DieRoten.pl
REKLAMA

REKLAMA

Trzęsienie ziemi w Bayernie? Media: Max Eberl szykuje się do dymisji

fot. dpa picture alliance / Alamy

Niemieckie media donoszą o możliwym trzęsieniu ziemi w Monachium. Rada nadzorcza obawia się, że Max Eberl zrezygnuje po zaledwie półtora roku pracy. 51-latek ma być zmęczony narzuconym mu kursem oszczędnościowym i poczuciem bycia kozłem ofiarnym.

Czy w Bayernie Monachium szykuje się kolejne trzęsienie ziemi w zarządzie? Monachijska gazeta “TZ” informuje o rosnących obawach w radzie nadzorczej klubu, gdzie ponoć ma panować niepokój, że Max Eberl może zrezygnować ze stanowiska po zaledwie półtora roku pracy.

REKLAMA

Takie wrażenie mieli odnieść członkowie rady po ostatnim posiedzeniu. Wśród najważniejszych postaci w klubie, prezydenta Herberta Hainera, honorowego prezydenta Uliego Hoenessa i byłego prezesa Karla-Heinza Rummenigge, miało panować przekonanie, że Eberl jest przygotowany na swoje odejście.

Dziennikarze “Bilda” studzą jednak nastroje. Według informacji dziennika, dymisja nie jest obecnie tematem dla Eberla. 51-latek wziął kilka dni wolnego, ale zamierza wrócić do pracy przy Saebener Strasse.

Mimo to, od pewnego czasu w otoczeniu klubu krąży plotka, jakoby przygoda Eberla z Bayernem miała zakończyć się już w październiku. Mimo kilku pozytywnych głosów na temat jego pracy, kadra nie wydaje się szeroka, a okno transferowe obfitowało w nerwowe momenty, jak przegrana walka o Nicka Woltemade i Floriana Wirtza.

Nawet całkiem udany finisz okienka, czyli wypożyczenie Nicolasa Jacksona z Chelsea w ostatnich godzinach, nie poprawił nastroju. Osoby, które widziały Eberla tamtego dnia, zauważyły u niego ogromne napięcie po burzliwym lecie.

Kozioł ofiarny?

Skąd te spekulacje? Jak podaje “Bild”, z perspektywy Eberla to właśnie rada nadzorcza z Hainerem, Hoenessem i Rummenigge na czele utrudniała mu pracę. Narzucony kurs oszczędnościowy (redukcja kosztów kadry o około 20%) oraz zaskakująca polityka oparta wyłącznie na wypożyczeniach (pod koniec okienka) miały mocno ograniczyć jego pole manewru.

Co więcej, Eberl ma czuć, że zarówno w opinii publicznej, jak i wewnątrz klubu, obarcza się go odpowiedzialnością za niepowodzenia, na które miał niewielki lub żaden wpływ.

Gdyby faktycznie doszło do rezygnacji, sytuacja w zarządzie stałaby się krytyczna. Po 30 września, kiedy z klubu odejdzie dyrektor finansowy Michael Diederich, jedynym szefem w zarządzie pozostałby Jan-Christian Dreesen. Dla prezydenta Hainera taki scenariusz miałby być katastrofą.

W Monachium nie brakuje w ostatnich latach zawirowań. Nie tak dawno w nie najlepiej atmosferze z klubu odchodzili przecież Oliver Kahn oraz Hasan Salihamidzić i wydaje się, że kolejne trzęsienie ziemii nie jest Bawarczykom potrzebne…

Źródło: Sport Bild, TZ
admin

Komentarze

REKLAMA
Trwa wczytywanie komentarzy...