DieRoten.pl
Reklama

Wywiad z Generałem dla BamS

fot. J. Laskowski / G. Stach
Reklama

Po zakończeniu obecnego sezonu jego drogi z klubem rozejdą się definitywnie, osiągnął tu więcej, niż większość trenerów mogłaby sobie wymarzyć. Ottmar Hitzfeld w Bayernie zatrudniony był dwukrotnie, a dwa finały LM – w tym jeden zwycięski (2001) – dają mu miejsce wśród największych sław trenerskich FCB. Od 1.VII.2008 jego miejsce zajmie Jürgen Klinsmann, sam Generał powoli zaczyna podsumowywać lata spędzone na Säbener Straße, podobnie jak teraz z gazetą BILD.

Wywiad z Hitzfeldem:

Bild am Sonntag: Panie Hitzfeld, jeszcze w styczniu wspominał Pan, że przed Panem najcięższa runda rewanżowa w karierze. Matthias Sammer uważa, że będzie panu łatwiej, bo decyzje będzie mógł Pan podejmować z większym dystansem. Jak to w końcu jest?

Ottmar Hitzfeld: Obydwie wypowiedzi są prawdziwe. Ucieszyłem się, że moją decyzję ogłosiłem tak wcześnie. Poczułem ulgę. To, że Bayern tak szybko ogłosił Jürgena Klinsmanna moim następcą było dla mnie równie ważne. Przyszłość jest już ustalona, to zapewni spokój.

Mimo wszystko pozostaje chyba obawa, że drużyna przestanie słuchać trenera, który niedługo i tak odejdzie.

To jest jedynie wymysłem dziennikarzy. Czy mam ustać i za każdym razem mówić, że jest wręcz odwrotnie? Nie, czuję motywację, większą niż kiedykolwiek, aby pokazać przeciwieństwo.

Co Pana jeszcze motywuje?

Wizja, że przede mną jeszcze 3,5 miesiąca pracy! Sam jestem zdziwiony moim dobrym samopoczuciem. Myślałem, że będzie ciężej, że odczuję większą presję.

Czy nigdy Pana nie kusiło, aby w następnym sezonie, wraz z tą drużyną, zagrać na czele stawki w Lidze Mistrzów?

Nie, uważam, że mój rozwój w FC Bayernie jest już zakończony. Pozostawiam drużynę, która jest na tyle dojrzała, aby mogła grać o zwycięstwo w LM, aby mogła być konkurencyjną na arenie międzynarodowej. W związku z tym spełniłem swoje zadanie. Pewna era już się skończyła. Cieszę się, że od lata będę pracował w Szwajcarii.

Czy zachowuje się Pan teraz bardziej bezwzględnie? Powiedzmy może inaczej: czy teraz nie interesują Pana tak bardzo losy pojedynczych piłkarzy, skoro latem i tak Pan odchodzi.

Zarówno trener i człowiek Hitzfeld nigdy nie byli bezwzględni. Możno przegrać mecz, ale nie wolno stracić swojej wiarygodności czy twarzy. Zawsze będę się starał być sprawiedliwym, ale i surowym.

Czy podejmując decyzje nie czuje Pan już takiej presji?

Zawsze miałem swoja filozofię, mój styl prowadzenia drużyny. Tego nie zmienię. Nigdy nie igrałbym ze swoją wiarygodnością. Czy naglę mam udawać bezwzględnego trenera, który wszystko stawia na jedną kartę? Nie, takim kimś nie jestem. Będę prowadził drużynę trochę ostrzej, ale to tylko dlatego, że kilka rzeczy w rundzie jesiennej mi nie pasowało.

Ma Pan na myśli Olivera Kahna, który wcześniej opuścił imprezę świąteczną? Przecież zawiesił go Pan nawet na jeden mecz.

Ta decyzja była dla mnie trudna. Muszę być sprawiedliwym, tu chodzi o FC Bayern, a nie o osoby. Była obawa, że coś pęknie, musiałem interweniować. Nie miałem innego wyjścia.

Czy myśli Pan, że Pańscy piłkarze mogą teraz być dodatkowo zmotywowani, bo chcą sprawić Panu piękne pożegnanie?

Nie wydaje mi się. Piłkarze mają zdobywać i mają chcieć zdobywać tytuły, nie zależnie ode mnie. To, że ja i Oliver Kahn będziemy świętować nasze własne odejścia, to jest nasza sprawa. Nie oczekuję, że w drużynie odezwie się sentyment.

Co łączy Pana z Oliverem Kahnem?

Jesteśmy duetem połączonym przeznaczeniem, który próbuje wszystkiego, aby odejść w dobrym stylu.

Czy rozmawiał Pan o tym z Kahnem?

Tak, rozmawiałem. Razem toczyliśmy tak wiele bitew, zdobywaliśmy tytuły, przegrywaliśmy finały. To będzie nas zawsze łączyło. Mamy podobną filozofię. Potrzebni są autentyczni liderzy niczym Oli Kahn, aby dostać się na sam szczyt. We wszystkich dziedzinach życia Oliego Kahna można nazwać człowiekiem sukcesu. 14 lat bycia bramkarzem w Bayernie, tego prawdopodobnie nie osiągnie już żaden inny bramkarz.

Czy przeszkadza Panu, iż Klinsmann teraz coraz częściej będzie się pojawiał w Monachium?

Dziwne byłoby, gdyby tego nie robił. To chyba normalne, że musi być na bieżąco. Już dwa razy rozmawiałem przez telefon z Jürgenem. Jeśli terminarz tylko na to pozwoli, to się z nim spotkam. Chcę móc odpowiedzieć na jego ewentualne pytania.

Czy będzie Pan w Bayernie jeszcze jakoś aktywny? Może jako zewnętrzny doradca?

Jeśli moja opinia będzie potrzebna, to z chęcią się wypowiem. Jednak Jürgen jest profesjonalistą z krwi i kości, który sam sprowadzi swoich doradców.

17 maja świętuje Pan swoje pożegnanie, Czy…

… przepraszam, ale o tym naprawdę jeszcze nie myślę.

Jednak będzie to Pański ostatni dzień roboczy w Bayernie.

Tak, moja wizja przyszłości wygląda tak, że właśnie wtedy do góry uniosę paterę mistrzowską. W końcu mam zamiar pożegnać się z tytułami. Żyję jednak teraźniejszością, najważniejszy jest mecz z Hanowerem.

Czy będzie to pożegnanie pełne łez?

Możliwe, że popłyną mi łzy. Często muszę je powstrzymywać, ponieważ mistrzostwa i puchary zawsze były dla mnie szczególnie ważne. Nie boję się wzruszeń.

Czy 17 maj to definitywnie Pana ostatni dzień w Bundeslidze?

Ogólnie rzecz biorąc tak. Nie planuję niczego innego, nie potrafię sobie tego wyobrazić. W sumie co jest normalne w naszym życiu? Sam też bym nie pomyślał, że rok temu zostanę trenerem Bayernu. Nie mogę niczego obiecać. Kto wie co będzie za dwa lata?

Źródło: Bild.de

Źródło:

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...