DieRoten.pl
Reklama

Poznajcie Pepa Guardiolę 2

fot. s
Reklama

Od 1991 roku pracuje dla hiszpańskiej gazety sportowej "El Mundo Deportivo". Obecnie uchodzi za jednego z najbardziej poważanych dziennikarzy sportowych w Hiszpanii. Obserwował Guardiolę jeszcze za czasów jego pierwszych kroków w "La Masii" (młodzieżowej szkółce FC Barcelony - przyp. red.). Mowa o Paco Aguilarze, który w rozmowie z portalem bundesliga.de postanowił wyjawić kilka interesujących faktów z życia przyszłego trenera Bayernu Monachium:

 

Chłopiec z wielką głową

Opowiem wam historię, którą usłyszałem od nieżyjącego już, byłego koordynatora ds. młodzieży FC Barcelony, Oriola Torta. Był czerwiec 1984 roku. Pep miał wówczas zaledwie 13 lat, kiedy postawił swój pierwszy krok w sławnej akademii młodzieżowej, "La Masii". Tort, który był tam, żeby go przywitać, na widok drobno zbudowanego Pepa zażartował: "Twoja głowa jest za duża synu. Powinieneś pójść na studia zamiast grać w piłkę". Pep na pewno nie odebrał źle tych słów. Oriol Tort zawsze próbował rozluźnić atmosferę wewnątrz akademii. Guardiola z pewnością wiele Tortowi zawdzięcza.

 

Grający asystent

On jest typem człowieka, który żyje piłką i nie ma innych zainteresowań poza futbolem. Mimo to zawsze był oczytany i często mogłeś go zobaczyć z książką pod pachą. Wyróżniał się na tle innych zawodników. W tamtych czasach, my (dziennikarze) byliśmy w pewnym sensie częścią drużyny. Podróżowaliśmy z nimi, mieszkaliśmy w tych samych hotelach, byliśmy też znacznie bliżej zawodników. W dzisiejszych czasach to wszystko uległo zmianie, teraz jest więcej dystansu. On był zawsze człowiekiem rozmownym, ale zawsze unikał banalnych dyskusji - można było z nim porozmawiać na wiele różnych tematów. Jako piłkarz, był niczym gąbka - chłonął wszystkie informacje dla własnego dobra. Po meczach często rozmawiał z trenerami - nawet Johan Cryuff powiedział mi, że był on dla niego czymś w rodzaju asystenta na murawie. Podchodził do kolegów z zespołu i mówił im co mogą poprawić w swojej grze.

 

Na głęboką wodę

To był rok 1990. Pep pokazał się wcześniej z bardzo dobrej strony w rezerwach. W tym czasie na jego pozycji występował reprezentant kraju Luis Milla, ale ten niespodziewanie odszedł, by wzmocnić ligowych rywali, Real Madryt. Johan Cryuff musiał reagować szybko i praktycznie rzucił Pepa na głęboką wodę, ale zabieg ten odbył się bez szwanku.

 

Szacunek

Wśród kolegów z drużyny nie miał wrogów. Ale pośród dziennikarzy, owszem. Część mediów była po jego stronie, ale część była przeciwko niemu. To wynikało z faktu, że miał swoje zdanie i nigdy nie puszczał płazem, gdy ktoś pisał na jego temat plotki wyssane z palca. Był zawsze bardzo sprytny i nigdy się nie poddwał. Nawet wtedy, gdy w Barcelonie grało wielu zagranicznych piłkarzy on zawsze uchodził za wzór do naśladowania i  cieszył się dużym szacunkiem. Zawsze miał jasno sprecyzowane cele i nigdy się nie wygłupiał. Był szanowany.

 

Katalońska szajka

Zawsze trzymali się we czterech: Guardiola, Abelardo, Sergi oraz Luis Enrique. Wszyscy byli reprezentantami Hiszpanii i wciąż są ze sobą blisko. Luis Enrique był nawet jego następcą w roli trenera drużyny rezerw. Ale generalnie nie jest łatwo się z nim zaprzyjaźnić. On nie dopuszcza zbyt wielu ludzi do siebie.

 

źródło: bundesliga.de

Źródło:
Cuauhtemoc

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...