DieRoten.pl
Reklama

Roy i Toni nie pasowaliby do siebie

fot. J. Laskowski / G. Stach
Reklama

Po tym jak Bayern Monachium zaklepał sobie transfer Luci Toniego, wydawało się, że Włoch stworzy w stolicy Bawarii napad z innym supersnajperem, Royem Makaayem. W klubie uznano jednak, że taki duet byłby "zabójczą mieszanką", więc do Toniego sprowadzono Miroslava Klose pozwalając Makaayowi na odejście do Feyenoordu Rotterdam. Menedżer Uli Hoeness wie, że była to decyzja wbrew woli wielu kibiców.

Wprawdzie Bawarczycy nie zmuszali Holendra do odejścia z klubu, miał on ciągle podpisany kontrakt do lata 2008 roku, ale decyzja o sprowadzeniu Klose skłoniła Makaaya do dobrowolnego opuszczenia Bayernu. - Nie mogliśmy w tej sprawie słuchać ludzi. Prowadzenie klubu polega na tym, że przejmuje się wielką odpowiedzialność i nie można działać tak, żeby wszyscy byli zawsze zadowoleni. Czasem trzeba podjąć także niepopularną decyzję - wyjaśnił Hoeness na łamach "Sport-Bild".

- Makaay i Toni - to nie byłaby dobra mieszanka. Także ja byłem takiego zdania - dodaje menedżer. Hoeness przyznaje, że mimo doskonałych statystyk strzeleckich, jakimi legitymował się Makaay, styl gry holenderskiego napastnika polegający na czekaniu z przodu na dobre podania i niewielkim zaangażowaniu w konstruowanie akcji, nie do końca mu odpowiadał.

Źródło: sport-bild.de

Źródło:

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...