DieRoten.pl
Reklama

Arsene Wenger - profil skrojony pod Bayern

fot.
Reklama

Po ostatnich kiepskich występach Bayernu Monachium posada Niko Kovaca cały czas stoi pod znakiem zapytania. Właśnie ruszyła karuzela nazwisk potencjalnych następców byłego opiekuna Eintrachtu Frankfurt.

Z początku sezonu wszystko wydawało się zmierzać w dobrym kierunku. Pierwsze zwycięstwa, imponujący bilans bramkowy - kibice zachwycali się chorwackim szkoleniowcem. Wraz z pierwszą i kolejną stratą punktów coraz częściej zaczęły się pojawiać krytyczne głosy na temat pracy Niko Kovaca. Jakby tego było mało światło dzienne ujrzały "konflikty" z szatni Bawarczyków. W kilka dni monachijski klub opanował wewnętrzny bałagan, a zespół wrócił do czasów FC Hollywood.

Wraz ze złymi wynikami, słabą dyspozycją w Bundeslidze i przegraną w prestiżowym Der Klassiker nabrano wątpliwości co do osoby trenera Bayernu Monachium. Niemieckie media zaczęły wyciągać "brudy" z szatni mistrza kraju, jak również spekulować na temat przyszłości byłego opiekuna Eintrachtu Frankfurt. Jak posada szkoleniowca wisi na włosku, to muszą pojawić się potencjalni następcy. Wśród grona kandydatów na trenera pięciokrotnego triumfatora Champions League pojawił się były menedżer Arsenalu.

***

22 lata, tyle Arsene Wenger spędził w północnym Londynie prowadząc drużynę Arsenalu. Od 1996 roku był menedżerem ekipy Kanonierów. W tym czasie Francuz zdołał sięgnąć po trzy tytuły w Premier League oraz siedem Pucharów Anglii. W 2006 roku drużyna z Emirates Stadium dotarła do finału Ligi Mistrzów, gdzie nie dała rady FC Barcelonie i przegrała 1:2.

Co by nie mówić były opiekun m.in. AS Monaco całą swoją karierę trenerską poświęcił jednej drużynie. Arsenal na dobre zagościł w sercu francuskiego szkoleniowca. Przygoda dobiegła końca wraz z zamknięciem sezonu 2017/18. Na stanowisku menedżera londyńskiego klubu Wengera zastąpił Hiszpan Unai Emery. Od tamtego czasu 69-latek pozostaje bez pracy. Nie bez powodu wymienia się go w gronie kandydatów na trenera monachijczyków.

***

Pierwsze kontakty między Francuzem a włodarzami Bayernu sięgają początku lat 90. Wtedy Uli Hoeness zainteresował się opiekunem AS Monaco. Ostatecznie losy potoczyły się zupełnie inaczej, gdyż po rozmowach z drużyną Ligue 1 odmówiono zwolnienia Wengera z kontraktu. Co dziwne, kilka miesięcy później przyszły menedżer londyńczyków rozstał się z monakijskim zespołem. Wtedy Bawarczycy pilnie potrzebowali następcy Franza Beckenbauera, więc liczył się czas. W Monachium wybór padł na... Giovanniego Trapattoniego. Tymczasem Wenger rozpoczął pracę w japońskim Nagoya Grampus, gdzie spędził tylko dwa sezony (1994-96). Włoch długo nie zagościł w stolicy Bawarii, z kolei Francuz w kraju „Kwitnącej Wiśni”.  Kolejny „niemiecki wątek” z udziałem byłego menedżera Arsenalu miał miejsce w 2004 roku. Wtedy pogrążona w kryzysie reprezentacja Die Manschaft potrzebowała następcy selekcjonera Rudiego Vollera. 24% ankietowanych „Kickera” opowiedziało się za Wengerem jako przyszłym trenerze reprezentacji Niemiec. Nie inaczej było tym razem, Francuz odmówił tłumacząc, że ma ważny kontrakt z Arsenalem do… 2005 roku. W tym samym roku The Gunners zostali mistrzami Anglii i przeszli do historii, nie przegrywając żadnego z 38 ligowych spotkań.  Być może po tylu latach 69-latek w końcu zawita do stolicy Bawarii w innej roli niż menedżer klubu z północnego Londynu.

Wielkim plusem byłego trenera Kanonierów jest fakt, że perfekcyjnie mówi po niemiecku. Ponadto nie od dziś wiadomo, że Francuz "ma rękę" do młodzieży. Do londyńskiego klubu wprowadzał takich piłkarzy jak Fabregas, Nasri czy Van Persie. 69-latek znakomicie czuł się w roli nauczyciela-mentora. W zespole The Gunners nigdy nie miał "wielkich" pieniędzy na transfery, a mimo tego był w stanie postraszyć czołówkę Premier League. Znacznie gorzej wychodziły mu występy w LM, gdzie katem londyńczyków często był… Bayern.

W przypadku przenosin do klubu, który dysponuje znacznie większym budżetem i ma zupełnie inne cele sytuacja wygląda zdecydowanie inaczej. Właśnie taki profil szkoleniowca przydałby się w klubie ze stolicy Bawarii. Tym bardziej, że szefostwo klubu zaczyna powoli wdrażać wizję – „stawiamy na młodzież”. Do drużyny dołączyli m.in. Davies, Gnabry, Goretzka. Z wypożyczenia wrócił też Sanches, ci zawodnicy mogliby się sporo nauczyć przy pracy z Wengerem. W szatni Francuz cieszy się dużym autorytetem, a ponadto zawsze cieszył się szacunkiem i uznaniem wśród wielkich piłkarzy. 69-latek spokojnie byłby w stanie odpowiednio komunikować się z gwiazdami pokroju Lewandowskiego, Hummelsa czy Neuera.

***

Oczywiście przyszłość Niko Kovaca nie jest jeszcze przesądzona, jednak przy ewentualnym następcy Chorwata warto postawić na sprawdzoną markę. Bayern to nie jest miejsce na eksperymenty o czym na tę chwilę mówi sytuacja w tabeli Bundesligi. Z takim zapleczem i możliwościami finansowymi klub powinien walczyć o najwyższe cele, a nie liczyć na szczęście w spotkaniu z Freiburgiem czy Fortuną Dusseldorf. Postawienie na sprawdzonego szkoleniowca jakim z pewnością jest Wenger byłoby dobrym posunięciem ze strony szefostwa klubu. Jednym z minusów zatrudnienia Francuza jest jego wiek – 69 lat, jednak były opiekun Bayernu Jupp Heynckes również nie należał do młodzików, kiedy świętował z monachijczykami Triple. Sam Wenger przyznawał w wywiadach, że wciąż czuje się na siłach i jest w stanie pracować na najwyższym poziomie. Jeśli potrzebuje wyzwania, a Bayern w przypadku zwolnienia Chorwata solidnego punktu oparcia, to Arsene Wenger wpisuje się w profil monachijskiego giganta.


MB

-----
Przy pisaniu tekstu korzystałem z książek - U. Hesse, "Bayern. Globalny superklub", tłum. K. Cieślik, G. Krzymianowski, Kraków 2008 oraz "Tor! Historia niemieckiej piłki nożnej", przeł. P. Żelazny, Otwock 2014.

Źródło: własne
Broqu

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...