DieRoten.pl
Reklama

Podsumowanie Bundesligi – cz. II

fot. Vitalii Vitleo / Shutterstock.com
Reklama

Zapraszamy na następną część podsumowania zakończonego przed chwilą sezonu w Bundeslidze. Tym razem omówione zostaną kluby z drugiej połowy tabeli.

Zobacz pierwszą część podsumowania.

10. SC Freiburg – spodziewano się nieco więcej po zespole Christiana Streicha. W dwóch poprzednich sezonach spisywał się on rewelacyjnie. Celem w niedawno zakończonej kampanii było zajęcie miejsca gwarantującego trzeci raz z rzędu awans do europejskich pucharów. Zabrakło pięciu punktów. Usprawiedliwieniem są jednak poważne kontuzje, które trapiły „Breisgau-Brasilianer”. Zazwyczaj we Freiburgu trafiają z transferami, tym razem żadnego ruchu nie można pochwalić. Wiele obiecywano sobie na przykład po sprowadzonym za 6 milionów euro Juniorze Adamu. Napastnik, który był szkolony w Salzburgu, w lidze wystąpił w piętnastu spotkaniach, zaliczając w nich łącznie… dziewięćdziesiąt trzy minuty. Odpowiedzialność za wynik i grę całej drużyny brali za to Ritsu Doan oraz jak się można domyślić Vincenzo Grifo (8 goli i tyle samo asyst). Warto przyglądać się rozwojowi Noaha Atubolu, młodego bramkarza, który nieźle zastąpił Marka Flekkena. Warto nadmienić, że swoją udaną przygodę z Freiburgiem skończył Streich. Był on w tym klubie, najpierw w charakterze trenera juniorów, niezmiennie od 1995 roku! 

11. FC Augsburg – klub z Bawarii skończył rozgrywki pięcioma porażkami z rzędu, a mimo to uplasował się na bezpiecznej lokacie. Po raz pierwszy od długiego czasu nie musiał zbytnio drżeć o utrzymanie. Wszystko za sprawą duńskiego trenera Jessa Thorupa, który zdołał dotrzeć do zawodników i wyciągnąć z nich to, co najlepsze. Błyszczał przede wszystkim Emir Demirović. Bośniacki napastnik zanotował piętnaście trafień i dziewięć asyst. Jeżeli wierzyć mediom, znajduje się on na celowniku Bayernu czy Eintrachtu. Dobre recenzje zbierał również Arne Engels, belgijski środkowy i prawy pomocnik. W przyszłym sezonie powinien odgrywać ważniejszą rolę. Jeżeli drużynę opuszczą Demirović oraz Felix Uduokhai, następna kampania będzie niezwykle trudna dla „Fuggerstädter”.

12. VfL Wolfsburg – zespół, który posiada wszystko, żeby co roku grać w europejskich pucharach, a nie potrafi wykorzystać w pełni swoich możliwości. Teoretycznie wszystko się zgadza – fundusze, kadra, sztab trenerski. Padają niemałe kwoty transferowe. Eksperci chwalą dokonywane ruchy. Bańka pęka, gdy zaczyna się poważne granie. Mówiono, że Niko Kovač będzie pracował w klubie podobnym do Eintrachtu, w którym osiągał sukcesy. Miało być identycznie w mieście Volkswagena. Co rusz pojawiały się jednak pogłoski o wewnętrznych niesnaskach oraz możliwości rychłego pożegnania się z chorwackim szkoleniowcem. Wreszcie do tego doszło. Odpowiedzialnym za wyniki stał się ceniony Ralph Hasenhüttl. Pracowity Austriak, preferujący futbol oparty na dobrym przygotowaniu fizycznym, stanowi nadzieję, że w przyszłym sezonie może być tylko lepiej. O ile uda się zatrzymać Maxence’a Lacroixa i najlepszego strzelca, czyli Jonasa Winda. Bez wątpienia dużo będzie wymagało się, jak również zależało od Lovro Majera. Przed obecnym trenerem stoi zadanie poprawienie formy niemal każdego znajdującego się w kadrze piłkarza.  

13. FSV Mainz – przez siedemnaście kolejek drużyna z Moguncji znajdowała się na miejscu spadkowym. Przez trzynaście zaś na miejscu barażowym. Została skreślona prawie przez wszystkich. Aczkolwiek odkąd trenerem został nieznany wcześniej Bo Henriksen, przegrała tylko w dwóch spotkaniach (z Bayerem i Bayernem), zanotowała pięć remisów i sześć zwycięstw. Powoli wygrzebywała się ze strefy spadkowej i nieoczekiwanie uniknęła nie tylko degradacji, ale i walki o utrzymanie w barażach. Duża w tym zasługa piłkarzy, na przykład Leandro Barreiro, który prawdopodobnie dołączy do Benfiki, ponadto Seppa van den Berga i Jonathana Burkardta, strzelca ośmiu bramek. Na największe pochwały zasługuje Brajan Gruda, będący jednym z objawień w tym sezonie. Nieobliczalny, nieco szalony i pełen polotu skrzydłowy porównywany jest już teraz do Francka Ribéry’ego. Świetlana przyszłość przed nim.

