Po zakończeniu obecnego sezonu jego drogi z klubem rozejdą się definitywnie, osiągnął tu więcej, niż większość trenerów mogłaby sobie wymarzyć. Ottmar Hitzfeld w Bayernie zatrudniony był dwukrotnie, a dwa finały LM – w tym jeden zwycięski (2001) – dają mu miejsce wśród największych sław trenerskich FCB. Od 1.VII.2008 jego miejsce zajmie Jürgen Klinsmann, sam Generał powoli zaczyna podsumowywać lata spędzone na Säbener Straße, podobnie jak teraz z gazetą BILD.
Wywiad z
Hitzfeldem:
To jest jedynie wymysłem
dziennikarzy. Czy mam ustać i za każdym razem mówić, że jest wręcz odwrotnie?
Nie, czuję motywację, większą niż kiedykolwiek, aby pokazać przeciwieństwo.
Co Pana jeszcze
motywuje?
Wizja, że przede mną jeszcze 3,5
miesiąca pracy! Sam jestem zdziwiony moim dobrym samopoczuciem. Myślałem, że
będzie ciężej, że odczuję większą presję.
Czy nigdy Pana nie
kusiło, aby w następnym sezonie, wraz z tą drużyną, zagrać na czele stawki w
Lidze Mistrzów?
Nie, uważam, że mój rozwój w FC
Bayernie jest już zakończony. Pozostawiam drużynę, która jest na tyle dojrzała,
aby mogła grać o zwycięstwo w LM, aby mogła być konkurencyjną na arenie
międzynarodowej. W związku z tym spełniłem swoje zadanie. Pewna era już się
skończyła. Cieszę się, że od lata będę pracował w Szwajcarii.
Czy zachowuje się
Pan teraz bardziej bezwzględnie? Powiedzmy może inaczej: czy teraz nie
interesują Pana tak bardzo losy pojedynczych piłkarzy, skoro latem i tak Pan
odchodzi.
Zarówno trener i człowiek
Hitzfeld nigdy nie byli bezwzględni. Możno przegrać mecz, ale nie wolno stracić
swojej wiarygodności czy twarzy. Zawsze będę się starał być sprawiedliwym, ale
i surowym.
Czy podejmując
decyzje nie czuje Pan już takiej presji?
Zawsze miałem swoja filozofię,
mój styl prowadzenia drużyny. Tego nie zmienię. Nigdy nie igrałbym ze swoją
wiarygodnością. Czy naglę mam udawać bezwzględnego trenera, który wszystko
stawia na jedną kartę? Nie, takim kimś nie jestem. Będę prowadził drużynę
trochę ostrzej, ale to tylko dlatego, że kilka rzeczy w rundzie jesiennej mi
nie pasowało.
Ma Pan na myśli
Olivera Kahna, który wcześniej opuścił imprezę świąteczną? Przecież zawiesił go
Pan nawet na jeden mecz.
Ta decyzja była dla mnie trudna. Muszę
być sprawiedliwym, tu chodzi o FC Bayern, a nie o osoby. Była obawa, że coś
pęknie, musiałem interweniować. Nie miałem innego wyjścia.
Czy myśli Pan, że
Pańscy piłkarze mogą teraz być dodatkowo zmotywowani, bo chcą sprawić Panu
piękne pożegnanie?
Nie wydaje mi się. Piłkarze mają
zdobywać i mają chcieć zdobywać tytuły, nie zależnie ode mnie. To, że ja i
Oliver Kahn będziemy świętować nasze własne odejścia, to jest nasza sprawa. Nie
oczekuję, że w drużynie odezwie się sentyment.
Co łączy Pana z
Oliverem Kahnem?
Jesteśmy duetem
połączonym przeznaczeniem, który próbuje wszystkiego, aby odejść w dobrym
stylu.
Czy
rozmawiał Pan o tym z Kahnem?
Tak, rozmawiałem.
Razem toczyliśmy tak wiele bitew, zdobywaliśmy tytuły, przegrywaliśmy finały. To będzie nas zawsze łączyło. Mamy podobną
filozofię. Potrzebni są autentyczni liderzy niczym Oli Kahn, aby dostać się na
sam szczyt. We wszystkich dziedzinach życia Oliego Kahna można nazwać
człowiekiem sukcesu. 14 lat bycia bramkarzem w Bayernie, tego prawdopodobnie
nie osiągnie już żaden inny bramkarz.
Czy
przeszkadza Panu, iż Klinsmann teraz coraz częściej będzie się pojawiał w
Monachium?
Dziwne byłoby,
gdyby tego nie robił. To chyba normalne, że musi być na bieżąco. Już dwa razy
rozmawiałem przez telefon z Jürgenem. Jeśli terminarz tylko na to pozwoli, to
się z nim spotkam. Chcę móc odpowiedzieć na jego ewentualne pytania.
Czy
będzie Pan w Bayernie jeszcze jakoś aktywny? Może jako zewnętrzny doradca?
Jeśli moja opinia
będzie potrzebna, to z chęcią się wypowiem. Jednak Jürgen jest profesjonalistą z
krwi i kości, który sam sprowadzi swoich doradców.
17
maja świętuje Pan swoje pożegnanie, Czy…
… przepraszam, ale
o tym naprawdę jeszcze nie myślę.
Jednak
będzie to Pański ostatni dzień roboczy w Bayernie.
Możliwe, że popłyną
mi łzy. Często muszę je powstrzymywać, ponieważ mistrzostwa i puchary zawsze
były dla mnie szczególnie ważne. Nie boję się wzruszeń.
Czy
17 maj to definitywnie Pana ostatni dzień
w Bundeslidze?
Źródło: Bild.de
Komentarze