DieRoten.pl
Reklama

Wywiad z Bastianem Schweinsteigerem

fot. J. Laskowski / G. Stach
Reklama

W wywiadzie udzielonym dla Süddeutsche Zeitung - Reprezentant Niemiec i pomocnik Bayernu Monachium - Bastian Schweinsteiger mówi o swoim nowym kontrakcie, relacjach z Franckiem Riberym oraz jeździe na nartach w Sylwestra. Wypowiada się także na temat członków zarządu i porównuje Ottmara Hitzfelda z Jürgenem Klinsmannem. SZ: Panie Schweinsteiger, wreszcie urlop - dzięki Bogu?

Bastian Schweinsteiger: O tak, to był dla mnie bardzo wymagający rok. Po Mistrzostwach Europy nie miałem urlopu, ostatnio odczułem to. Na końcu ważne mecze przeciwko Leverkusen, Hoffenheim, Lyon czy Stuttgart - wszystko wokół tego działało również na psychikę. Rok 2008 przez te mecze i ciężką pracę bardzo męczący, ale i piękny dla mnie: Mistrzostwo, Puchar Niemiec, ekscytujące Mistrzostwa Europy. Miałem okazję przeżyć wiele pięknych chwil. Mam zaszczyt powiedzieć: Dotąd był to moj najlepszy rok.

SZ: Gdzie teraz? W stronę słońca, czy raczej bliżej śniegu - jest Pan przecież dobrym narciarzem?

Schweinsteiger: W oba miejsca. Zawszę dzielę na pół: Najpierw do dużego miasta, później do słońca. W Sylwestra znowu będę tu i wtedy pojeżdżę na nartach, pierwszy raz od czterech lat. Wstaję bardzo wcześnie, żeby być pierwszym na wyciągu i jako pierwszy zjechać ze stoku. Jak dawniej. Z tego powodu od tygodni już się cieszę.

SZ: Przed urlopem złożył Pan podpis na nowej umowie z FC Bayernem. Dlaczego zdecydował się Pan zostać na kolejne trzy lata?

Schweinsteiger: Zauważyłem pełne zaufanie, to wywarło na mnie wrażenie, a Bayern - muszę być szczery - nie zostawił żadnych finansowych argumentów, żebym zmienił klub. Karl-Heinz Rummenigge powiedział, że dojdą do granicy bólu - to potwierdzili, kiedy złożyli mi ofertę. Zaufali mi i dali odpowiedzialność, to było bardzo ważne. Bayern Monachium zapłacił mi wystarczająco, co zasadniczo się przyczyniło, jednak nie w sensie strzału na 4:0 czy 5:0. Związek wie, że przeważnie wychodzi na dobre, kiedy jestem na miejscu. Oprócz tego widze u nas wiele nowych możliwości: Zmiana Jürgena Klinsmanna dodała mi nowy impuls, jesteśmy dobrze obsadzeni na każdej pozycji i według mojej myśli możemy wygrać nawet Ligę Mistrzów. To jest mój największy cel - nie chcę dwudziestokrotnie zostawać Mistrzem Niemiec, tylko wreszczie przywieźć do Monachium ten Puchar.

SZ: Jak duża była pokusa, aby przenieść się za granicę?

Schweinsteiger: Mój kontrakt kończył się, dlatego było to interesujące dla europejskich klubów. Przyszły oferty z wielu znaczących się zespołów.

SZ: Podobno z trzech wielkich lig: włoskiej, hiszpańskiej i angielskiej. Mowa była o Juventusie Turyn, Realu Madryt i innych.

Schweinsteiger: Nazw klubów nie chcę wymieniać. Ale FC Bayern wie naturalnie, że wielu zainteresowanych kontaktowało się z moim agentem. Myślę, że dla obu stron wyjdzie na dobre zakończenie tej sprawy.

SZ: Czy osobiście negocjował Pan z szefostwem?

Schweinsteriger: Czynił to mój agent, jednak ja byłem na miejscu: Chciałem widzieć i słyszeć, co się tam dzieje. Nie patrzyłem na to jako przedłużenie kontraktu, tylko jako nowy kontrakt.

SZ: Miał Pan może trochę obwawy przed cudzoziemcami?

Schweinsteiger: W ogóle nie. W lecie, kiedy również miałem oferty, w dobrym świetle wyobrażałem sobie zmianę otoczenia. Mogłem nauczyć się czegos innego, to budziło we mnie zainteresowanie. Jednak w międzyczasie trochę działałem. Mam 24 lata i również za trzy lata mogę jeszcze wyjechać za granicę. Poza tym myślę, że na górze znajduje się odpowiednia ilość powietrza, abym mógł się nadal rozwijać.

SZ: Dotąd mogło się wydawać, że zawodnicy Bayernu z internatu mieli szczególnie ciężko, aby zrobić karierę w tym klubie.

Schweinsteiger: Prawda. Jest wiele przykładów: Markus Babbel, Christian Nerlinger czy Owen Hargreaves. Ale teraz na przykładzie Philippa Lahma można stwierdzić, iż to się zmienia. Klub chce zatrzymywać swoich wychowanków, którzy mogą stanowić wzmocnienie teamu. Także Andreasa Ottla czy Michaela Rensinga można ustawić w tym rzędzie. Jeśli będzie się więcej stawiać na młodzież, niektóre transfery w przyszłości nie byłyby konieczne.

