DieRoten.pl
Reklama

Lahm - wielki sercem mały wzrostem

fot. J. Laskowski / G. Stach
Reklama

Nie od dziś wiadomo, że największe serce w Bayernie ma Philipp Lahm. Filigranowy obrońca od wielu lat uczestniczy w działaniach przeróżnych fundacji. Teraz zorganizował specjalny obóz dla dzieci, gdzie najmłodsi będą się uczyć o odżywianiu, ruchu i międzyludzkim koegzystowaniu. Uczestnicy widząc organizatora wpadają w osłupienie. Lahm to wzór dla dzieci.

TZ postanowiła towarzyszyć piłkarzowi podczas odwiedzin w Bruckmühl, gdzie odbywa się turnus, pytając go zarazem o jego pomysły i angaż w przedsięwzięciu.

TZ: Prowadzi Pan własną fundację, wstawia się Pan za dziećmi w Afryce i założył Pan ten obóz. Skąd bierze się ta wola działania?
Lahm:
Jestem osobą publiczną i jest to moim obowiązkiem. Po moim pobycie Afryce w 2007 roku założyłem fundację, bo nie miałem serca patrzeć na cierpienie i nędzę tych dzieci. Moim wielkim marzeniem było stworzenie też czegoś na miejscu. Ten obóz ma się odbywać dla dzieci co rok.

Piłka nożna wcale nie jest tu w centrum uwagi.
Dokładnie. 90% mojego życia stanowi piłka. Myślę i żyję piłką. Są jednak i dzieci, które interesują się czymś innym. Trzeba dać każdemu szansę, aby mógł odkryć coś dla siebie.

Oprócz treningów rusza Pan 3 razy w tym tygodniu do Bruckmühl. To jest niespotykane u piłkarza…
Tu każdy jest inny. Jeden tworzy muzykę, a drugi robi coś zupełnie innego. Dla mnie właśnie to sprawia wielką radość.

Pańskim zaangażowaniem nie trafia Pan w typowy obraz piłkarza.
Nie musze cały czas chodzić na zakupy czy tkwić przy konsoli. Chce przekazać część mojego szczęścia innym. Nie ma niczego piękniejszego od radości dziecka. Ich uśmiech utwierdza mnie w moich działaniach.

Jakie wartości chce Pan przekazać najmłodszym?
To co najważniejsze: koegzystowanie. Jak obchodzić się z sobą nawzajem? Czy samemu spełniamy warunki, jakie stawiamy wobec innych?

Źródło: tz-online.de

Źródło:

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...