DieRoten.pl
Reklama

Powrót Boatenga – zbawienie czy kłopot?

fot. Ł. Skwiot
Reklama

Choć Boateng trenuje już od pewnego czasu, to przybyta kilka tygodni temu operacja klatki piersiowej nadal uniemożliwia mu intensywne treningi z resztą zespołu.

Szczęśliwie dla Carlo Ancelottiego Jerome Boateng wyleczył już uraz i powoli wraca do pełni sił. Stoper z dnia na dzień zwiększa obciążenie, jednakże wciąż nie może brać udziału w pojedynkach fizycznych.

Mówi się, że Boateng powinien być gotów do gry na początku marca i niewykluczone, że Carlo Ancelotti będzie mógł skorzystać z usług swojego podopiecznego już podczas pojedynku z Arsenalem 7 marca.

Powrót Boatenga od razu nasuwa wiele pytań związanych z wyjściową jedenastką „Bawarczyków”. Kto utraci miejsce w składzie FCB, kiedy już stoper odzyska pełną sprawność? Być może Jerome zasiądzie na ławce w obliczu wysokiej formy Matsa Hummelsa oraz Javiego Martineza.

Środek należy do Hummelsa i Martineza – nie ma miejsca dla Boatenga?

Choć postawa Bayernu Monachium ostatnimi tygodniami nie wygląda zbyt dobrze, to grze Matsa Hummelsa i Javiego Martineza nie można powiedzieć raczej nic złego. Choć oczywiście każdemu z nich przydarzały się błędy, to obaj stanowili o obronie Bayernu. Mats Hummels swoimi solidnymi występami i doskonała grą w odbiorze bardzo szybko uciszył krytyków. Z początku sezonu w doskonałej formie był Javi Martinez, jednakże uraz wykluczył go z gry na kilka spotkań.

Po powrocie do pełnej sprawności Hiszpan powoli odbudowywał swoją formę, zaś późniejsza kontuzja Jerome'a Boatenga sprawiła, że na stałe zagościł on na środku obrony. Javi jest prawdziwym królem środka pola i wygranych pojedynków. Zasługą tych dwóch panów jest przede wszystkim najmniejsza liczba straconych bramek w Bundeslidze. Co więcej, we wszystkich spotkaniach Martinez może pochwalić się 91% skutecznością podań oraz 65% wygranych pojedynków!

Podobnymi statystykami może pochwalić się Mats Hummels – po 19 spotkaniach były stoper Borussii Dortmund wygrał 64% wszystkich pojedynków oraz może pochwalić się 89% skutecznością podań. Warto również nadmienić, że Niemiec słynie z doskonałych przerzutów i długich piłek na kilkadziesiąt metrów!

Alternatywa I − Gra trójką obrońców

Pomysł ten miał już zastosowanie w przeszłości, kiedy jeszcze trenerem „Dumy Bawarii” był Pep Guardiola. Mając trójkę klasowych stoperów, Carlo Ancelotti mógłby zmienić styl i grać jeszcze bardziej ofensywną piłkę. Co więcej, wspólna gra Matsa Hummelsa, Javiego Martineza oraz Jerome'a Boatenga nie byłaby żadnym problemem, gdyż monachijczycy doskonale znają ten system, dlatego też alternatywa ta zdaje się mieć logiczne rozwiązanie, ale czy aby na pewno?

Problemem pozostanie kwestia braku wolnych stoperów w odwodzie. Zmiana ustawienia kosztem miejsca w jedenastce dla wspomnianej trójki wiązałaby się również z posadzeniem na ławce kogoś innego. Jeśli weźmiemy jeszcze pod uwagę zmęczenie, to z rozwiązania takie może jednak przynieść więcej szkody niż pożytku. Być może i Hummels, Martinez oraz Boateng mieliby pewne miejsce w wyjściowej jedenastce, ale od razu rodzi się kolejny problem, ponieważ w takim wypadku Juan Bernat, Renato Sanches czy Joshua Kimmich graliby jeszcze rzadziej niż dotychczas.

Alternatywa II − Rotacja w środku obrony

A co gdyby Carlo Ancelotti stosował rotację, jak miało to miejsce na początku sezonu? Piłkarze nie tylko mieliby czas na regenerację, ale nie pojawiałby się również jakiekolwiek konflikty w związku z brakiem gry.

