Po tym jak Florian Wirtz odmówił Bayernowi Monachium, sternicy "Die Roten" zmieniają kurs. Baawarczycy rezygnują z prób pozyskania "dziesiątki" i stawiają na skrzydłowych.
Jak poinformowano w piątkowe popołudnie, Wirtz nie widzi swojej przyszłości w Bundeslidze i zamierza spróbować sił za granicą. To spory cios dla Bayernu, zwłaszcza że w rozmowy osobiście zaangażował się m.in. Uli Hoeness. Co ważne, w tej sprawie nieco z boku ustawiony był max Eberl.
Teraz to właśnie Eberl ma wziąć na siebie odpowiedzialność za zapełnienie luki po nieudanym “transferze marzeń”. A cel Bayernu jest jasny: powrót do dominacji w Bundeslidze i realna walka o Ligę Mistrzów.
W Monachium doszli jednak do wniosku, że na rynku nie ma obecnie dostępnego zawodnika, który mógłby wejść w buty Wirtza na pozycji klasycznej “dziesiątki”. Jamal Musiala pozostaje więc numerem jeden na tej pozycji, a nowy ofensywny pomocnik nie trafi do klubu. Jak donosi “Bild”, temat Xaviego Simonsa również został definitywnie zamknięty.
Zamiast tego Bayern zamierza skupić się na skrzydłach. Przynajmniej jeden nowy skrzydłowy ma wzmocnić zespół. Najgorętszym nazwiskiem na ten moment jest Kaoru Mitoma z Brighton. Jak podała stacja “Sky”, Japończyk wyraził już wstępne zainteresowanie, a pierwsze rozmowy z jego otoczeniem już się odbyły. Na razie jednak “Die Roten” nie złożyli żadnej oferty kupna 28-letniego Japończyka.
Na liście życzeń pozostaje także Rafael Leao z Milanu, ale ten transfer może być bardzo kosztowny. W grze ma być też Eberechi Eze z Crystal Palace, który niedawno sięgnął po Puchar Anglii pod wodzą Olivera Glasnera. Jego wszechstronność czyni go ciekawą opcją...
Komentarze