14. Borussia Mönchengladbach – czasy bardzo solidnych „Źrebaków” minęły. Z sezonu na sezon są one coraz niżej w tabeli. Nic dziwnego, gdy od momentu pandemii ich sytuacja finansowa nie wygląda zadowalająco, a najlepsi zawodnicy odchodzą regularnie do innych drużyn. Często nawet za bezcen. Gerardo Seoane niczym krawiec z przysłowia kraje, jak mu materii staje. A zaraz zabraknąć mu może Manu Koné. Środkowy pomocnik jest bardzo utalentowany, lecz jednocześnie podatny na kontuzje. Akurat tę pozycję „Die Fohlen” mają dobrze obsadzoną. Gorzej byłoby, gdyby odeszli skrzydłowi: Robin Hack, autor dziesięciu goli, Franck Honorat, mający jedenaście asyst. Należy zwrócić uwagę na postęp Luki Netza, przebojowego lewonożnego obrońcy, znajdującego się pod baczną obserwacją najlepszych ekip z Premier League. Zawiódł zaś Tomáš Čvančara, chociaż był to jego pierwszy sezon w Bundeslidze. Niemniej w kolejnych rozgrywkach wymagania wobec niego wzrosną. 

15. Union Berlin – od momentu awansu do Bundesligi notował nieustanny progres. Przeciętni piłkarze stanowili monolit i dawali z siebie wszystko. Przepisem na sukces było połączenie tradycyjnych zasad z nowoczesnym futbolem. Styl ten od 2018 roku wpajał i realizował Urs Fischer. Przy okazji wynajdywał ciekawych zawodników. Umiejętnie radził sobie też z grą na kilku frontach. Aż do tego sezonu. W dwóch pierwszych kolejkach bez problemu i wysoko wygrał ze słabszymi zespołami. Przewidywano, że „Żelaźni” znów będą mieli niezwykle udany sezon. Wszystko się nagle posypało. Od września do listopada w czternastu meczach jeden z nich zremisowali, pozostałe przegrali. Fischera zastąpił Nenad Bjelica. Nie wykorzystał swojej życiowej szansy. Zostanie zapamiętany z kontrowersyjnych słów i zachowań. Z grona piłkarzy wyróżnić można chyba tylko Diogo Leite, któremu uważnie przygląda się Bayer, oraz Robina Gosensa (6 goli, 4 asysty). Na minus zdecydowanie Lucas Tousart. Francuz miał być szefem środka pola w Hercie i Unionie. Fanów z Berlina nie oczarował.  

16. VfL Bochum – jeden z najsłabszych kadrowo zespołów. Przez ostatnie dwa sezony skutecznie unikał spadku, na który wszyscy go skazywali. Tym razem zajął miejsce barażowe i zmierzy się w walce o utrzymanie z Fortuną Düsseldorf. Trudno przewidywać, jak to zazwyczaj bywa takie mecze rządzą się własnymi prawami. Ciut większe szanse daje się ekipie Heiko Butschera. Z racji pracy wyłącznie dla „Niedegradowalnych” wskazuje się może na wyrost na podobieństwa z Christianem Streichem. Przed nim poważny egzamin. Jeżeli go zda, nadal będzie trenował zawodników z Vonovia Ruhrstadion. Próżno szukać tu gwiazd. Zatrudnienie w nieco lepszych klubach znalazłby Kevin Stöger (7 bramek, 9 asyst). Wypożyczony z Freiburga Keven Schlotterbeck strzelił pięć goli i dołożył trzy asysty. Jak na środkowego obrońcę z jednego z najsłabszych personalnie klubów, wynik może imponować.

17. FC Köln – to miał być kolejny sezon gdzieś w środku stawki. Tym bardziej, że tak naprawdę przed rozpoczęciem rozgrywek doszło do jednej bolesnej straty, niemniej spodziewanej. Ellyes Skhiri odszedł do Frankfurtu. Zastąpił go młody Jacob Christensen, ale póki co nie spełnił on pokładanych w nim nadziei. Strzałem w dziesiątkę okazało się wykupienie z Sampdorii Jeffa Chabota. Cały czas postępy robi Eric Martel, defensywny pomocnik szkolony wcześniej w akademii Lipska. Natomiast mający duży potencjał Justin Diehl, skrzydłowy i napastnik, w lipcu przejdzie do Stuttgartu. W Kolonii nie poradził sobie Steffen Baumgart, chociaż miało to być odpowiednie miejsce dla tego trenera. Futbol płata figle i pisze nieoczywiste historie. W styczniu nowym szkoleniowcem został Timo Schultz, który nie poradził sobie w przechodzącym kryzys FC Basel, za to był chwalony za pracę w St. Pauli. Trzeba przyznać, że nie miał łatwo w Kolonii. Dostał jeden ze słabszych kadrowo zespołów, do tego zimą nie został on w ogóle wzmocniony.

18. SV Darmstadt – nikt nie liczył, że ta drużyna się utrzyma. Od początku skazywana była na pożarcie i nie uniknęła przypisanego losu. W Hesji świadomi są swoich ograniczeń, mierzą siły na zamiary, dlatego nikt nawet nie pomyślał o zwolnieniu Torstena Lieberknechta. Będzie w dalszym ciągu pracował z „Liliami”. Teraz czeka go przebudowa, bowiem odejść może aż piętnastu zawodników. Celem będzie zajęcie miejsca w górnej połowie tabeli drugiej ligi. W Bundeslidze klub ten głównie wypożyczał do siebie graczy. Jeżeli chodzi o własnych piłkarzy, z dobrej strony pokazali się Austriacy: obrońca Christoph Klarer i odchodzący do Heidenheim Mathias Honsak. Najlepszym strzelcem okazał się należący do Unionu Tim Skarke, skrzydłowy trafiał do siatki przeciwników osiem razy.


Źródło: Własne
Matilegolas

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...