DieRoten.pl
Reklama

Upadły Anioł

fot.
Reklama

W 2004 roku do kin wchodził film Dmitri Logothetisa: „Upadły Anioł”. Mimo ogromnego rozmachu, potężnej kampanii reklamowej film był...średnio udanym projektem. Niedawno sobie przypomniałem tę produkcję, a właściwie sam tytuł i reżysera (bo fabuła była z rodzaju tych, niezapadającyh w pamięci) i doszedłem do wniosku, ze gdyby ktoś dziś zechciał nakręcić film o Bayernie Monachium, to tytuł „Upadły Anioł” byłby wręcz idealny.

 

W pierwszej połowie lat 70., kiedy to w klubie grali tacy zawodnicy jak Gerd Muller, Franz Beckenbauer czy Sepp Maier Bayern wygrywał praktycznie wszystko co było możlwie. 3 razy z rzędu Mistrzostwo Niemiec, 3 razy z rzędu Puchar Europy, a jako wisienka na torcie- Puchar Niemiec. Tamta ekipa była najlepsza w historii naszego klubu, była bezdyskusyjnie najsilniejsza w Europie- jednym słowem – w meczowej 18stce ówczesnego Bayernu grało osiemnastu aniołów. Nigdy więcej Bayern nie powtórzył takiego wyczynu i obawiam się, że już nigdy nie powtórzy.

 

Owszem, nasza drużyna jest silna, mamy ciekawych zawodników, reprezentantów krajów, którzy warci są dziesiątki milionów euro. Jesteśmy losowani z pierwszego koszyka w Lidze Mistrzów, średnio co dwa lata na Sabenner Strasse ląduje kolejna makieta patery przyznawanej za Mistrzostwo Niemiec i od czasu do czasu Puchar Niemiec. Jednak warto sobie odpowiedzieć czy to wszystko zaspokaja nasze ambicje? Mistrzostwo cieszy, absolutnie, ale powiem obrazowo – to Liga Mistrzów porusza naszą wyobraźnię i przyprawia nas o dreszcze. To podczas meczów Champions League mąż jest w stanie wyrzucić z łóżka rozpaloną żonę tylko po to, żeby w spokojnie delektować się 90minutowym dreszczowcem. Znam takie przypadki, Wy pewnie też znacie. Zresztą odpowiedzcie sobie na pytanie: Wolicie być pijani po zdobyciu Mistrzostwa i Pucharu Niemiec, czy po zdobyciu „tylko” Ligi Mistrzów. Odpowiedź wydaje się chyba prosta.

 

Jak dziecko dostaje co roku pod choinkę czerwonego mikołaja to oczywiście, cieszy się. Jednak po 10 latach, kiedy pod gałązką zamiast czerwonego mikołaja znajdzie Mega Kinder niespodziankę opatrzoną dodatkowo dwoma paczkami cukierków Schoko Bons, to jego radość będzie niesamowita. Oczywiście, Mistrzostwo Niemiec, które porównałem tutaj do czerwonego mikołaja, cieszy, ale jednocześnie nudzi się. Nie sprawia już takiej radości jak kiedyś. Zdobywanie patery stało się już rutynowe. Mega Kinder Niespodzianka i podwójne Schoko-Bonsy (czyt. Liga Mistrzów) to byłoby naprawdę coś wielkiego. Na to czekamy już 9 lat, ale poprzednie pokolenie czekało lat...25. Obawiam się, że nam również będzie dane czekać tyle lat na triumf w Lidze Mistrzów, jeśli nie więcej...

 

Nie mamy w tej chwili perpsektyw, ten sezon obnażył totalnie nasze braki kadrowe. To niezwykle ironiczne, że bez dwóch naszych „aniołów”- Robbena i Ribery'ego- Bayern wygląda zupełnie inaczej niż w poprzednim sezonie. OK, to są ważni piłkarze, ale tak wielki klub nie może zrzucać całej organizacji gry tylko na skrzydłowych. Przykład Barcelony jest najlepszy- jeśli kontuzji dozna Messi, a więc piłkarz jeszcze lepszy zarówno od Robbena, jak i Ribery'ego, to do jedenstaki wskakuje Pedro i nie ma mowy o zmianie stylu gry, a nieobecność Leo jest zupełnie niewidoczna. U nas, jak wypadają skrzydłowi to van Gaal musi kombinować. Nie może liczyć już na taktykę „rzucamy piłkę na skrzydło i zobaczymy co będzie” (swoją drogą aż dziwne, ze tyle zespołów w zeszłym sezonie dało się na to nabrać), tylko trzeba teraz rozegrać piłkę przez środek, dłużej się utrzymać itp. itd. To jest pierwszy błąd van Gaala-nie ma pomysłu na nasz klub.

