DieRoten.pl
Reklama

Felieton - Upadek Klinsmanna

fot. J. Laskowski / G. Stach
Reklama

Odejście Jürgena Klinsmanna, a raczej jego zwolnienie wywołało burzę dyskusji. Nie da się ukryć, że większość z nich jest negatywnego kolorytu. Były już trener Bayernu przyszedł do Monachium jako wielki trener reprezentacji Niemiec. Tym bardziej zadziwiający jest jego "upadek" w FCB. Na ten temat wypowiedział się również nasz użytkownik Turu, na swoim blogu www.footballtrocky.blox.pl. Zapraszamy do lekstury równiez poniżej.

Leszek Miller powiedział kiedyś, "że prawdziwego mężczyznę poznaje sie nie po tym jak zaczyna ale jak kończy" w przypadku Klinsmanna wygląda to wręcz tragicznie. Zaczynał wręcz doskonale. W styczniu dowiedział się, że bedzie trenerem Deutscherekordmeister, a więc miał pół roku aby przygotować się do tej odpowiedzialnej funkcji. Zaczynał z wielką pompą. Wręcz jak zbawiciel Bawarii (tej piłkarskiej i nie piłkarskiej). Klub zainwestował kilka milionów euro w przebudowę ośrodka treningowego pod dyktando Klinsiego. Nawet figurki Buddy sprowadzono z czego dziennikarze sie wyśmiewali. Nowy trener niósł ze sobą rewolucję wprowadzając 8-godzinny dzień pracy. Na początku zaczął od powierzenia opaski kapitana pierwszemu obcokrajowcowi w historii Bayernu - Holendrowi Markowi van Bommelowi.

Drużyna miała grać szybką kombinacyjną piłkę na jeden konatkt. Miał to być Football totalny wręcz kosmiczny, nieosiągalny dla innych klubów a jak było? Sezon zaczął nieciekawie od porażki z Borussią Dortmund w Superpucharze Niemiec (nieoficjalnym). Mógł się zasłaniać Euro i tym żę piłkarze późno do niego wrócili po turnieju. Dodatkowo jeden z większych gwiazdorów Euro - Altintop doznał kontuzji w tym meczu.

Jednak nic nie zapowiadało prawdziwej klęski na początku Bundesligi. Do Monachium zjechała ekipa Werderu Brema i zlała Bawarczyków 5-2 prowadząc bodaj do 70 minuty 5-0!!!! Honor klubu ratował jak na ironię ex-bremeńczyk Tim Borowski strzelając dwa gole a miał szansę i na hat-tricka (w 15 minut co było by pewnie rekordem ligi).

Słabą grę w Bundeslidze Bayern przeplatał odziwo ze świetną w Lidze Mistrzów. Wygrać z Olympique Lyon na ich terenie 3-2 to zrodziło Klinsemu mase zwolenników. Potem 12-1 w dwumeczu ze Sportingiem - poszło w Europe i robiło wrażenie na wszystkich. W tym samym czasie klub notował porażki z klubami pokroju FC Koeln. Ani razu przez cały sezon Bayern nie był na 1. miejscu - to wymowne. Nie pamietam takiego precedensu od 15 lat. Cały sezon!!! Zawsze to było odwrotnie - to Bayern okupował 1. miejsce w tabeli od 1 do ostatniej kolejki. Pal licho tabele. Prawdziwy kataklizm mial nadejść w ćwierćfinale CL w meczu z Barceloną na Camp Nou. Duma Katalonii rozjechała Bawarczyków jak walec: 4-0 a Bayern w pierwszej części meczu nie mógł wogóle wydostać się ze swojej połowy. Tak załamanej drużyny nie widziałem nigdy na oczy. A Juergen sprawiał wrażenienie nie mającego o niczym pojęcia. Szok. Cała Europa zobaczyła wielki, upokorzony Bayern. O rewanżu w Monachium szkoda gadać, 1-1 z grającą na pół gwizdka Barceloną to też porażka.

Czara goryczy się przelała po kolejnej klęsce w sezonie. Na AA z SChalke 04. Klinsmann został zwolniony. Zarząd stracił cierpliwość. Pomimo porażki Wolfsburga w Cottbus Bayern już nie ma raczej szans na mistrzostwo. Trzeba ratować conajmniej 3 miejsce i Lige Mistrzów na przyszły sezon. Na 5 spotkań zatrudniono dobrego znajomego Juppa Heynckesa który już kiedyś trenował Bawarczyków - w latach 1987-1991. Drugim trenerem został Hermann Gerland, trener drugiej drużyny Bayernu. Cel to utrzymać 3 miejsce w tabeli. Czy się uda? Oby. Nie chcę oglądać znów Bayernu w Pucharze Uefa...

P.S. teraz chyba widać, że za reprezentację Niemiec od zawsze odpowiadał Joachim Loew, a nie Klinsi...


Źródło:

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...