Jose Ernesto Sosa grając regularnie w Argentynie zatankował na nowo pewności siebie, dzięki której ponownie spróbuje swych sił w walce o pierwszy skład Bayernu Monachium. W wywiadzie dla "Merkur" zdradził - czuje się wystarczająco silny na grę Bayernie.
Merkur  - Panie Sosa, Bayern zapewnił sobie już Mistrzostwo. W jaki sposób  dowiedział się Pan o Mistrzostwie Pańskiego klubu?
 Sosa - Po treningu, gdy zszedłem do szatni zobaczyłem, że Martin  Demichelis wysłał mi sms z wynikiem meczu, a półfinał Ligi Mistrzów  oglądałem w domu przed telewizorem. Zachwyciła mnie ich gra, chłopaki  zaprezentowali się wspaniale i to nie tylko w meczu z Lyonem, ale i w  poprzednich. Ktoś, kto wyrzuca z gry takich przeciwników jak np. ManU  zasłużenie gra w finale. Nie odczuwam jednak wielkiego żalu. Z chęcią  tez bym tam zagrał. Jednak poziom, grany w Europie jest niezwykle  wysoki. 
W Eustudiantes - w przeciwieństwie  do Monachium - odgrywa Pan znacząca rolę. Czy własnie tego spodziewał  się Pan po transferze?
 Jestem szczęśliwy, że mogłem przyczynić się do osiągnięcia tak  wielkiego sukcesu, w tym sezonie mamy już 2 tytuły. Chciałem zagrać jak w  największej ilości spotkań, by po moim powrocie do Monachium sprostać  konkurencji. To mi się udało.
Czyli mozna z  tego wywnioskować, że powrót do ojczyzny był dla Pana krokiem wstecz?
 To było niezbędne, by na dłuższy czas zadomowić się w Europie.  Czasami nie da się ogrnąć ogromu odpowiedzialności, jaki trzeba ponieść,  a wtedy niezbędny jest "objazd". Te dwa lata w Monachium były ciężkie.  Niestety nie otrzymałem tyle szans na gre, ile byłoby mi potrzebne do  wyronienia sobie marki.
Dlaczego nie sprostał  Pan wysokim wymaganiom stawianym w Monachium?
 z jednej strony na samym początku miałem problemy z kontuzją,  które zakłóciły aklimatyzację. Później spadło na mnie tyle nowych  rzeczy: język, kultura, inny styl gry. To wszystko chyba mnie przerosło.
W  Estudiantes znów odczuł Pan, że jest potrzebny.
 Estudiantes to klub w którym się wychowałem, który jest dla mnie  jak rodzina. Mentalność Niemców jest inna, a obejście z piłkarzami jest  tu chłodniejsze niż u nas. Jednak będąc profesjonalnym piłkarzem trzeba  się przyzwyczaić do obcowania z obcą kulturą. W sumie gdzie by się nie  trafiło - nigdzie nie będzie jak w domu. Tę lekcję życie już mi  udzieliło. Chodzi o dojrzewanie jako człowiek i piłkarz. Najważniejsza  jest głowa i siła mentalna.
Wypożyczenie  kończy się 30 czerwca. Pan mimo wszystko chetnie zostałby jeszcze  dłużej? Czemu?
 Ze względu na MŚ decydująca faza Copa Libertadores zostanie tu  rozegrana pod koniec sierpnia. Jeśli uda nam się awansować to miło by  było zostać do końca. Decyzja leży jednak po stronie FCB. Zaakceptuję  ją, bez względu na wszystko. Myślę jednak, że moje życzenie zostanie  wysłuchane. Osobiście jeszcze z nikim nie rozmawiałem. W chwili obecnej  Bawarczycy są zajęci innymi sprawami. Czas na uporządkowanie tych spraw  przypada na tygodnie po zakończeniu sezonu. 
Jak  spogląda Pan na powrót do Bayernu?
 Zatankowałem tu pewności siebie i myślę, że jestem wystarczająco  mocny, by przy drugiej próbie przebić się do Bundesligi. Jednak wiem, że  nie będzie łatwo. Drużyna gra wspaniale, a trener nie ma podstaw do  większych zmian.
Jaki ma Pan stosunek  do van Gaala?
 Bardzo dobry. Mam wielki szacunek wobec niego. On zawsze grał z  otwartymi kartami, mówiąc mi, że będzie stawiał na innych piłkarzy.  Miałby bardzo ciężko.
Czy myślał Pan w tej  sytuacji również o karierze w Reprezentacji?
 To tez było powodem, dla którego wróciłem do Argentyny.  Zdecydowałem się tu na łatwiejsza drogę. Wiedziałem, że jeśli zagram  regularnie, wracając do starej formy automatycznie wrócę do kręgu  kandydatów Maradony. Tak tez się stało, bo na początku roku zaprosił  mnie na mecz towarzyski. O tego czasu cały czas marzę o wskoczeniu do  kadry na MŚ.
W osobie Juana Sebastiana Verona  ma Pan obok siebie jedna z podpór Reprezentacji. Czy szuka Pan u niego  czasem rad?
 On jest czymś w rodzaju mentora, który zna się też na grze zagranicą. To  on mi doradził powrotu do Argentyny.
Jak  ocenia Pan szanse Argentyny na zwycięstwo w MŚ?
 Bardzo wysoko, mimo, iż kwalifikacje wcale nie przebiegały gładko.  Argentyna jest naszpikowana gwiazdami ze wszystkich lig europejskich -  Messi, Tevez, Milito - oni wszyscy rozgrywają wspaniały sezon w swoich  klubach. Po fazie przygotowawczej Argentyna zaprezentuje się lepiej niż  dotychczas.
A Pan wróci do FCBM jako Mistrz  Świata?
 To byłoby spełnieniem marzeń. Jeśli Bayern mnie nie zechcę, to  poszukam szczęścia gdzie indziej, tak, gdzie na mnie będzie się stawiać.  mój cel jest jasny: chcę grać.
            
            
            
        
        
        
        
        
                        
                        
                        
                        
                        
                        
                        
                        
                        
                        
                    
                    
                    
                    
Komentarze