SZ: Żeby pozbyć sie Pańskiego nielubianego pseudonimu "Schweini" nie lepiej byłoby wyjechać za granicę?

Schweinsteiger: Co mam powiedziec? Nie mam na to wpływu. Jestem zdania, że wyrosłem z wieku "Schweiniego". Pozbycie się tego określenia będzie bardzo ciężkie, szczególnie, że codziennie ukazuje się ono w gazetach. Muszę z tym żyć.

SZ: Jakie znaczenie dla rodziny i przyjaciółki miało podpisanie nowego kontraktu?

Schweinsteiger: Rodzina naturalnie, cieszyła się, że zostaję przy niej, jednak z jej strony nie było żadnego ciśnienia na tę decyzję. Moja przyjaciółka Sarah była otwarta na każdą opcję, zostawiła mi wolne pole w tej kwestii. A ja wiem, że tutaj się dobrze czuję.

SZ: Od 10 lat jest Pan w FCB, czy jest to "związek na całe życie", "małżeństwo", a może "wspólnota z konieczności"?

Schweinsteiger: "Małzeństwem" stanie się to, gdy zdobędziemy wspólnie Ligę Mistrzów. Teraz klub jest dla mnie niczym rodzina.

SZ: Być może zrobi Pan w Bayernie taką karierę jak w AC Milanie Paolo Maldini?

Schweinsteiger: Tak długo nie wytrzymam. Maldini jest stoperem, więc nie musi biegać tak dużo jak ja. Ale jasne: Mogę to sobie wyobrazić. FC Bayern ma zadatki, aby w następnych latach stać się jednym z najlepszych zespołów w Europie. Wierzę, że po kryzysie na rynku finansowym FC Bayern stanie się zwycięzcą gospodarczym i sportowym. Może nie mamy największych inwestorów, ale najlepszą strukturę i dobrą kadrę. Związek jest pomyślny, mamy super bazę treningową i ludzi pracujących tu - to jest bardzo ważne - są tu wszyscy sercem, czy to ludzie pracujący fizycznie, czy ci którzy otwierają pocztę. Jak pięknym miastem jest Monachium, nie trzeba tłumaczyć. Sam, gdy przejeżdzam przez Leopoldstraße, rozmyślam czy zostaniemy Mistrzami...

SZ: Jaki wpływ miał Jürgen Klinsmann na decyzję o przedłużeniu kontraktu?

Schweinsteiger: On mi pomógł. Przeprowadziliśmy przed sezonem rozmowę, w której wyjaśnił mi czego ode mnie oczekuje. Wierzę, że spełnie wymogi.

SZ: Co jest innego w zarządzaniu Klinsmanna, patrząc przez pryzmat Ottmara Hitzfelda?

Schweinsteiger: Hitzfeld i Klinsmann bardzo różnią się pod względem charakterów. Ale obaj mają w sercu gen zwycięzcy. Tego potrzebuje FC Bayern a także my, piłkarze. Tak jak w Stuttgarcie, kiedy po bramce na 0:1 wszyscy byli nieco zmęczeni. Potem Klinsmann w sprosty sposób nas zmotywował. Naturalnie, jest on innym typem niż Hitzfeld. Strategia, taktyka, wyczycie rytmu - w tym Hitzfeld jest bardziej doświadczony, jednak w ostatnich trzech miesiącach Jürgen Klinsmann sporo się douczył i swoją niezbędną chęć wygrywania uosabia także w Bayernie.

SZ: A Uli Hoeness? Jego sposób opieki nie był pewnie przyjemny dla Pana.

Schweinsteiger: Że czasem jest zły, słyszałem. Jako młody zawodnik, czasem biegało się opartym o ścianę, jednak nie można być fałszywym. Hoeness chce zawsze poprawiać swoich graczy. Ale ostatnia złość z nim była tylko chwilowa. Jego zdanie jest dla mnie ważne, zawsze tak było. Ja wiem, że on też pragnie zwyciężyć w Champions League - a podczas jego kierownictwa, w klubie wszysto się układa.

SZ: Jaki jest Pański stosunek do Francka Riberyego? On przyciąga każdą piłkę na siebie, być może również Pańskim kosztem. Ma Pan mniej udziału w grze.

Schweinsteiger: Tak długo jak odnosimy sukcesy, jest dobrze. On jest ofensywnie usposobiony jak nikt inny. Ja, jako pomocnik muszę więc więcej zadań defensywnych brać na siebie. On ciągnie za sobą też wielu przeciwników za sobą, co oznacza więcej miejsca na boisku dla mnie

SZ: Pojawiła się już raz zazdrość?

Schweinsteiger: W ogóle nie. Cieszę się całkowicie, że mamy Francka w zespole. On odpłaca nam się za to, co robimy dla niego w defensywie, a fani kochają go. Od czasu do czasu było pięknie, kiedy ludzie na zewnątrz mogli ujrzeć, że inni piłkarze na niego pracują. Niestety nie zbyt często dostrzegają to dziennikarze, dlatego cieszę się, gdy nasze mecze komentują Oliver Kahn czy Stefan Effenberg. Czasami myslę: Szkoda, że nie może być dziesięcu Kahnów czy Effenbergów.
Źródło:

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...