Bayern Monachium w świetnym stylu pokonał Tottenham Hotspur w ramach Telekom Cup. Bawarczycy dominowali od pierwszej do ostatniej minuty, a ze świetnej strony pokazali się także młodzi Bawarczycy, którzy byli autorami świetnych bramek.
Pierwszy garnitur
Po tym, jak w pierwszym sparingowym spotkaniu z Lyonem, Vincent Kompany zdecydował się mocno zamieszać skład i postawić na mieszankę rutyny z młodością, tym razem desygnował do gry zdecydowanie pierwszy garnitur.
Od pierwszych minut zagrał nowy nabytek “Die Roten”, Luis Diaz, który w minioną sobotę zadebiutował przed bawarską publicznością wchodząc z ławki. Dzisiaj już wybiegł od pierwszych minut i zajął miejsce po lewej stronie boiska, zaś w środku zobaczyliśmy — przynajmniej “na papierze” — Michaela Olise.
W meczowej kadrze nie znalazł się natomiast Serge Gnabry, który —jak się później okazało — nabawił się niegroźnej kontuzji na treningu, ale sztab szkoleniowy wolał nie ryzykować i reprezentant Niemiec musiał oglądać mecz z trybun.
Mocne otwarcie
Publikę od pierwszych chwil mecz starał się rozgrzać Michael Olise, który już w 3. minucie meczu przeprowadził świetną indywidualną akcję, która zakończyła się faulem w okolicach 20. metra od bramki “Spurs”. Do rzutu wolnego podszedł sam poszkodowany, ale jego strzał minimalnie minął słupek rywali.
Bawarczycy, w swoim stylu, od początku wysoko atakowali rywali, co sprawiało londyńczykom niemałem problemy. W 7. minucie bliski strzelenia bramki był Leon Goretzka, który chybił po sprytnym dograniu z rzutu wolnego, który egzekwował Joshua Kimmich.
5 minut później nie pomylił się już Harry Kane, którego świetnym podaniem z głębi pola obsłużył Olise, a Anglik zachował zimną krew w polu karnym i otworzył wynik spotkania.
Bayern nie zwalniał tempa i kilkadziesiąt sekund później mieliśmy rzut karny! Po ładnej kombinacji w pole karne wpadł Josip Stanišić, którego nieprawidłowo powstrzymywał...Joao Palhinha. Sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Kane i…przeniósł piłkę wysoką nad poprzeczką. Na usprawiedliwenie dla Anglika należy dodać, że napastnik tuż przed oddaniem strzału wyraźnie się poślizgnął.
Goście próbowali się odgryźć, ale mocny strzał Richarlisona nie mógł zaskoczyć dobrze ustawionego Neuera. Zawodnicy Thomasa Franka starali się momentami również podchodzić wysokim pressingiem, ale monachijczycy dobrze go omijali.
W 26. minucie przytomnie przed polem karnym zachował się Leon Goretzka, którego mocny strzał wybronił jednak golkiper Tottenhamu. Bawarczycy mieli mecz pod kontrolą i kolejne bramki wydawały się kwestią czasu.
Pomocnik Bayernu stanął przed dogodną okazją do zdobycia bramki w 35. minucie, kiedy to ładną akcję po prawej stronie boiska przeprowadzili Kingsley Coman oraz Konrad Laimer, ale strzał Goretzki z okolicy linii pola karnego przeleciał nad poprzeczką.
Reprezentant Niemiec był jeszcze bliżej zdobycia bramki w 38. minucie, kiedy to Coman znakomicie wypatrzył go w polu karnym. Goretzka ładnie złożył się do strzału, ale jego mocne uderzenie minimalnie chybiło celu.
Kolejny raz zrobiło się groźnie zaraz przed przerwą i kolejny raz za sprawą akcji z prawej strony boiska. Finalnie piłka trafiła do Kane’a, który jednak z kilku metrów uderzył nieczysto, a akcji nie zamknął Coman. Swoją szansę chwilę później miał także Diaz, którego wypatrzył Kane, ale Kolumbijczyk za długo zwlekał i został uprzedzony przez bramkarza.
Bez zmian
Kompany nie zdecydował się tym razem na zmiany w przerwie i Bayern także nie zmienił swojego nastawienia. Już w 50. minucie spotkania powinno być 2-0, kiedy do dośrodkowania Kane’a doszedł Olise, ale w świetnej okazji przestrzelił.
Francuz chwilę później ponownie uderzał na bramkę, ale tym razem Vicario musiał się wysilić, ale poradził sobie ze strzałem byłego zawodnika Crystal Palace.
W 58. minucie byliśmy świadkami kolejnej kapitalnej akcji gospodarzy, którzy kolejny raz w świetnym stylu ominęli pressing Tottenhamu, ale ostatecznie strzał Laimera był niecelny i na tablicy wyników wciąż widniał rezultat 1-0, ale już niedługo…
W 60. minucie piłkę wysoko odebrał Laimer, który odegrał do Comana, a ten wpadł w pola karne rywali i strzałem z lewej nogi nie dał szans golkiperowi Tottenhamu.
Wydawało się, że również kilka chwil później Vicario nie będzie mieć nic do powiedzenia. Coman dograł w pole karne do Kane’a, a Anglik znalazł się w sytuacji “sam na sam”, ale górą okazał się bramkarz gości! Zaraz po tej sytuacji Kompany zdecydował się na 9 zmian, a na boisku — z podstawowej jedenastki — zostali na boisku tylko Neuer oraz Diaz.
Goście chcieli szybko wykorzystać tą chwilową dezorganizację w szeregach FCB i w 70. minucie Richarlison stanął przed najlepszą okazją dla gości (jak do tej pory), ale chybił.
Młodzi Bawarczycy nie chcieli jednak się przyglądać tylko rywalom i ruszyli do ataku. Najpierw groźnie uderzał Tom Bischof, ale show skradł Lennart Karl, który pięknym uderzeniem z okoli linii pola karnego trafił do siatki.
Uderzenie Niemca przebił jednak jeszcze w 80. minucie Jonah Kusi-Asare, który popisał się cudownym uderzeniem i podwyższył wynik meczu na 4-0!
W końcówce goście dążyli jeszcze do honorowego trafienia, ale monachijski defensywa była szczelna i Manuel Neuer nie musiał specjalnie sie wysilać.
Ostatecznie Bayern zwyciężył aż 4-0 i Vincent Kompany ma z pewnością wiele powodów do radości.
Komentarze