DieRoten.pl
Reklama

Gomez - będę walczył

fot. J. Laskowski / G. Stach
Reklama

Mario Gomez swój pierwszy sezon w Bayernie nie może raczej nazwać jednym z najlepszych w swojej krótkiej jeszcze karierze. Spox.de postanowiło spotkać się z młodym Niemcem, który podobnie jak Miro Klose oraz Thomas Müller jest już pewien swego udziału w Mundialu w RPA, gdyż Joahim Löw zapowiedział, że zabierze ze sobą wszystkich sześciu napastników. W wywiadzie opowiada między innymi o szansach na potrójna koronę, o wątpliwości co do swoich własnych umiejętności, o krytyce Mehmeta Scholla oraz o Samuelu Etoo jako lewym obrońcy


SPOX: Panie Gomez, został Pan po raz drugi Mistrzem Niemiec. Czy tym razem wygrana smakowała inaczej niż w 2007 roku?
Gomez: Różniła się i za razem była podobna. Atmosfera w szatni po zdobyciu Mistrzostwa zawsze jest świetna. Z drugiej strony w FCB jest więcej rutyny, bo to nie jest dla nich rzadkością. Tytuły to w Bayernie obowiązek i po części coś normalnego. W Stuttgarcie było to niespodzianką. Ten kto raz posmakował Mistrzostwa będzie chciał coraz więcej. Szanse na to są tu ogromne.

Pierwszy tytuł już solidnie został oblany.
Bogu dzięki, że znów gramy w systemie tygodniowym, dzięki któremu możemy pozwolić sobie na odrobinę zabawy. To jest częścią zdobycia Mistrzostwa. Mamy jeszcze tydzień na przygotowanie się do  finału Pucharu. Jesteśmy bardzo skoncentrowani. Szanse na potrójną koronę drużyny europejskie maja nie częściej niż raz na pięć lat.

Czy myślami jest już Pan w finale LM w Madrycie?
Pewnie. Po półfinale po mojej głowie krążyła jedna myśl: wow! Jedziemy do Madrytu! Kto by o tym pomyślał pół roku temu? Ogólnie rzecz biorąc, jeśli wygramy będzie po prostu wspaniale. Nie ma gorszej rzeczy niż porażka tuz przed metą. Nie chce mówić po fakcie, że nie wykorzystaliśmy naszej szansy. Tego byśmy sobie nie wybaczyli.

W chwili obecnej prawie Pan nie gra. W jaki sposób tłumaczy Panu trener, że nie należy Pan do pierwszego składu?

Nie musi mi tego tłumaczyć. Przecież widzę to co tydzień. IvicaOlic, w chwili gdy doznałem kontuzji, zaczął strzelać bardzo ważne bramki. Nie jestem ani ślepy, ani głupi, więc nie wykrzykuje miejsca w składzie. Ivica zasłużył na to by grać. Mimo wszystko staram się odzyskać miejsce w składzie.

W jaki sposób chce Pan się podnieść?
W rundzie jesiennej już raz wypadłem ze składu, jednak później znów do niego wróciłem. Winna była kontuzja. Cały czas miałem nadzieję, że wrócę do składu, gdy tylko się wyleczę. Prawda jest taka, że gdy wchodzi za mnie inny gracz i zaczyna strzelać gole, ważne gole, to trzeba to uszanować. Ta faza nie jest dla mnie łatwa. Mimo wszystko nie poddam się.

Ostatnio powiedział Pan, że nie ma cierpliwego rezerwowego.
Ciężko mi jest odpowiednio ocenić sytuację. Wysłałem przecież, że po wyleczeniu kontuzji znów zacznę grać, jednak okoliczności na to nie pozwoliły. Musze podnieść się, dodać gazu i samemu oferować się trenerowi. Mam nadzieję że już niedługo na mnie postawi.

Ostatnio na boisko wszedł zamiast Pana nawet Miro Klose.
Trener obmyślał to tak, że ja wchodzę za Olica, a Miro za Thomasa. Ostatnio częściej ściągał tego drugiego. To zależne od obsadzanej pozycji na boisku. Miro, podobnie do Thomasa, gra trochę cofnięty.

Po niewykorzystanej szansie w spotkaniu z Lyon widać było po Panu, że walczy Pan sam z sobą. Czy czasem sam Pan w siebie wątpi?
W Lyonie na chwilę po wejściu na boisko miałem dobrą okazję strzelecką. Główkowałem na bramkę stojąc tyłem, a gdybym trafił, byłoby 1:0. Zdenerwowałem się. Tak nie może być.

Sprawia Pan wrażenie zablokowanego.
Jako napastnik strzelający wiele goli nie jestem wystarczająco cierpliwy. W normalnych warunkach wiem, że po dwóch niewykorzystanych szansa nadarzy się trzecia. Niestety, będąc rezerwowym sytuacja wygląda inaczej, wtedy brakuje czasu. Zbyt wiele chcę na raz.

Niech Pan to wytłumaczy.
Pomyślmy o Lyonie: przed wejście na boisko miałem zakodowane, że muszę strzelić bramkę. Chcę wszytko od razu, a w takim układzie ciężko o powodzenie. Muszę się nauczyć, że pełniąc rolę rezerwowego nie zawsze muszę strzelać gole. Mimo tego mogę grać dobrze, a przy drugim, czy trzecim występie trafię? Na chwilę obecną chciałbym przenosić góry, wchodząc na boisko. Chciałbym na raz strzelić siedem goli i asystować przy 6 kolejnych, ale jak to niby możliwe, gdy gra się tylko przez kwadrans?

