DieRoten.pl
Reklama

Wywiad z Christianem Lell'em

fot.
Reklama

TZ-online przeprowadziło wywiad z obrońcą Bayernu - Christianem Lellem, w którym zawodnik opowiada o swoich kontuzjach, błędach, relacjach i nieporozumieniach z trenerem Louisem van Gaalem oraz o tym, co może zmienić się w jego dalszej karierze.

 

Panie Lell, po długiej nieobecności, ostatnio dwukrotnie znalazł się Pan w kadrze meczowej. Budzi to w Panu nadzieje?

Christian Lell
(śmieje się): Dwa razy w kadrze - to przecież sensacja! Na poważnie: Wiem, że to zdarzyło się tylko przez kontuzje.

Czujesz się ostatnim ratunkiem?

Lell
: Co znaczy ostatnim ratunkiem? Potrafię ocenić to realistyczniej. Przy Louisie van Gaalu moje szanse są niewielkie.

Co złego wydarzyło się w ostatnich 12 miesiącach?

Lell
: Ostatni sezon chcę właściwie odhaczyć. Jako zespół nie zagraliśmy dobrze i nie było to dobre dla mnie, gdyż preferuję raczej waleczny styl. W tym roku po prostu nie miałem żadnej szansy. Dla trenera od początku było jasne, że nie gram żadnej roli.

Jak Pan to wyjaśni?

Lell
: Wiecznie miałem urazy, zapalenie paznokcia, byłem chory. Nigdy nie miałem okazji udowodnić trenerowi, co naprawdę potrafię. I potem przyszło też wielkie nieporozumienie.

Nieporozumienie?

Lell
: Trener myślał, że byłem wyuczony jako środkowy obrońca. Nie wiedział, że gram na prawej. Po dwóch, trzech miesiącach uprzejmie zwróciłem mu uwagę. Musiałem ciągle trenować jako stoper i powiedziałem trenerowi, że chętnie udowodnie mu, co mogę zrobić na prawej stronie. Wskutek tego, zdziwiony spojrzał na mnie.

Były problemy z motywacją?

Lell:
Pewnie. Ciężko jest ciągle się motywować, kiedy cały czas jesteś w małej grupie, która nie może grać. Wtedy nadzieja jest coraz mniejsza. Są to sytuacje, przez które piłkarz musi jakoś przejść. Piękne one nie są, nie ma wątpliwości.

Podobno dobrowolnie opuścił Pan trening?

Lell
: To był drugi miesiąc, gdy codziennie musiałem trenować jako środkowy. Każdego dnia. Mieliśmy mecz sparingowy z amatorami. Van Gaal przebywał w Holandii, trenowaliśmy pod okiem Andriesa Jonkera. Powiedziałem do niego: "Andries, teraz mamy mecz, w którym możemy coś sobie udowodnić. Chcę grać z prawej strony." Pomyślał, że było to powiedziane ot tak, ale chciał jednak widzieć, czy w meczu mogę zmienić grę na zewnętrznej linii. Następnie zagrałem 70, 80 minut wewnątrz. Potem nie miałem już na nic ochoty. Jak się później okazało, był to błąd.

Ma Pan sobie coś jeszcze do zarzucenia?

Lell
: Dwa miesiące, kiedy musiałem trenować na środku obrony - powinienem mimo to, dalej to ćwiczyć. Ale tak się nie dało. Miałem jakąś blokadę. Budząc się rano, nie miałem radości, jadąc na trening. W tym czasie uwolniłem się. To było niewyobrażalnie trudne. Ponad dwa miesiące takich utrudnień, po mojemu: Ty chcesz, ale nie możesz. To tkwiło w mojej głowie.

Teraz wspiął się Pan znowu na wyżyny?

Lell
: Tak, z pewnością. Punktem kulminacyjnym były rozmowy z Mehmetem Schollem. On mnie pobudził do działania. Zasugerował, że mam zostawić głowę - i potem spróbowac się dopaść. Mehmet naprawdę mnie zmotywował, pokazał moje błędy. Od tego czasu idzie mi lepiej, trenuję znowu bardzo dobrze.

Czy ostatnie półrocze należy do zmarnowanych?

Lell
: Nie. Gdy w mojej karierze dojdę jeszcze raz do takiego punktu, będę wiedział jak się z tym obejść. Możesz takimi sytuacjami wyrzucić się z pracy - a problemy musisz wyjaśniać wcześniej.

Czy korzystał Pan z pomocy psychologów?

Lell
: Nie, nic takiego. Miałem dużo czasu i skupiłem się na mojej fundacji na rzecz walki z mukowiscydozą, gdzie pracowałem na stronie internetowej www.christianlell-stiftung.de.

Jak będzie z Pana karierą w najbliższej przyszłości?

Lell
: Zobaczymy. Trzymam formę. W nadchodzących tygodniach będę się starał o rozmowę z Uli Hoenessem i Christianem Nerlingerem. Klub zasygnalizował, że nie będzie robić przeszkód przy transferze. Zagranica mnie kusi.

źródło: tz-online.de

Źródło:
mars

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...