DieRoten.pl
Reklama

Contento:"Powrót to moje marzenie."

fot. K. Ławnik
Reklama

Diego Contento grał w Bayernie przez 19-lat od momentu kiedy w wieku 5 lat pierwszy raz przyszedł do szkółki FCB. Latem 2014 roku ze względu na brak perspektyw Diego opuścił Monachium i poszedł do francuskiego Girondins Bordeaux. Poniżej prezentujemy wywiad z wychowankiem FCB przeprowadzony przez redaktorów transfermarkt.de.

Transfermarkt: Jesteś już we Francji niemal półtora roku. Jak ci się tutaj żyje?

Diego Contento: Uważem, że tutaj jest super. Bordeaux to naprawdę śliczne miast. Moi rodzice pochodzą z Neapolu więc trochę przypomina mi to Włochy, wyczuwa się tutaj tą południową mentalność. Z tego powodu na pewno żyje mi się tutaj łatwiej.

T: A jak to wygląda jeżeli chodzi o aspekt sportowy?

DC: Ostatni sezon był bardzo udany, udało nam się awansować do Ligi Europy. Jednak w czasie przygotowań do tego sezonu i pierwszych spotkaniach czułem się dziwnie. Nie grałem regularnie, ale teraz już od jakichś 15 kolejek jestem jedynm z podstawowych graczy. Teraz w zespole znowu wszystko się zgrało i możemy jeszcze nieźle namieszać w tabeli.

T: Wspomniałeś małą liczbę występów. Rzeczywiście w pierwszych 13 kolejkach zagrałeś ledwie 3 spotkania. Z czego to wynikało?

DC: Niestety miałem mały dołek formy i trener zdecydował się wtedy postawić na innych graczy. Później udało mi się jednak podbudować formę i włączyć z powrotem do walki o pierwszy skład i teraz jestem pierwszym wyborem na lewej obronie.

T: Początek sezonu wypadł tak sobie, lecz od 11 spotkań Bordeaux jest niepokonane i traci już tylko 3 punkty do miejsca premiowanego grą w LE.

DC: Tak, na początku sezonu mieliśmy ciężki okres. Kilku piłkarzy odeszło latem i w ich miejsce przyszło kilku nowych. Potrzebowaliśmy czasu na zgranie się, ale dzięki temu teraz stanowimy jedność. To się opłaciło.

T: Jakie dostrzegasz różnice pomiędzy niemieckim, a francuskim futbolem?

DC: W przeciwieństwie do Niemiec, gdzie taktyczne i techniczne aspekty stoją na pierwszym miejscu, we Francji stawia się głównie na fizyczność i szybkość. Różnica ta nie jest jednak aż tak ogromna, dzięki czemu nie musiałem jakoś radykalnie zmieniać mojego stylu gry. Ta mieszanka niemiecko-francuska podoba mi się.

T: Znaczącą rolę w twoim transferze do Bordeaux odegrał trener, Willy Sagnol. Jak przekonał cię do przenosin?

DC: W tym czasie byłem na obozie treningowym z Bayernem w Ameryce. Trener zadzwonił wtedy do mnie i bardzo długo rozmawialiśmy. Zapewniał mnie, że jestem mu potrzebny i będę grał regularnie. Miałem również perspektywę pomocy zespołowi dostania się do LE. I tak się stało. Można powiedzieć, że i ja i klub dobrze na tym wyszliśmy. Poza tym jako młody zawodnik nieraz oglądałem Sagnola w akcji, kiedy był jeszcze piłkarzem Bayernu. To sprawiło, że łatwiej mi było podjąć decyzję.

T: Tuż przed twoim transferem również kilka klubów z Bundesligi m.in. Werder, Hoffenheim czy Hertha były zainteresowane twoimi usługami.

