Wczorajszego dnia na Signal Iduna Park w Dortmundzie miało miejsce towarzyskie spotkanie reprezentacji Niemiec z Anglią, które było zarazem pożegnalnym meczem Lukasa Podolskiego z kadrą narodową.
W szlagierowym pojedynku towarzyskim podopieczni Joachima Loewa mierzyli się przed własną publicznością z Anglią. Był to wyjątkowy wieczór, ze względu na osobę Lukasa Podolskiego, który tym spotkaniem żegnał się z karierą reprezentacyjną.
Ostatecznie europejski klasyk na Singal Iduna Park zakończył się zwycięstwem „Die Mannschaft” 1:0, zaś jedyną bramkę i to przedniej urody zdobył nie kto inny a Lukas Podolski.
Od samego początku mogliśmy obserwować w wyjściowej jedenastce Matsa Hummelsa oraz Joshuę Kimmicha, podczas gdy Thomas Mueller zaczął mecz na ławce. Strzelec zwycięskiej bramki sprzed kilku dni w pojedynku z Gladbach wszedł na boisko na ostatnie 15 minut.
Jak dobrze wiemy na zgrupowanie swojej reprezentacji nie udał się Manuel Neuer, który nabawił się drobnego urazu łydki i pozostał w Monachium. W stolicy Bawarii pozostał także Jerome Boateng, który powoli wraca do swojej formy po długotrwałym urazie.
W pierwszych 45 minutach spotkaniach Anglicy zdecydowanie przeważali i mieli kilka dogodnych sytuacji, jednakże ostatecznie zawodnicy Gareth’a Southgate’a nie potrafili przebić się przez dobrze ustawioną obronę Niemców – naszych sąsiadów uratował słupek przed stratą bramki w pierwszej połowie.
Po zmianie stron, to Niemcy zaczęli dyktować warunki, jednakże o sytuacje strzeleckie nadal było bardzo ciężko – aż do 69. minuty, kiedy to przepiękną bramką popisał się Lukas Podolski. Dla Niemca o polskim pochodzeniu była to 49 bramka w 130. spotkaniu dla kadry narodowej – lepszego pożegnania „Poldi” raczej nie mógł sobie wymarzyć.
Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie, choć Niemcy mogli jeszcze zdobyć przynajmniej jedną bramkę w końcowych minutach sparingu.
Już w najbliższą niedzielę Hummels i spółka zmierzą się w spotkaniu kwalifikacyjnym do mistrzostw Świata w 2018 roku z Azerbejdżanem. Mecz z Azerami odbędzie się o 18:00 czasu europejskiego.
Komentarze