzouDayot Upamecano oraz Alphonso Davies w obronie. Duet środkowych pomocników tworzyli z kolei Joshua Kimmich oraz  Leon Goretzka.

Jeśli mowa o skrzydłach, to Julian postawił na takich graczy jak Leroy Sane oraz Kingsley Coman. Podczas gdy funkcję napastnika pełnił tradycyjnie Robert Lewandowski, to za jego plecami wystąpił Serge Gnabry. Na ławce rezerwowych znaleźli się natomiast: Christian Fruechtl, Marc RocaOmar RichardsMarcel SabitzerBouna Sarr, Jamal Musiala, Josip Stanisic, Corentin Tolisso, Mickael Cuisance oraz Thomas Mueller.

Lewy z bramką, asystą i niewykorzystanym karnym

Ku zaskoczeniu, to goście z Lizbony zaczęli bardzo odważnie i już na samym początku starali się zagrozić bramce strzeżonej przez Manuela Neuera. W drugiej minucie szczęścia próbował Pizzi, ale pomocnik Benfiki został w porę powstrzymany. Po kilkuminutowej przewadze lizbończyków, monachijczycy zaczęli przejmować kontrolę nad meczem.

W 6. minucie powinno być 1:0 dla „Bawarczyków” – Coman świetnym podaniem obsłużył Gnabry’ego, jednakże Vlachodimos ostatecznie (choć z problemami) wybronił strzał Niemca. Spotkanie nabierało tempa z minuty na minutę, zaś po kwadransie gry Portugalczycy trafili do siatki Neuera, lecz gol nie został uznany z racji na pozycję spaloną Pizziego.

Na odpowiedź mistrzów Niemiec przyszło nam z kolei czekać do 26. minuty – Kingsley Coman po raz kolejny popisał się bardzo dobrą indywidualną akcją i dośrodkował do Lewandowskiego, który bez problemu wpakował piłkę do bramki z bardzo bliskiej odległości, notując swoje 79. trafienie w karierze w Champions League.

Gospodarze nie zamierzali jednak zadowalać się tylko jednym trafieniem – w 32. minucie „Lewy” dograł do Gnabry’ego, który piętką pokonał golkipera gości i podwyższył na 2:0. Radość FCB nie trwałą jednak zbyt długo, albowiem sześć minut później kontaktowego gola zdobył Morato, który pozostawił kapitana Bayernu bez szans na obronę.

W samej końcówce monachijczycy mogli jeszcze strzelić trzecią bramkę, ale Robert Lewandowski nie wykorzystał rzutu karnego po zagraniu Verissimo w polu karnym, strzelając w sam środek bramki… Ostatecznie wynik nie uległ zmianie i obie strony udały się na przerwę do swoich szatni.

Lewy show trwa nadal

Na drugą część spotkania obie ekipy wyszły na boisko w niezmienionym ustawieniu. Na pierwszą groźną akcję po wznowieniu gry nie przyszło nam czekać zbyt długo, albowiem w 47. minucie Lewandowski dogrywał do Gnabry’ego, lecz Niemiec na kilka metrów przed linią bramkową został zablokowany.

W 49. minucie genialną asystą popisał się Alphonso Davies, który zgrał głową do niepilnowanego Sane. Skrzydłowy FCB huknął z woleja i podwyższył prowadzenie na 3:1. Niestety kilkadziesiąt sekund później żółtą kartkę ujrzał Upamecano, wskutek czego Francuz nie zagra z Dynamem 23 listopada z racji na zawieszenie.

Następnie w 61. minucie dublet skompletował Lewandowski, który w pięknym stylu pokonał Vlachodimosa. Niestety, ale w 74. minucie gospodarze po raz kolejny zbyt łatwo dali się ograć i dopuścili rywali do strzelenia bramki na 4:2 – na listę strzelców wpisał się Darwin Nunez.

Na dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry, „Bawarczycy” podkręcili tempo, zaś szczęścia próbowali m. in. Gnabry i Mueller. W 84. minucie Manuel Neuer posłał daleką piłkę do Lewandowskiego, który ponownie przelobował Vlachodimosa. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i mistrzowie Niemiec rozbili Portugalczyków 5:2.

Podobnie jak miało to miejsce w ostatnich tygodniach, tak i tym razem Bayern będzie miał niewiele czasu na regenerację, analizę spotkania i odpowiednie przygotowania, albowiem już w najbliższą sobotę podopieczni Juliana Nagelsmanna podejmą u siebie SC Freiburg. Początek ostatniego spotkania przed trzecią w tym sezonie przerwą reprezentacyjną dokładnie o 15:30.

 

Źródło: Własne
GabrielStach

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...