DC: Ale to we Francji wino jest znacznie lepsze (śmiech) Nie tak na serio to były również inne oferty, ale tylko Willy Sagnol jako jedyny zadzwonił do mnie osobiście i poświęcił mi tyle czasu. Po rozmowach z nim miałem dobre przeczucia. To był jeden z kluczowych argumentów za Francją.

T: Jak przebiegała twoja aklimatyzacja w Bordeaux? Czy był jakiś zawodnik, który się tobą szczególnie zaopiekował?

DC: Najważniejsze dla mnie było to, że moja żona i córeczka przeprowadziły się razem ze mną. Również reszta rodziny mocno mnie wspierała. To bardzo ważne. Poza krótkimi urlopami całe moje życie wiązało się z Bayernem, jednak udało mi się dość szybko przestawić. Drużyna ułatwiła mi jeszcze bardziej to zadanie. Szczególnie Jaroslav Plasil pomógł mi się odnaleźć i pokazał mi wiele ciekawych miejsc w mieście.

T: Dotychczas pracowałeś z różnymi typami trenerów Louisem van Gaalem, Juppem Heynckesem i krótko z Pepem Guardiolą. Który z nich najmocniej wołynął na ciebie?

DC: Każdy z nich przyczynił się do mojego rozwoju, nie chciałbym wyróżniać żadnego z nich. Trener van Gaal chętnie stawiał na młodzież, Heynckes był bardzo ludzki, często ze mną rozmawiał, pokazywał i wyjaśniał mi wiele rzeczy, a Guardiola to prawdziwy fenomen. On żyje piłką nożna i jest jednym z najlepszych trenerów na świecie.

T: Tobie przejście z grup młodzieżowych do profesjonalnej kariery udało się. Jako doświadczony piłkarz jakiej rady udzieliłbyś młodym chłopakom, którzy są tuż przed tym ciężkim krokiem w ich karierze?

DC: Trzeba być bardzo zdyscyplinowanym i mocno skoncentrowanym, nawet jeżeli jest się poza boiskiem. W trudnych sytuacjach trzeba zagryźć zęby i dawać z siebie odrobinę więcej niż inni. Kiedy komuś uda się wykonać ten krok, może on spełnić swoje marzenie.

T: Kluczowe słowo - dyscyplina. Holger Badstuber stwierdził, że obecnie wielu młodych piłkarzy zrobiło się za "wygodnych". Jaka jest twoja opinia?

DC: Zgadzam się z nim w stu procentach. Wiele się zmieniło od czasów mojej młodości. Wydaje mi się, że teraz chłopcy myślą, że wszystko przyjdzie do nich samo. Jest wielu, którzy chcą zaistnieć w profesjonalnej piłce. Jeżeli ktoś osłabnie, to bardzo szybko zniknie.

T: Twoja rodzina pochodzi z Neapolu, ale ty urodziłeś się i wychowałeś w Monachium, od czwartego roku życia grałeś w Bayernie. Które serce bije mocniej - włoskie czy niemieckie?

DC: Sądzę, że jest tak "fifty-fifty". W obu krajach czuję się dobrze. Nie potrafię jednoznacznie wskazać. W domu rozmawiam z rodzicami po włosku, ale i po niemiecku. Lubię oba kraje.

T: A kiedy Włosi grają przeciw Niemcom?

DC: To mam problem (śmiech). Ale zawsze uważam, że lepszy powinien wygrać.

T: Kolejne kluczowe słowo - reprezentacja. Od zawsze mówiłeś, że twoim marzeniem byłoby zagrać w reprezentacji. Niemcy lub Włochy - obie możliwości są prawdopodobne.

DC: Obecnie skupiam się w 100% na moim zespole i graniu na najwyższym poziomie. Jeżeli mi się to udaje to temat wyjdzie sam automatycznie. Jasne, że dla każdego piłkarza największym marzeniem jest zagrać dla reprezentacji własnego kraju. Jeżeli ktoś z kadry teraz zgłosiłby się do mnie, przedyskutowałbym to z moją rodziną i agentem, a następnie podjął decyzję.