Pański bilans w roli jokera nie wypada zbyt korzystnie. 17 razy wchodził Pan na boisko i ani razu Pan nie trafił.
To pokazuje, jak bardzo czuję presję gdy jestem tylko jokerem. Z drugiej strony w spotkaniach rozegranych od pierwszych minut trafiałem w sumie 14 razy. To jest osiągniecie, które jest dla mnie normalne.

W wywiadzie dla magazynu "Kicker" powiedział Pan ostatnio, że nie przeszedł Pan do FCBM by być rezerwowym, a żeby strzelać ważne bramki. Dodał Pan, że było wiele dobrych akcentów z Pana strony, ale ogólnie stać Pana na poprawę. Co miał Pan konkretnie na myśli?
Możemy jeszcze lepiej współgrać. Mamy dwie, wspaniałe indywidualności na skrzydłach, jednak współpraca ze środkowym napastnikiem jest jeszcze nie do końca dopracowana. Nasz środkowy napastnik w dalszym ciągu nie jest odpowiednio włączony do gry.

W Stuttgarcie było tak, że Hitzlsperger otrzymuje piłkę i od razu gra ją wysoko na Gomeza. W Bayernie  zawsze stoi Pan tyłem do bramki. Jak bardzo musiał Pan się przestawiać?

Dobrze to Pan wytłumaczył. Przestawienie się nie jest łatwym zadaniem. Robiąc to samo trzy lata, musiałem nagle się zmienić, a to nie jest wcale takie proste. Rozgrywanie piłki jest tu całkowicie inne. Posiadanie piłki przez nas jest na poziomie 70-80%, nikt daleko nie biega, a środkowi obrońcy są aktywni już na linii środkowej. 21 piłkarzy sprawia, że pole przed bramka jest bardzo ciasne. Nie ma tu miejsca na długie piłki w głąb pola. Mimo to muszę się starać częściej wychodzić na pozycje, stać twarzą do bramki. Tylko tak mogę strzelać gole.

Mehmet Scholl mówił ostatnio w wywiadzie dla "BamS", czy przeczytał go Pan?
Tak.

Scholl powiedział między innymi, że Bayern to inny świat, że tu chodzi o postawę, że trzeba wyciagnąc łokcie, a własnie tego Panu brakuje. Stwierdził, że musi Pan się zmienić. Zgodzi się Pan z tym?
Po części. Jeśli mówimy o moim występie z Lyonem, to trzeba mu przyznać rację. Z drugiej strony łatwo się mówi takie rzeczy, gdy nie gram. Moja postawa z całą pewnością jest niedostateczna. Każdy może powiedzieć, że muszę gryźć, drapać walczyć. Powiem jednak jeszcze jeden raz: już raz wypadłem ze składu i wróciłem. Na pewno nie udało mi się to poprzez głuche patrzenie przed siebie.

Brzmi to trochę jak zdenerwowanie.
Nie, nie, ależ skąd. Musze dać gazu podczas treningu. Gdy wejdę na boisko - muszę tu przyznać rację Mehmetowi - nie mogę rozpaczać nad niewykorzystana sytuacją, a muszę dać gazu.

Werder jest czymś w rodzaju Pańskiego ulubionego przeciwnika - strzelił im Pan już 7 bramek. Co myśli Pan o strzeleniu bramki jako joker w finale Pucharu DFB?
Mam oczywiście nadzieje, że zagram, bez względu na to jak długo. To będzie oznaczało: walczyć, dawać gazu, nie rozmyślać i nie podłamywać się, jeśli nie zagram od pierwszych minut. Myślę, że będę wzmocnieniem drużyny nawet, gdy wejdę na boisko w trakcie meczu.

Werder jest symbolem ofensywnej gry, a Inter defensywnej. Czy zaimponowała Panu gra Interu przeciwko Barcelonie?
Zaimponować, to mi może nie zaimponowała. Pomyślałem, że to kolejna interpretacja piłki nożnej. Jose Mourinho wiedział, że to jedyny sposób na wprowadzenie drużyny do finału. Miałem uśmiech na twarzy, gdy do gry weszli jeszcze Ivan Cordoba i Diego Milito. w takim ustawieniu Inter miał aż sześciu środkowych obrońców na boisku.

Samuel Etoo zagrał jako drugi lewy obrońca.
Całkiem nieźle mu to wyszło. Już raz to zrobił w meczu Barcy przeciwko Milanowi, gdy do gry wszedł Cafu. Z cała pewnością Mourinho to już widział, dlatego tez zdecydował, że właśnie tak będzie ustawiony. Trzeba się ukłonić przed Interem. Drużyna, która dwa razy przeciwstawi się Barcie zasługuje na finał.

Jak przebiegnie finał?
(śmiech) Nie wydaje mi się, że znów zagrają szóstką środkowych obrońców. Myślę jednak, że zagrają defensywnie z nastawieniem na kontry.

Czy grając jako napastnik w takim meczu, można oszaleć?
Nie. To czasem tak wygląda. Dla obrońców Interu mecz na Camp Nou musiał być najlepszym przeżyciem ich życia. Oni sobie poradzili spektakularnie. Dajmy się zaskoczyć grą w finale. Faktem jest, że mają wspaniałą obronę i wyjątkowo dobrych napastników.

Jak bardzo jest Pan przekonany, co do pokonania Interu?
Wszyscy jesteśmy zdania, że może nam się udać. My wszyscy przez długi czas nie mogliśmy uwierzyć, że dalej gramy we wszystkich trzech rozgrywkach. Dziś jesteśmy Mistrzami. a przed nami jeszcze dwa finały. Wcześniej wyłączyliśmy z gry ManU i Lyon. Teraz koncentrujemy się na Bremie i Interze. Później na MŚ. Fajny przed nami czas.

Źródło:
kornkage

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...