DieRoten.pl
Reklama

Wywiad z Olim

fot. J. Laskowski / G. Stach
Reklama

Na stronie niemieckiej gazety BILD ukazał się wywiad z żywą legendą Bawarskiego klubu – Oliverem Kahnem. Bramkarz który z klubem z Monachium zdobył siedmiokrotnie Mistrzostwo Niemiec i po raz Puchar UEFA i Ligę Mistrzów odpowiadał na szereg pytań, których przetłumaczoną treść prezentujemy poniżej.

BILD: Panie Kahn, rozpoczyna Pan swój ostatni sezon. Jakie jest Pana największe marzenie?

Oliver Kahn: Rozegranie finału niczym w 2001 roku, kiedy dosłownie na kilka sekund przed końcem zostaliśmy Mistrzami. W 94 minucie, rzutem na taśmę przeciwko Schalke. Taki happyend, to byłoby czymś fantastycznym. Jednak jeśli te marzenie się spełni, to będę miał kłopoty z szefostwem klubu i trenerem – jak niby mają oni to po raz drugi wytrzymać nerwowo?

Czy nie przepełnia Pana smutek przy myślach o odejściu?

Wcale. Ani smutek, ani melancholia. Szybciej już euforia. W tym sezonie chcę znów zaatakować. W sumie tę pracę wykonuję już on 20 lat. W takiej sytuacji mówi się do siebie: dawaj, jeszcze rok pełną parą i koniec.

Pierwszy tytuł już się Panu udało zdobyć…

Puchar Ligi przyjąłem bardzo chętnie. Nie jest on jednak jakimś punktem odniesienia do przyszłego sezonu, choć kilka razy zdobywając ten Puchar na koniec byliśmy mistrzami. W Lidze Werder, czy Stuttgart będą inaczej grać. Mowa tu o tempie, agresywności, czy też sercu do walki, wszystko będzie inaczej.

Co zmieniło się w Bayernie?

Kilka rzeczy. Można to poznać po napięciu w jakim znajdują się pojedynczy piłkarze. Szczególnie w oddziale defensywnym. Podczas przygotowań zagraliśmy przecież nie jednokrotnie do zera. Nie zwracając już uwagi na mecze testowe, fajnie jest widzieć z jakim zaangażowaniem grają chłopaki, na przykład taki Lucio.

W ostatnim sezonie krytykował Pan brak agresywności.

Teraz to ona już powróciła. Nie było jeszcze meczu testowego, który zakończyłby się 8:0 czy 8:1. Zawsze było na styk, padało mało bramek. To pokazuje, że pracujemy w skupieniu.

Również Bastian Schweinsteiger bardzo mocno się poprawił. Czy jest to następstwem ostrej walki w drużynie?

U nas każda pozycja na boisku jest obstawiona co najmniej podwójnie. Innymi słowy od każdego należy spodziewać się najwyższej koncentracji, w przeciwnym razie czeka ławka. Nowi zawodnicy zawsze budzą nowe siły w drużynie, nową energię. Za rok czekają nas również ME, każdy chce osiągnąć wysoką formę. To wszystko jest mieszanką, która mnie bardzo pozytywnie nakręca.

Czy Mark van Bommel nie przesadza, łapiąc w meczy PL Fernando Meirę za genitalia?

Ogólnie rzecz biorąc jest bardzo dobrze, że posiadamy taki typ piłkarza. Pewnie, pewne zachowania mógłby sobie darować. Jednak to nastawienie, ta pozytywna agresja, tego potrzebuje każda drużyna. To jest bardzo ważne.

Jak ważny dla drużyny jest Frank Ribery?

Frank jest piłkarzem instynktownym. Jest kimś, przy kim nie da się określić co za chwile zrobi. W sumie ma on numer „7” na plecach, dawny numer Scholla. On do niego wspaniale pasuje. W szatnie Frank też bez przerwy żartuje i to nie po półmroku tylko od razu! To jest rodzaj mentalności przy której mówię: to są ludzie z którymi można wygrywać.

Czy myśli Pan, że Miro Klose poradzi sobie z presją?

Miro już od dawna nie jest tym piłkarzem z roku 2002. Dla mnie sprawia on wrażenie bardzo pewnego siebie, ustawionego na osiągnięcie postanowionego celu i niezwykle doświadczonego. Obecnie ma on odpowiedni wiek i odpowiednie doświadczenie aby móc grać w Bayernie.

Podczas drugiej kolejki, w Bremie, będzie musiał przejść przez piekło.

Normalka. Też to przeżyłem przechodząc z Karlsruhe do Bayernu. Jako profesjonalista musisz sobie z tym radzić. Takie mecze mogą być również motywacją. Zawsze powtarzam: Jeśli ludzie wcale się nie denerwują, że odchodzisz, to znaczy, że coś nie jest OK.

Źródło: bild.de

Źródło:

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...