DieRoten.pl
Reklama

Gdzie jest lider?

fot. J. Laskowski / G. Stach
Reklama

Krótka lekcja historii na początek. Kiedy odchodzili najwięksi historyczni wodzowie, zawsze panował swego rodzaju chaos. Cofnijmy się do odległych czasów, do roku 1935. Po śmierci wybitnego polityka, Marszałka Piłsudskiego, w Polsce nastał czas rywalizacji o władzę pomiędzy Edwardem Rydzem-Śmigłym, a Ignacym Mościckim. Polityka przez nich uprawiana stanowi efekt rozważań znawców i historyków, ale wszyscy są zgodni, że żaden z nich nie posiadał jednak odpowiednich cech osobowościowych, ażeby zdominować scenę polityczną w takim stopniu, w jakim uczynił to Piłsudski.

 

Charyzma, inteligencja i nieustępliwość to na pewno cechy dobrego lidera. Spytacie zapewne "do czego znowu ten Fudala zmierza?" Otóż jak się okazuje, sytuacja, panująca w naszym kraju w 1935 roku ma wspólny mianownik z tym co dzieje się obecnie w Bayernie Monachium. Chodzi oczywiście o odejście naszego kapitana. Zdaję sobie sprawę, że nieco nad wyraz jest porównywanie Marszałka Józefa Piłsudskiego do...Marka van Bommela, ale piszę to po to by uświadomić, że van Bommel w ostatnich latach był dla naszego klubu postacią czołową, był liderem z krwi i kości. Polakom, w 1935 roku, lidera Piłsudskiego odebrał rak wątroby. My lidera pozbawiliśmy się z własnej woli.

 

Na początku tygodnia, kiedy czytałem informację o odejściu Marka van Bommela do AC Milan, przecierałem oczy ze zdumienia. Co prawda zarząd Bayernu dawał już od dłuższego czasu znaki, że van Bommel najpóźniej w czerwcu opuści klub, ale mimo wszystko do tej pory był naszym podstawowym zawodnikiem. Nieustepliwość, zadziorność i przepotężna determinacja – to cechy, które charakteryzowały Holendra. To właśnie te cechy van Bommela pomogły nam m.in. w zdobyciu Mistrzostwa i Pucharu Niemiec. To właśnie dzięki tym cechom został pierwszym obcokrajowcem, który dostąpił zaszczytu noszenia opaski kapitańskiej w największym niemieckim klubie. To w końcu te cechy pozwoliły kibicom i dziennikarzom porównywać go do wielkiego Steffana Effenberga. Z pewnością będzie brakować kogoś takiego jak van Bommel w naszych szeregach. A Milan? Milan się zbroi i wyraźnie daje sygnał chęci zawojowania nie tylko Włoch, ale i Europy. Szkoda tylko, że naszym kosztem.

 

Szalenie trudno będzie nawiązać równorzędną walkę z Interem w Lidze Mistrzów bez van Bommela. Jego bezpardonowe wejścia z pewnością ostudziłyby gorące głowy Włochów, którzy przecież słyną z "cwaniackiej" gry. To właśnie van Bommel pouczał przeciwników, że Bayern należy szanować, i to nie tylko w Bundeslidze, ale także w LM. Jego determinacja, zdolności przywódcze, a przy tym niezwykła elegancja sprawiały, że rywale czuli przed nami respekt, by nie powiedzieć, że nas się zwyczajnie bali. Czy ktoś wyobraża sobie, że Lucio czy Esteban Cambiasso przestraszą się Tymoszczuka? Nie sądzę.

 

Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to subiektywny felieton, ale taka już jest reguła publicystyki. Mnie osobiście Marka będzie bardzo brakować i niestety mam złe przeczucia, że na kolejnego, tak charyzmatycznego lidera, przyjdzie nam długo poczekać. Oby nie dłużej niż przerwa pomiędzy Effenbergiem, a van Bommelem.

 

Mateusz Fudala

Źródło:
MateuszFudala

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...