T: Od lat niemiecka kadra ma problemy z pozycją lewego obrońcy. Wydajesz się niemal stworzony do tego...

DC: Obecnie na tej pozycji gra Jonas Hector. Moim zdaniem, póki co spisuje się naprawdę dobrze. Poza tym to nie ja powinienem się z kimkolwiek kontaktować w sprawie gry w kadrze. Skupiam się na moich wynikach, nic innego nie mogę zrobić.

T: Z jakiej perspektywy patrzysz w takim razie na Mistrzostwa Europy we Francji?

DC: Od dziecka marzyłem o występie na takiej imprezie. Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie myślę o tym. W pierwszej kolejności muszę mieć dobre wyniki w zespole. Co będzie dalej zobaczymy. W obecnej piłce wszystko może się potoczyć bardzo szybko... w obu kierunkach.

T: W ostatnim czasie wokół twojej osoby stało się spokojniej. Nie jesteś już tak popularny w Niemczech. To plus czy minus?

DC: Sądzę, że każdy medal a dwie strony. To frustrujące, że wszystko i wszędzie w gazetach jest komentowane i oceniane, z drugiej strony nie chciałbym być zapomniany w Niemczech.

T: Jakiś cza temu powiedziałeś, że chciałbyś kiedyś wrócić do Monachium. Czy dla ciebie, jako aktywnego piłkarza jest to główny cel?

DC: To moje marzenie. Kto kiedykolwiek grał dla Bayernu wie o czym mówię. Również Napoli, klub z miasta moich rodziców, mógłby być jednym z takich wymarzonych celów. Oba zespoły są dla mnie czymś wyjątkowym. Obecnie mam jednak kontrakt z Bordeaux, jestem tu szczęśliwy i nie myślę o transferze.

T: Twoje imiona brzmią Diego Armando. W połączeniu z wzmianką na temat Neapolu każdemu fanowi piłki nożnej przychodzi na myśl Maradona. Czy w twoim przypadku to więcej niż przypadek?

DC: Można tak powiedzieć (śmiech) Moi rodzice byli jego wielkimi fanami. Dwa dni przed moimi narodzinami (29.04.1990) Napoli z Maradoną w składzie zostało mistrzem. Gdyby nie to, pewnie nazywałbym się teraz inaczej.

T: Diego Maradona podczas swojej kariery zdobył obraz "Bad Boya". Taki napis wraz z rzymską dwójką widnieje na twoim przedramieniu. Co to znaczy?

DC: Tatuaże nie są teraz tak poważne, jak kilka lat temu. Mój najlepszy przyjaciel, który nie ma kompletnie nic wspólnego z piłką nożną ma wytatuowane "Bad Boy I". Jest to więc to taki tatuaż przyjaźni. Nic więcej, nic mniej

T: Jak ważne dla profesjonalnego piłkarza, jest utrzymywanie przyjaźni i kontaktów z ludźmi, którzy nie mają nic wspólnego z jego pracą?

DC: W życiu jest znacznie wiele innych rzeczy niż piłka, które warto przeżyć i wiele innych rzeczy, które dają mi rozrywkę. Z tego powodu fajnie jest mieć ludzi, którzy są dla ciebie odskocznią, dzięki czemu całe życie nie sprowadza się do kopania.

T: Na koniec. Jaki jest cel Girondins? Miejsce premiowane grą w LE jest tylko kilka oczek przed wami, również miejsce gwarantujące grę w LM jest w waszym zasięgu.

DC: Poza LE gramy na wszystkich frontach. W Pucharze Ligi awansowaliśmy do półfinału i oczywiście chcemy awansować do finału. W Pucharze Francji gramy na razie w 1/8 finału. To niezłe wyniki. Również w lidze mamy jasny cel: podobnie jak rok temu awansować do europejskich pucharów.

Źródło:
Zduns

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...