Jonathan Tah przed Klubowymi Mistrzostwami Świata opowiada o swoim piłkarskim dojrzewaniu, zmianie podejścia do treningu i powodach, dla których wybrał właśnie Bayern.
Jonathan Tah ledwo zakończył grę w Lidze Narodów, a już pakuje walizki na Klubowe Mistrzostwa Świata z Bayernem. W rozmowie ze “Sport Bild” nowy stoper Bawarczyków opowiada, jak zmieniał się przez lata, dlaczego dopiero teraz osiągnął stabilność i co przesądziło o jego przenosinach do Monachium.
– Na pozycji obrońcy błędy są bardziej widoczne. Ofensywny zawodnik może zmarnować dwie-trzy sytuacje i wciąż wyglądać dobrze, jeśli w końcu strzeli gola. W przypadku obrońcy jeden błąd może przesądzić o wszystkim – tłumaczy Tah.
Nowy zawodnik “Die Roten” nie ukrywa, że w młodości miał obsesję na punkcie treningu siłowego.
– Ważyłem wtedy 98 kg, teraz mam 93. Wtedy byłem bardziej kulturystą niż piłkarzem (śmieje się - przyp.red). Zmieniłem sposób trenowania, bardziej skupiłem się na ruchomości, zwinności, pracy nóg.
Ważnym etapem w jego dojrzewaniu był czas w reprezentacji, gdzie mógł podpatrywać grę byłych zawodników FCB - Jerome’a Boatenga i Matsa Hummelsa.
– Od nich bardzo dużo się nauczyłem. Każdy z nich miał swój styl. Boateng był szybki, Hummels świetnie się ustawiał. Najważniejsze to znaleźć swoją własną drogę.
Mimo że interesowały się nim kluby pokroju Barcelony czy Realu, Tah zdecydował się na transfer do Bayernu.
– Zdecydowałem się na Bayern, bo mam poczucie, że mogę tu zrobić jeszcze jeden krok do przodu. Jestem ambitny, chcę się rozwijać. Trener Kompany mnie chciał, sam był obrońcą. To dla mnie dobre środowisko – tłumaczy.
W ostatnich latach w stolicy Bawarii sporo mówiło się o potrzebie lidera defensywy. Co na to Tah?
– Nie przepadam za słowem ‘szef’. Wszyscy musimy przejmować odpowiedzialność. W kadrze i w Bayernie. Komunikacja i organizacja na boisku są ważne, ale nie chodzi o to, by ktoś był ponad resztą.
REKLAMA
Komentarze