DieRoten.pl
Reklama

5 wniosków z LIGA total! Cup

fot. J. Laskowski / G. Stach
Reklama

Początek rozgrywek Bundesligi już za 2 tygodnie, a mistrzowie Niemiec, Borussia Dortmund pokazują, że są gotowi do obrony tytułu. We wtorkowym półfinale LIGA total! Cup pokonali Mainz, a dzień później rozprawili się z HSV i wygrali cały turniej.

Drugi z finalistów, Hamburger SV wyglądał przekonująco w zwycięskim (2-1) meczu z Bayernem Monachium, chociaż później poległ w finale. Bawarczycy zakończyli turniej na trzecim miejscu, po wygranej w rzutach karnych z drużyną Mainz.

Portal Goal.com postanowił sprawdzić jakie wnioski możemy wyciągnąć z LIGA total! Cup.


Dortmund jest wszystkim czym Bayern chce być


Silna obrona? Jest. Atrakcyjny styl gry? Jest. Jasna strategia? Jest. Dortmund ma to wszystko, Bayern tylko drugą cechę.

Panujący mistrzowie Bundesligi często są nieskutecznie przed bramką rywali, jednak nie ma to większego znaczenia, gdyż bardzo rzadko tracą bramki. LIGA total! Cup nie była tu wyjątkiem. Borussia zaprezentowała twardą jak skała obronę i nie straciła ani jednej bramki, nawet mimo eksperymentalnego składu obrony ze skrzydłowym Kevinem Grosskreutzem na lewej stronie, czy nowym nabytkiem z czwartej ligi (Chris Lowe) na środku defensywy. Nawet rezerwowy środkowy obrońca BVB, Felipe Santana jest lepszy niż którykolwiek ze środkowych defensorów Bayernu, którzy wystąpili podczas turnieju.

Stabilność w tyłach daje Dortmundowi swobodę, mogą pokazywać kreatywność i umiejętności w ataku bez ciągłego strachu, że mogą stracić bramkę po kontrataku. Bawarczycy zazwyczaj potrzebują dwóch goli żeby wygrać, co staje się niemal niemożliwe gdy gracze ofensywni mają gorszy dzień. BVB zazwyczaj wystarcza jeden gol.

Bayern dorównuje Borussi w sile ataku oraz indywidualnych umiejętnościach, jednak produkt finalny nie jest taki sam. Bawarczykom brakuje jasnej strategii i równowagi pomiędzy atakiem a obroną. Przed nimi długa droga, aby w pełni wykorzystać potencjał jaki posiada pełna gwiazd futbolu kadra.


Hamburg może być silny



To prawda, że w ostatnich latach HSV dobrze spisywało się w grach przedsezonowych by później zawodzić. Jednak z informacji jakie docierają z tegorocznych przygotowań wynika, że tym razem jest inaczej. Skład został odmłodzony, wydaje się, że trener znalazł odpowiedni system gry, a Eljero Elia wreszcie na nic nie narzeka.

Po części wynikało to z dziurawej defensywy Bayernu, ale Hamburg sprawiał wrażenie lepszej drużyny podczas zwycięskiego meczu z Bawarczykami. Były rezerwowy Chelsea, Michael Mancienne oraz Gokhan Tore grali naprawdę dobrze, jednak prawdziwą gwiazdę był  Son Heung-Min, który świetnie radził sobie na środku ataku. Brak Ruuda Van Nistelrooy’a nie powinien być dla HSV problemem. Jeśli tylko ominie ich plaga kontuzji i przemęczenie, które były zmorą poprzedniego sezonu to Hamburg może nawet powalczyć o miejsce gwarantujące awans do Champions League.


Rezerwy mogę być błogosławieństwem Bayernu


Porównując drużyny, które zagrały przeciewko HSV w półfinale oraz przeciw Mainz o trzecie miejsce, ta druga spisała się lepiej. Pomimo wystawienia rezerwowego garnituru – zwłaszcza w ataku – jedenastka Bayernu ze środowego meczu wyglądała na bardziej głodną sukcesów niż iż poprzednicy. Drużyna musiała gonić wynik po tym jak szybko straciła gola i czyniła to z wytrwałością.

Danijel Pranjic i David Alaba kilka razy łatwo tracili piłki przeciwko Mainz jednak duet środkowych pomocników zagrał w defensywie nie gorzej niż Bastian Schweinsteiger i Luiz Gustavo w poprzednim meczu. Różnica polegała na tym, że z Pranjiciem, Alabą, Takashim Usami, Ivica Oliciem, Toni Kroosem, i Nilsem Petersenem Bayern potrafił zdominować grę przez długie fragmenty meczu. Można by spodziewać się więcej po graczach teoretycznie pierwszego składu, jednak nie o to chodzi. Jasno widać, że rezerwowi są gotowi do walki o miejsce w pierwszej jedenastce, a to może przynieść tylko korzyści.



Jupp Heynckes ma rację: BVB jest faworytem



W Niemczech popularna jest opinia, że po sporych transferach, Rekordowy Mistrz Niemiec jest faworytem do zwycięstwa w rozgrywkach Bundesligi, jednak nowy trener Bayernu Jupp Heynckes miał rację po porażce z HSV, gdy mówił: „Dortmund jest mistrzem Niemiec i będzie faworytem w kolejnym sezonie”.

To nie kwestia talentu, ale szkolenie i mentalności. Nawet po odejściu Nuri Sahina BVB gra z tą samą błyskotliwością co w zeszłym roku. W zasadzie doszły im 3 nowe opcje gry w postaci Ivana Perisicia, Ilkaya Gundogana i Moritza Leitnera, którzy w komplecie imponowali grą podczas LIGA total! Cup. Jurgen Klopp zaszczepił określony styl w swoim zespole, który został tylko delikatnie zmodyfikowany podczas międzysezonowej przerwy. Ponieważ jest to tak jasne i dobrze znane, nawet rezerwowi świetnie się w ten styl gry wpasowują.

Zwycięstwo w poprzednich rozgrywkach dało Dortmundowi pewność siebie, której Bayern w tym momencie nie ma. Zanim podopieczni Heynckesa tej pewności nie nabiorą pozostaną w cieniu swoich rywali.


Mała część fanów wpływa na Manuela Neuera



To rzadkość, że Neuer źle wychodzi do dośrodkowania, więc fakt, że zdarzyło mu się to przy pierwszej okazji gry przeciwko klubowi z Bundesligi sugeruje, że numer 1 w niemieckiej bramce zaczyna odczuwać negatywne skutki protestów skierowanych przeciwko niemu.

Nie ma już masowych protestów przeciwko niemu, jednak wiedza, że część kibiców zaakceptuje go tylko jeśli dostosuje się do szczegółowych i raczej restrykcyjnych reguł  może tylko niekorzystnie wpłynąć na grę bramkarza. Bayern ma opinię „rodzinnego” klubu, takiego który dba o swoich ludzi. Mimo przydomku „FC Hollywood” pomogli Gerdowi Mullerowi pokonać alkoholizm oraz stanęli murem na Mario Gomezem, gdy mogli go sprzedać za duże pieniądze do Liverpoolu. Stu procentowe poparcie wewnątrz i wokół klubu zawsze pomagało drużynie, brak tego poparcia dla Neuera stanowi zagrożenie dla przyszłych sukcesów Bayernu.



Źródło: Goal.com

Źródło:
lupa666

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...