DieRoten.pl
Reklama

Musiałem uwierzyć w swoją szansę

fot. J. Laskowski / G. Stach
Reklama

Tagesspiegel przeprowadziło krótką rozmowę z Miroslavem Klose tuż po ostatnim meczu reprezentacji Niemiec w ramach Eliminacji do Mistrzostw Świata 2010 w RPA. Napastnik Bayernu opowiada w nim o 3 golach strzelonych Finlandii i o swoim kryzysie strzeleckim, który ma nadzieję jest już za nim. Czy napastnik to znów wymarzona praca dla Pana?
Żona piłkarza jest także zajęciem całkiem w porządku (śmiech). Ale jeśli strzela się trzy gole, atakowanie sprawia naturalnie przyjemność.

Po ostatnich kilku tygodniach hattrick musi być dla Pana czymś w rodzaju ulgi?
Cieszyłem się, ale nie była to ulga. Każdy kto mnie zna wiedział, ze poradzę sobie z tą niemocą strzelecką.

Nie denerwował się Pan?
Nie. To właśnie mnie charakteryzuje, ze w takich sytuacjach pozostaję spokojny.

Przy trzecim golu miał Pan trochę szczęścia...
Naturalnie, takie rzeczy mają miejsce, ze nieraz piłka sama wlatuje pod nogi. To szczęście jednak trzeba sobie ciężko wypracować.

Na początku nie wyglądało to najlepiej. Od razu nie wykorzystał Pan dobrej okazji.
Zgadza się, po dośrodkowaniu Bastiana Schweinsteigera powinienem skierować piłkę głową do bramki. Ale jeśli marnuje się pierwszą i drugą okazję, trzeba nadal wierzyć w trzecią i czwartą.

Czy reprezentacja w meczu z Finlandią zdobyła jeden punkt, czy straciła dwa?
Jeśli popatrzymy na przebieg meczu to można powiedzieć, ze zasłużyliśmy na trzy punkty.

Źródło: tagesspiegel.de

Źródło:

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...