DieRoten.pl
Reklama

Ribery specjalnie dla "BamS"

fot. J. Laskowski / G. Stach
Reklama

Tygodnik "Bild am Sonntag" zaprosił na wywiad gwiazdę Bayernu Monachium, Francka Riberyego. W rozmowie Francuz mówi m.in. o swoich celach sportowych, bliznach, dzieciństwie i religii. Ribery daleki jest od aroganckich wypowiedzi, do których bezskutecznie próbuje skłonić go dziennikarz. Zapraszamy do lektury.

BILD AM SONNTAG: - Jak wysoko Bayern wygra dzisiaj w Hamburgu, Panie Ribery?

Franck Ribery: - Nie mogę tego wiedzieć. Najważniejsze jest to, abyśmy w ogóle wygrali.

BamS: - Jednak Bayern wydaje się być potęgą...

Ribery: - Idzie nam dobrze, to prawda. Kiedy nastrój w drużynie jest dobry, są dobre warunki do pracy. I wtedy wyniki też są na miarę oczekiwań. Wszystko jest więc jak należy.

BamS: - Jak należy? Czyż to nie jest perfekcja?

Ribery: - Nie, może być jeszcze lepiej. Nie jestem jeszcze przygotowany na 100%, mogę grać lepiej. Cała drużyna też. To nie było jeszcze wszystko z naszej strony.

BamS: - Z jaką przewagą Bayern zostanie Mistrzem Niemiec?

Ribery: - Chcemy tytułu, chcemy wszystkich trofeów - jeśli na koniec sezonu będziemy je mieć w swoich rękach, reszta będzie mi obojętna.

BamS: - Czy w tym sezonie stracicie w ogóle jakieś punkty?

Ribery: - Myślę, że wcześniej czy później nadejdzie taki dzień, kiedy nie pójdzie nam najlepiej i przegramy. Takie mecze pokażą nam, że rywal może być świeższy i agresywniejszy.

BamS: - Właśnie, ostatnio dużo mówi się o brutalnych faulach na Panu...

Ribery: - Sam wziąłem w tej dyskusji udział. Nie uważam Bundesligi za nadmiernie twardą czy niesprawiedliwą. Jak dotąd wszystko było w granicach przyzwoitości. Zawsze byłem faulowany. W takich sytuacjach muszę starać się zachowywać spokój.

BamS: - Nie boi się Pan kontuzji?

Ribery: - Oczywiście, strach o to jest zawsze obecny. Przed każdym meczem modlę się, żebym nie doznał kontuzji. Zamykam oczy, nie słucham tego, co dzieje się na stadionie, podnoszę ręcę i zmawiam krótką modlitwę, w której apeluję, żeby nikt nie złapał kontuzji. Decyzja należy już do mojego Boga. Po końcowym gwizdku powinniśmy opuszczać boisko jako zwycięzcy...

BamS: - Jakie znaczenie ma dla Pana religia?

Ribery: - Wiara w moim życiu jest bardzo ważna. Jestem muzułmaninem.

BamS: - Pańskie muzułmańskie imię brzmi "Bilal". Co ono oznacza?

Ribery: - Ups, muszę skonsultować się z żoną.

(Ribery chwyta za telefon komórkowy, dzwoni, chwilę rozmawia)

To znaczy: "Pierwszy, który wezwał proroków do modlitwy".

BamS: - Czy modli się Pan także w szatni?

Ribery: - Nie, właściwe modlitwy odmawiam w domu, a przed meczami w hotelu. Na boisku zmawiam tylko małą modlitwę.

BamS: - A co z ramadanem? Czy pości Pan w tym czasie?

Ribery: - To trudna sprawa dla każdego profesjonalnego piłkarza. Kiedyś było z tym prościej, teraz muszę kombinować, kiedy gram lub trenuję. W takich sytuacjach nie mogę sobie pozwolić na nieprzyjmowanie płynów. We wrześniu rozwiążę to tak: będę całkowicie pościł w wolne dni, ale kiedy będę grał, post będzie omijany.

BamS: - Obok religii wyróżnia Pana wygląd. Czy nadal postrzega Pan blizny, które ma Pan na twarzy, za coś istotnego?

Ribery: - Oczywiście. Mam je od 23 lat, pochodzą z wypadku samochodowego i są dla mnie naprawdę ważne.

BamS: - To znaczy?

Ribery: - Te blizny świadczą o mojej sile, zaangażowaniu, możliwościach. W chwili obecnej są podstawą dla moich sukcesów. Mają dla mnie wyjątkowy urok.

BamS: - W niektórych programach telewizyjnych śmiano się z nich. Czy to Panu przeszkadza?

Ribery: - Przecież ludzie powinni się śmiać! Wcześniej, gdy byłem dzieckiem, takie coś raniło mnie. Jednak z czasem to tylko Cię wzmacnia.

BamS: - Czy rozważał Pan kiedyś wykonanie operacji plastycznej?

Ribery: - Z powodu tych blizn? Nigdy. Bez tych blizn towarzyszyłoby mi uczucie braku czegoś ważnego. To nie byłby już Ribery. Nigdy się na coś takiego nie zdecyduję. Ani za pięć, ani za dziesięć, ani za dwadzieściapięć milionoów. Za żadne pieniądze świata.

BamS: - Czy jest dla Pana coś ważniejszego niż piłka nożna?

Ribery: - Jasne: moja rodzina! Ona znaczy dla mnie wszystko. To jej wszystko zawdzięczam. Musi Pan wiedzieć, że moje dzieciństwo nie należało do łatwych. Żyliśmy wtedy w trudnych warunkach, pracowałem przez jakiś czas na budowie. Jednak moja rodzina zawsze mnie wspierała. Dlatego jestem jej coś winny. Wspomagam ją jak mogę, właśnie buduję moim rodzicom nowy dom.

BamS: - Jak to jest być 25-milionowym nabytkiem Bayernu?

Ribery: - Ta suma sprawia, że jestem dumny. To strasznie dużo pieniędzy. Najważniejsze jest to, że klub mi ufa. To dla mnie wielki komplement, chcę się za to odpłacić, nie pieniędzmi, lecz bramkami i trofeami. Jestem tutaj, aby ciężko pracować, a nie jak turysta zwiedzać miasto albo stadiony.

Źródło: bild.de

Źródło:

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...