 

Drugi błąd to transfery. OK, w porządku, rok temu ściągnął Robbena, Olića, wymyślił Mullera i Badstubera. Zrobił Mistrzostwo Niemiec, zdobył Puchar Niemiec i doszedł do finału Ligi Mistrzów. Ale nie można też zapominać, że ściągnął Mario Gomeza za 30 mln euro (najbardziej przepłacony transfer w historii Bayernu), wyrzucił Lucę Toniego i Lucio. Mało tego, w tym roku Louis van Gaal na transfery nie wydał ani eurocenta. Laik może mówić, że po tak udanym sezonie zespół nie potrzebował wzmocnień, ale ten kto obserwuje Bayern na codzień wie, że to bujda na resorach. Obrony nie mamy praktycznie w ogóle, skrzydłowi lubią się posypać, a skutecznego napastnika w Bayernie nie było od czasów Roya Makaaya. Poza tym, jak obliczyli fachowcy, Bayern w zeszłym sezonie ugrał na samej Lidze Mistrzów kwotę oscylującą w granicach 60 mln euro, a jeśli dodamy do tego premie z praw telewizyjnych i nagrody to kwota jest jeszcze wyższa, a wszystko miało być wpompowane w rynek transferowy. Po tak fartownym sezonie to była szansa żeby fachowcy wymieniali nazwę naszego klubu w gronie faworytów do końcowego triumfu w Champions League, ale ktoś jednak zaspał. W obronie wciąż ślepo wierzymy w drewnianego van Buytena...

 

Louis van Gaal wykonał w Bayernie pracę dobrą, ale niestety ten sezon pokazuje, że się po prostu wypalił. I nie mam tu do niego żadnych pretensji, to się zdarza. To mu się zdarzyło już w Barcelonie pod koniec ubiegłego wieku i boję się, że u nas powoli powtarza się ten schemat. Po początkowych sukcesach kibice byli w ekstazie. Jednak z każdym kolejny sezonem coraz bardziej tracili nerwy, a kiedy van Gaal do Barcelony zaczął sprowadzać masowo Holendrów, fani machali mu białymi chusteczkami. Boję się, że u nas będzie podobnie. Bo niech mi ktoś powie...kim do cholery jest Edson Braafheid? Czyżby to swego rodzaju antre do sprowadzania piłkarzy z kraju tulipanów, wiatraków, chodaków i sera?

 

Nasz anioł z biegiem lat coraz bardziej upada. Aniołki z Bundesligi za to rosną w siłę, a sądzę, że dominacja BVB w obecnym sezonie to nie jest jednorazowy wybryk. Tak samo Wolfsburg czy Werder- te drużyny stają się coraz silniejsze, mają coraz bogatszych sponsorów. Tabela się spłaszcza i niedługo nie będzie w niej słabych zespołów (przykład Mainz i Freiburga z tego sezonu). Jakie jest rozwiązanie z owej sytuacji? Wydaje się, że najlepiej będzie zwolnić trenera i to najlepiej już w przerwie zimowej. Ten sezon jest już i tak stracony. Liga Mistrzów? Fajnie, że wyszliśmy z grupy z pierwszego miejsca, ale czas sobie uświadomić, że jeśli nie odpadniemy w następnej rundzie to najpóźniej w ćwierćfinale. Limit szczęścia wyczerpał się już w zeszłym sezonie, Bóg już nas raz wyłowił, a teraz dał nam wędkę, żebyśmy sami sobie radzili. Van Gaal najwyraźniej wędkę tę porzucił na rzecz ciepłych kapci i wspomnień. Będzie miał co wspominać, ale powinien robić to na trenerskiej emeryturze, a nie teraz. Żeby nie być gołosłownym powiem kogo widzę na stanowisku szkoleniowca Bayernu. Podobno Kahn jest do wzięcia...

 

Mateusz Fudala

Źródło:
MateuszFudala

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...