Z jednej strony, zawodnicy mają czas, aby naładować baterie, lecz z drugiej – wypadają z rytmu meczowego. Doskonałym przykładem na potwierdzenie tych słów jest przypadek Jerome'a Boatenga, który nie wziąwszy udziału w letnim obozie przygotowawczym z powodu urazu, miał problemy z wstrzeleniem się w formę. Idąc dalej: kto w takim razie grałby w meczach o pietruszkę, a kto w ważnych pojedynkach, jak te w Lidze Mistrzów? Jak zwykle wszystko będzie zależało od formy naszych stoperów, a przede wszystkim Boatenga, który w wyniku kontuzji rozegrał „zaledwie” 12 meczów.

Jeśli jednak Boateng poradzi sobie z presją czasu oraz powróci do formy, jaką prezentował w minionym sezonie, to kwestia, od kogo Ancelotti będzie zaczynał ustawiać skład, wydaje się już przesądzona − pod warunkiem, że Mats i Javi dziwnym trafem zaczną grać padakę, zaś ich los będzie zależał tylko i wyłącznie od samego Włocha − co jednak trudno raczej sobie wyobrazić, gdyż pod nieobecność Jerome'a były stoper BVB i Hiszpan stali się ważną podporą monachijskiej defensywy.

Alternatywa III − Martinez wraca na środek pomocy

Ostatnią alternatywą, jaka nasuwa się na myśl, jest powrót Javiego Martineza do środka pomocy, czyli miejsca, gdzie Javi i Bastian Schweinsteiger nie mieli sobie równych w sezonie 2012/2013, kiedy to „Bawarczycy” pod wodzą Jupa Heynckesa sięgali po historyczny tryplet. Fakt − wracają przepiękne wspomnienia z 2013 roku i chociażby pamiętny dwumecz z Barceloną, podczas którego dwójka wyżej wymienionych panów doskonale wyłączyła z gry „Dumę Katalonii” i grała wręcz wzorowo.

Takie zastosowanie niesie ze sobą nie tylko wiele korzyści, ale i wad. Podobnie jak w przypadku pierwszego rozwiązania Ancelotti znów pozostanie bez żadnego stopera, zaś miejsce dla Javiego w środku pola oznaczać będzie grzanie ławki przez któregoś z podstawowych zawodników. Wielu z was powie wtedy „dobra, przecież Xabi jest stary i może ustąpić miejsca Javiemu, więc w czym problem?” Problem w tym, że mimo swojego wieku i braku dawnej szybkości (której Hiszpan i tak nigdy nie posiadał nie wiadomo jakiej) jest on nadal prawdziwym profesorem i geniuszem w rozgrywaniu piłki. Być może i Javi byłby zdolny godnie zastąpić swojego rodaka, ale mamy już prawie koniec lutego, dlatego też nie jest to najlepszy czas do eksperymentowania, zwłaszcza że rozgrywki powoli wchodzą w decydującą falę.

A co jeśli Mats bądź Jerome złapią uraz (wyplujmy to!) w ważnym momencie? Narodzi się kolejny problem, gdyż Martinez będzie musiał wrócić na nową-starą pozycję, co również może, ale nie musi mieć wpływu na grę naszych pupili. Javi będzie jednak potrzebował nieco czasu na ponowne oswojenie się z grą na środku obrony, podobnie zresztą jak jego zastępca w centrum pomocy, któremu może brakować ogrania i rytmu meczowego. Gdzie się nie obrócić tam…

A niech się Carlo martwi…

Każda z opcji ma jakiś sens, ale najlepiej będzie chyba, jeśli „Carletto” stawi czoła temu zadaniu, gdyż to on, a nie my, widzi, jak prezentują się jego podopieczni na boiskach. Co więcej, szansę na debiut może otrzymać Felix Goetze czy też inny równie utalentowany młodzieniec. My, jako kibice, możemy tylko gdybać, zastanawiać się i snuć kolejne pomysły, ale zawsze pojawi się jakieś „ale”. Miejmy nadzieję, że Włoch rozwiąże kwestię środkowych obrońców tak, aby miało to jak najlepszy wpływ na cały zespół.

Źródło: Własne / TZ.de
GabrielStach

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...