Bayern zaciska pasa? Były obrońca nie ma wątpliwości

Były obrońca Bayernu Monachium, Holger Badstuber, z niepokojem patrzy na przyszłość swojego macierzystego klubu. W najnowszym wywiadzie wprost pyta o strategię Bawarczyków i krytykuje letnie okno transferowe

Za Bayernem wyjątkowo burzliwe lato. Z klubem pożegnało się kilku kluczowych zawodników ofensywnych, a w ich miejsce sprowadzono Luisa Diaza oraz Nicolasa Jacksona. Zdaniem Badstubera, za taką polityką stała konieczność zaciskania pasa.

— Bayern musiał oszczędzać. Takie były wytyczne, które można było usłyszeć. Musimy też ponownie wzmocnić nasze rezerwy finansowe i dlatego oszczędzać pieniądze.

Badstuber wskazuje jednak na konkretne straty, które jego zdaniem nie zostały odpowiednio zrekompensowane.

— Sprzedali Leroy’a, Kinga, odszedł też Thomas. To już trzech graczy z najwyższej półki, którzy opuścili klub. Jak na razie nie udało się tego zrekompensować, ani pod względem szerokości składu, ani jakości – ocenił, dodając, że może to być problemem, gdy trzeba będzie “wytrzymać trudy całego, długiego sezonu”.

Młodzież kluczem?

Były stoper Bawarczyków otwarcie przyznaje, że nie rozumie strategii, jaką klub obrał na najbliższe lata. Jego zdaniem kluczowe jest pytanie o to, czy Bayern zamierza odważnie postawić na młodzież.

— Nie wiem, jaki jest plan Bayernu Monachium. To właśnie to, co mnie zastanawia. Czy naprawdę postawią przez najbliższy rok lub dwa na młodzież i będą promować takich zawodników jak Lennart Karl, dając mu minuty na boisku bez żadnego ‘ale’? Czy taki jest plan? — zastanawia się Holger Badstuber.

Woltemade? “Pokazał zbyt mało”

Badstuber odniósł się również do sagi transferowej z udziałem Nicka Woltemade’a, o którego Bayern długo zabiegał. Ostatecznie zawodnik trafił do Premier League za około 85 milionów euro. Zdaniem byłego obrońcy, władze klubu podjęły słuszną decyzję, nie płacąc kwoty żądanej przez VfB Stuttgart.

— Jak na tę kwotę, pokazał jeszcze zbyt mało. Nie był wystarczająco widoczny w Lidze Mistrzów – stwierdził 36-latek, podkreślając, że kluby w Anglii mają po prostu “inne możliwości”.