DieRoten.pl
Reklama

Wywiad z Philippem Lahmem

fot. J. Laskowski / G. Stach
Reklama

16 lat po zwycięskim trafieniu Andreasa Brehme z rzutu karnego w finale MŚ znowu głównym punktem zainteresowania jest lewy obrońca - Philipp Lahm, który nie tylko zdobył gola na otwarcie tego mundialu, ale również z ust samego Diego Maradony usłyszał wiele pochwał.Dzisiaj o 17 piłkarz Bayernu Monachium będzie chciał udowodnić swoją klasę w pojedynku z rodakami słynnego Diego. O swoich przemyśleniach powiedział serwisowi Sport1.de.

Sport1.de: Jakie wspomnienia ma Pan z wykonanego przez Andreasa Brehme rzutu karnego w finale MŚ 1990 przeciwko Argentynie?

Philipp Lahm: Wiem, iż Andreas uderzył prawą nogą w lewy róg. Dzięki temu Niemcy były Mistrzami Świata.

Sport1.de: Gdy dojdzie do pojedynku w rzutach karnych, będzie Pan należał do wykonawców tych jedenastek?

Philipp Lahm: Najprawdopodobniej nie znajdę się w pierwszej piątce. Szansę będą mieć inni, którzy lepiej wykonują te stałe fragmenty gry. Jeśli oni je wykorzystają, ja nie będę musiał strzelać. Zobaczymy wtedy, że Maradona nie będzie miał podstaw do świętowania na trybunach.

Sport1.de: Co przemawia za Waszym zwycięstwem przeciwko Argentynie?

Philipp Lahm: Dopuszczamy do małej ilości sytuacji podbramkowych - jesteśmy po prostu dobrym zespołem, który ma szansę daleko zajść.

Sport1.de: Jednak Argentyna będzie najgroźniejszym rywalem z dotychczasowych przeciwników. Gdzie Pan widzi przede wszystkim siłę drużyny?

Philipp Lahm: Wszyscy oni są zwinni, bardzo szybcy i świetnie wyszkoleni technicznie - kompletna drużyna. Jedna uważam, że nie musimy się chować. Udowodniliśmy, iż potrafimy grać w piłkę i możemy stawić czoła każdemu.

Sport1.de: Czy Argentyna straciła w Pana oczach po męczarniach z Meksykiem?

Philipp Lahm: Ani trochę. Co prawda widziałem tylko ostatnie pięć minut i dogrywkę, jednak to jest identycznie jak w przypadku Brazylii. Nie docenia się ich, pisze że grają słabo, mówiono nawet, iż nie zasłużyli na wygranie z Ghaną. Podobnie dzieje się teraz z Argentyną.

Sport1.de: Jak dotąd zbiera Pan tylko i wyłącznie dobre noty na mundialu, mimo tego, że jako prawo - nożny piłkarze ustawiany Pan jest na lewej stronie. Czemu tak się dzieje?

Philipp Lahm: Zgadza się, moja prawa noga jest silniejsza. Jednak od jedenastu lat bycia w Bayernie mówi mi się jasno - trzeba równie mocno trenować także słabą stopę.

Sport1.de: Mimo to w 2003 roku opuścił Pan Monachium i przeniósł się do Stuttgartu. Co źle poszło?

Philipp Lahm: Źle to niewłaściwe słowo. W Bayernie zawsze były tylko gwiazdy, ciężko jest natychmiast przedostać się do składu. Co prawda Schweini natychmiast się wkomponował, ale dla mnie wielką pochwałą było już to, że zostałem wypożyczony, a nie sprzedany.

Sport1.de: Teraz Pan jest gwiazdą. Jakie to uczucie?

Philipp Lahm: Czy ja wiem. Rozdaje czasami więcej autografów, ale moje życie jest takie samo jak wcześniej. Sądzę, że wiem jak trzeba się zachowywać. Moi rodzice już wcześniej mnie tego nauczyli i nie mam z tym problemów.

Sport1.de: Chelsea i inne duże kluby interesują się Panem. Co może Pan na ten temat powiedzieć?

Philipp Lahm: Myślę, że jest to nagrodą za to, co prezentuję aktualnie na boisku. To dla mnie oczywiście zaszczyt, ale najważniejsze są teraz Mistrzostwa Świata.

Sport1.de: Czy będzie Pan grał z szyną na ręce do końca turnieju?

Philipp Lahm: We wtorek minęło dokładnie sześć tygodni o feralnego wydarzenia. Spróbuje jak do będzie wyglądało bez tego. Mogę rękę zgiąć do 120 stopni, jednak dalej nie daję jeszcze rady. Z Argentyną może zagram z szyną. Decyzja zapadnie przed pojedynkiem.

Sport1.de: Czy szyna pójdzie na licytację jak np. guma do żucia Jensa Lehmanna na eBay-u?

Philipp Lahm: Może i tak będzie - to jest dobry pomysł, aby w ten sposób wesprzeć szczytne cele.
Źródło:

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...