Publicznie emanuje spokojem, ale za kulisami presja rośnie. Letnie okno transferowe to prawdziwy egzamin dla Maxa Eberla w Bayernie. Jego przyszłość zależy od tego, jak poradzi sobie ze wzmocnieniami i sprzedażą niechcianych gwiazd.
Chociaż pierwsza drużyna Bayernu Monachium przebywa obecnie na urlopach, klubowy sternicy bawarskiego klubu mają ręce pełne roboty. Po odpadnięciu z Klubowych Mistrzostw Świata przeciwko PSG, zawodnicy dostali wolne do końca lipca. Dla Maxa Eberla to jednak początek najbardziej intensywnego okresu tego lata.
Sytuacja w klubie z Saebener Strasse jest napięta. Z klubem pożegnali się Leroy Sane oraz Thomas Mueller, zaś Jamal Musiala odniósł poważny uraz i może już w tym roku nie zagrać. Oficjalnie Max Eberl zachowuje jednak spokój oraz opanowanie i nie daje po sobie poznać presji, w jakiej się znajduje. Według medialnych doniesień, za kulisami sytuacja wygląda jednak inaczej. Według informacji Christiana Falka, szefa piłkarskiego działu “BILD”, i prowadzącego podcast Bayern Insider, cierpliwość zarządu jest ograniczona.
– Po zamknięciu okna transferowego kierownictwo Bayernu ma zebrać się i przeanalizować, co się udało, a co nie. I na tej podstawie będzie oceniać pracę Eberla – informuje Falk.
Ocenie podlegać mają nie tylko sprowadzeni zawodnicy, ale także decyzje sprzedażowe oraz ogólna strategia kadrowa. Lista zawodników, którzy mogą opuścić klub, z miesiąca na miesiąc się wydłuża. Od miesięcy mówi się głośno o możliwym odejściu Leona Goretzki i Serge’a Gnabry’ego. To nie wszystko – również Joao Palhinha, Sacha Boey, Bryan Zaragoza czy Kim Min-jae są wymieniani jako gracze, z których Bayern może zrezygnować.
Jak dotąd Eberlowi nie udało się doprowadzić do żadnych spektakularnych transferów, ani przychodzących, ani wychodzących. Może się to jednak szybko stać problemem. Klubowe władze – z Herbertem Hainerem, Ulim Hoenessem i Janem-Christianem Dreesenem na czele – mają jasno sprecyzowane oczekiwania.
Chodzi nie tylko o kreatywne działanie na rynku transferowym, ale również o konkretną strategię kadrową na przyszłość oraz zdecydowane kroki mające na celu odciążenie budżetu płacowego.
Eberl został zatrudniony jako ktoś więcej niż tylko menedżer do spraw bieżących. Miało to być długofalowe rozwiązanie, fundament pod budowę “nowego Bayernu”. Na razie jednak zaufanie klubu ma swoją wyraźną datę ważności i niewykluczone, że wkrótce może się “przeterminować”.
Transferowe lato 2025 ma być dla Maxa Eberla prawdziwym testem, który pokaże, czy rzeczywiście może być architektem kolejnego wielkiego projektu przy Saebener Strasse…
Komentarze