Czas na czwartą część wspomnień Olivera Kahna związanych z meczami wyjazdowymi. W sobotę Bayern Monachium zagra w Leverkusen z miejscowym Bayerem. 38-letni bramkarz, który rozgrywa swój 21 sezon w Bundeslidze i ostatni zarazem, cofa się pamięcią do spotkań rozgrywanych właśnie w Leverkusen.
Kahn wspomina Leverkusen:
- Przez długi czas BayArena nie była dla mnie szczęśliwym miejscem. Za czasów moich występów w Karlsruhe nie potrafiliśmy tam nic ugrać, także po moim transferze do Bayernu w 1994 roku, stale przegrywałem w Leverkusen. Niemiłe wspomnienia mam związane zwłaszcza z napastnikiem Ulfem Kirstenem, który zawsze strzelał mi bramkę. W jednym z meczów zdobył ich trzy. Wygrywaliśmy wtedy już 2:0 i mieliśmy przewagę jednego zawodnika na boisku, po tym jak gracz Leverkusen otrzymał czerwoną kartkę. Mimo to przegraliśmy 2:4.
Dopiero w ostatnich latach poprawiliśmy nieco nasz bilans w Leverkusen wygrywając cztery z ostatnich siedmiu meczów tam rozegranych. Mam szczególne wspomnienia związane z dwoma niedawnymi potyczkami. Na początku sezonu 2004/2005 przegraliśmy tam 1:4. To był pierwszy sezon trenera Felixa Magatha z nami, z powodu Mistrzostw Europy 2004 mieliśmy wtedy mocno utrudnione przygotowania do sezonu. Tego dnia Leverkusen wychodziło wszystko, strzelili nam trzy gole w ciągu 8 minut.
Rok później udanie się zrewanżowaliśmy. Z powodu Pucharu Konfederacji przygotowania też nie były optymalne, ale mimo to zaliczyliśmy bardzo, bardzo dobry start sezonu i po wspaniałym występie wygraliśmy 5:2.
Nie mogę tutaj pominąć mojej słynnej sytuacji z napastnikiem Bayeru, Thomasem Brdaricem. Sędzia przerwał grę, jednak Brdaric grał dalej i strzelił do bramki. Położyłem mu wtedy rękę na karku, nie chwyciłem go tak jak potem to przedstawiano. To była podświadoma reakcja z mojej strony. Podczas naszego kolejnego spotkania na zgrupowaniu reprezentacji Niemiec, wszystko sobie wyjaśniliśmy.
Następna stacja: Bochum
Źródło: fcbayern.de
Kliknij i obstawiaj mecze Bayernu Monachium przez internet
Komentarze