Uli Hoeness i spółka byli niemal pewni, że Florian Wirtz trafi finalnie do Bayernu Monachium. Tymczasem ofensywny pomocnik Leverkusen wybrał Liverpool, co spotkało się z dużym rozczarowaniem w stolicy Bawarii.
Bayern liczył na transfer Floriana Wirtza i wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. W klubie nie ukrywano, że chciano budować nową erę wokół duetu Wirtz-Musiala. Adidas miał pomóc sfinansować transfer, a Vincent Kompany rozważał nawet zmianę ustawienia na 4-1-4-1, żeby wykorzystać największe atuty Wirtza.
Tymczasem sam zainteresowany podjął inną decyzję i wybrał Liverpoolu. W Monachium ta decyzja mocno zabolała. Mówi się nawet o największym transferowym rozczarowaniu ostatnich lat. Nie tylko dlatego, że Bayern przegrał walkę o jednego z najlepszych niemieckich piłkarzy młodego pokolenia, ale również dlatego, że wewnętrznie interpretowano wcześniejsze sygnały z otoczenia zawodnika jako niemal pewną zgodę na transfer do Monachium.
Przy Sabener Strasse panuje też spore rozgoryczenie wobec ojca i jednocześnie doradcy zawodnika - Hansa Wirtza. Uważano go za osobę, która miała szczególne relacje z Ulim Hoenessem. Według “Sport1”, to właśnie Hoeness traktował wcześniejsze rozmowy z ojcem zawodnika jako pozytywny sygnał. Dziś w Bayernie panuje przekonanie, że przeceniono swoje szanse w tym transferze.
Warto zaznaczyć, że Liverpool działał znacznie wcześniej niż się wydawało. Klub z Anfield miał rozpocząć rozmowy z otoczeniem Wirtza już w lutym. Bayern był tego świadomy, ale zbyt pewnie zinterpretował zachowanie rodziny zawodnika jako opowiedzenie się po stronie mistrza Niemiec.
Dziś wiadomo, że w Monachium traktowano sprawę transferu Wirtza jako jeden z kluczowych projektów na lato 2025 roku. Deklaracje Uliego Hoenessa z kwietniowego wywiadu dla “Welt am Sonntag”, w którym mówił, że “to nie jest aktualny temat”, były “zasłoną dymną”.
Pomimo wielkiego rozczarowania, monachijczycy szybko reagują. Media donoszą, że obecnie skupili się na pozyskaniu skrzydłowego.
Komentarze