Były zawodnik Bayernu Monachium, Mark van Bommel, z uznaniem wypowiada się o pracy, jaką w mijającym sezonie wykonał szkoleniowiec "Die Roten" - Vincent Kompany. Holender chwali również nowy nabytek FCB, Toma Bischofa.
Mark van Bommel, były kapitan Bayernu i jedna z ikon środka pola klubu z Monachium, pojawił się w czwartek na wydarzeniu sponsora “Pepsi” zorganizowanym w Olympiaparku. Holender skorzystał z okazji, by porozmawiać z dziennikarzami i podsumować sezon swojego byłego zespołu.
Bayern nie zdołał awansować do finału Ligi Mistrzów, który odbędzie się dzisiaj w Monachium. Podopieczni Vincenta Kompany’ego musieli uznać wyższość Interu Mediolan, który dzisiejszego wieczoru zagra z PSG.
– Oczywiście, oczekiwania w Monachium są zawsze bardzo wysokie. Bayern zdobył jednak mistrzostwo Niemiec, a to wcale nie jest coś oczywistego! Wszyscy atakują Bayern każdego roku. Leverkusen pokazał, jak trudno jest się przebić. Dlatego uważam, że każdy sezon zakończony mistrzostwem jest udany – dodał.
Holender dobrze ocenił też debiutancki sezon Kompany’ego.
– Nie można go krytykować. Zdobył tytuł i miał niezłą kampanię w Lidze Mistrzów. Z Interem decydowały detale. Mam wrażenie, że jako były piłkarz ma dobry kontakt z zespołem. Wie, co dzieje się w szatni i w głowach zawodników. To jego duży atut.
Van Bommel, który obecnie pozostaje bez klubu, wierzy, że Bayern pod wodzą Kompany’ego może już w przyszłym sezonie znów zameldować się w finale Ligi Mistrzów.
– To było bardzo wyrównane starcie z Interem. Zadecydowała dyspozycja dnia i trochę szczęścia. Ale ta drużyna ma jakość, żeby dojść tak daleko jak teraz Inter i PSG – stwierdził.
Na koniec były pomocnik zwrócił uwagę na nowy nabytek Bayernu, Toma Bischofa, który dołączy do zespołu z Hoffenheim.
– Cieszę się, że przechodzi do Bayernu. Jeśli patrzeć po tym, co dotąd widziałem, może być dużym wzmocnieniem. Oczywiście czeka go trudne wyzwanie - konkurencja w środku pola z Kimmichem i Pavloviciem jest duża. Mam jednak nadzieję, że poziom nowych kolegów pociągnie go w górę i że szybko pokaże swoją wartość – podsumował van Bommel.
Komentarze