DieRoten.pl
Reklama

Wywiad z Makaayem i van Bommelem - część 2

fot. J. Laskowski / G. Stach
Reklama

W drugiej części wspólnego wywiadu z Royem Makaayem i Markiem van Bommelem możecie przeczytać o tym, co ich zdaniem różni hiszpańską Primera Division od niemieckiej Bundesligi, a także o życiu w Monachium i ich wspólnej przyjaźni.

WYWIAD Z ROYEM MAKAAYEM I MARKIEM VAN BOMMELEM - część 2

fcbayern.de: - Obaj graliście w Hiszpanii. Jakie dostrzegacie różnice pomiędzy futbolem granym w Primera Division a tym z Bundesligi?

Van Bommel: - Obie ligi są bardzo silne. W Hiszpanii wszystkie drużyny interesuje gra w piłkę, ma się tam więcej czasu. Różnice w treningach nie są zależne od kraju.

Makaay: - W Niemczech więcej się biega, wszyscy piłkarze są świetnie przygotowani fizycznie do gry. W Hiszpanii gra się inaczej. Gra tam więcej gwiazd niż w Bundeslidze, również w mniejszych klubach. Primera Division nie jest też tak defensywna jak Bundesliga. Częściej gra się tam według motta: nie mamy nic do stracenia.

Van Bommel: - Kibice w Hiszpanii po prostu nie zaakceptowaliby, gdyby ich drużyna grała zachowawczo przeciwko Barcelonie, Realowi Madryt czy innym wielkim zespołom. Tam gra się po prostu do przodu. 0:0 nie zadowala kibiców.

fcbayern.de: - Jak znaczenie ma Bundesliga w Holandii?

Makaay: - Duże. Kiedy tam mieszkałem zawsze w sobotę o godzinie 18:00 oglądałem skróty Bundesligi w programie Sportschau. Holendrzy chętnie grają w Niemczech, zawsze w Bundeslidze grali jacyś reprezentanci Holandii. Kiedy przychodziłem do Bayernu byłem akurat jedynym Oranje w Bundeslidze, teraz jest ich tu cały szereg.

Van Bommel: - A także kilku byłych reprezentantów Holandii. (śmiech)

fcbayern.de: - Jak żyje się Wam w Niemczech?

Van Bommel: - Jestem tu dopiero od kilku tygodni, a już mogę stwierdzić, że Niemcy są piłkarskim krajem. Pokazały to także Mistrzostwa Świata - świetna atmosfera, wszystko doskonale zorganizowane, wspaniałe stadiony. I kiedy ludzie umawiają się tutaj na jakąś godzinę to zawsze przychodzą punktualnie.

Makaay: - W Hiszpanii trzeba na kogoś czekać przynajmniej pół godziny. Za to mentalność Niemców i Holenderów jest bardzo podobna. Wielu Holenderów mówi także w języku niemieckim.

Van Bommel: - Kiedy w Holandii mieliśmy tylko trzy nasze stacje telewizyjne, mieliśmy dostęp do 10 kanałów niemieckich. Czasem się je oglądało i tak automatycznie uczyło się pewnych rzeczy. Akcent w obu językach jest także podobny.

fcbayern.de: - Od kiedy jesteście przyjaciółmi?

Makaay: - Graliśmy przeciwko sobie już w drużynach juniorskich. Mark grał w Sittard, ja w Arnhem. Mark został mistrzem kraju, ja królem strzelców. Później graliśmy już razem w reprezentacji Holandii U21, ja byłem jego kapitanem (śmiech). Po raz kolejny spotykaliśmy się w pierwszej reprezentacji. Odtąd regularnie utrzymywaliśmy ze sobą kontakt.

Van Bommel: - Sądzę, że od czasów juniorskich podążaliśmy za sobą tą samą ścieżką. Najpierw Roy przeszedł do Hiszpanii, później ja zrobiłem to samo, kiedy on był już w Bayernie.

fcbayern.de: - W przeciwieństwie do Roya większość swojej kariery spędziłeś w Holandii. Dlaczego?

Van Bommel: - Mogłem już wcześniej zdecydować się na transfer. Jednak nie otrzymałem odpowiedniej oferty do czasu, gdy pojawiła się ta z Barcelony. Teraz jestem w Bayernie, a więc też całkiem nieźle.

fcbayern.de: - Jak często musicie wysłuchiwać w Niemczech dowcipów o Holendrach i ich przyczepach campingowych, z którymi jadą na urlop?

Van Bommel: - Już kilka razy miałem okazję je usłyszeć. Powiem jednak całkiem szczerze: nigdy nie byłem przyczepą campingową na urlopie. A ty, Roy?

Makaay: - Ja też nie. I przez trzy lata także miałem okazję nasłuchać się tych żartów.

Van Bommel: - Audi nie ma jeszcze przyczep campingowych, prawda? (śmiech). To byłby dobry pomysł.

Źródło: fcbayern.de

Źródło:

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...