DieRoten.pl
Reklama

Wywiad z Ottlem

fot.
Reklama

Panie Ottl, urodził się pan w Monachium i przez 15 lat grał w FC Bayernie – teraz przychodzi czas na Berlin. Już pogodził się pan z tym, że musi opuścić swoje rodzinne strony?
„Muszę się do tego przyznać, że trochę to trwało. Jednak teraz cieszę się na ten nowy etap. Obecnie szukam domu w Berlinie, niedługo wszystko się rozpocznie na dobre. Czuję, że coś się zmienia. Przedsmak na Herthe jest bardzo duży u mnie”.

 

Spakować walizki i serwus Monachium?
„Nie, nie, tak to nie będzie. W sercu dalej jestem Monachijczykiem. W każdej wolnej chwili będą tu wracał. Tutaj spędziłem całe moje dotychczasowe życie”.

 

Urlop spędził pan w USA. Mógł pan ten czas spędzić przecież jeszcze w Monachium …
„Teraz spędzę jeszcze 14 dni w Monachium. Wykorzystam każdy jeden dzień, w szczególności przy takiej pogodzie jaką ostatnio tu mamy. Z przyjaciółmi na ogródki piwne na Gartenplatz, po prostu jeszcze raz nacieszyć się Monachium”.

 

Odnajdzie się pan w Berlinie?
„Cieszę się na to miasto. Berlin to światowa metropolia, wiele z przyjaciółmi oraz Makrusem Babbelem na ten temat rozmawiałem – on też pochodzi z Monachium, a zachwycony jest Berlinem”.

 

Monachijczycy Babbel, Lell, Ottl, Kraft – w stolicy powstaje mała bawarska kolonia …
„Zdobyte doświadczenie w Bayernie może nam bardzo pomóc. W Bayernie bardzo szybko trzeba nauczyć się obchodzić z presją. Mam nadzieję, że będziemy w stanie przenieść do Berlina ten słynny ‘Bayern-Gen’. Poza tym, bawarskiego dialektu też się nie zapomina”.

 

Jak wyglądało pana pożegnanie z Sabener Strasse?
„Było bardzo emocjonalne. Przez 15 lat zdobyłem tutaj wielu przyjaciół i to nie tylko na boisku. Przy pożegnaniu przekonałem się jak dużo znaczy uczciwy stosunek do ludzi”.

 

Pan się nigdy nie skarżył. Był zawsze lojalny.
„To jest negatywnie przyjmowane. Chciałem być zawsze szczery do ludzi i przekonać ich do siebie moimi osiągnięciami. Pożegnanie pokazało mi, że przez te wszystkie lata tutaj zrobiłem bardzo wiele dobrze”.

 

Jakie było pana najwspanialsze przeżycie FC Bayernem?
„Trudne pytanie. Moja pierwsza bramka w 2005 roku, która w meczu z Kaiserslautern zagwarantowała nam Mistrzostwo Niemiec. Wspaniałe też były mecze w Lidze Mistrzów – niesamowite przeżycia”.

 

Jaki moment najchętniej by pan wykreślił?
„Żadnego. Oczywiście były bolesne porażki – sportowe jak i osobiste. Jednak to wszystko jest częścią kariery piłkarskiej”.

 

Najśmieszniejsze momenty?
„Wieczory z drużyną lub gra w karty. Z tym wiążą się takie historie … całe szczęście, że nigdy nie trafiły do gazet”.

 

Najzabawniejszy piłkarz?
„Mehmet Scholl”.

 

Najlepszy piłkarz?
„Ribery i Robben są klasą samą w sobie. Do tej samej kategorii zalicza się również Mehmet, który nie tylko w żartach był najlepszy”.

 

Pana najlepszy trener?
„Hermann Gerland. To on dał mi szansę do gry w młodzieżówce – był dla mnie zawsze otwarty i szczery. Pogratulował mi również co do mojej decyzji odnośnie przenosin”.

 

Najlepszy przyjaciel?
„Bez wątpienia Philipp Lahm”.

 

I nam sam koniec. Najzabawniejsza historia jaka o panu powstała?
„‘Bechamowie z Monachium!’. Tak w magazynie ‘Die Bunte’ zostałem z moją przyjaciółką Veroniką nazwany – gdzie życie w światłach reflektorów jest nam totalnie obce”.

 

Źródło: tz.de

Źródło:
Serek

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...