DieRoten.pl
Reklama

My - czyli FC Bayern. CZĘŚĆ II

fot.
Reklama

Już dziś część druga serii BILD.de w której bohaterami są Uli Hoeneß oraz Franz Beckenbauer. Wczoraj dowiedzieliśmy się o aktualnym stanie zespołu, dziś mowa będzie o przeszłości.

BILD: Tak się składa, że w sobotę o losie Louisa van Gaale zadecyduje mecz, w którym przeciwników trenować będzie Pański przyjaciel Jupp Heynckes…
Hoeneß:
Jupp powiedział mi, że chce koniecznie wygrać. Gdy to usłyszałem z miejsca odpowiedziałem mu, żeby zapakował na drogę powrotną czarne krawaty.

 

W Lidze Bayern zajmuje dopiero 8 miejsce, a w LM szanse na awans są znikome. Kiedy w końcu uda się sięgnąć kolejny raz po te prestiżów trofeum?
Hoeneß:
 Jestem pewien, że przyszła dekada będzie dla nas pod względem gry w Europejskich Pucharach o wiele lepsza niż ta przeszła.

 

Skąd ten optymizm?
Hoeneß:
Przyszłość Bayernu zacznie się w wielkim stylu gdy spłacimy AllianzArenę. Wtedy całe dochody będzie można przeznaczyć na kupno piłkarzy.
Beckenbauer: 346 mln euro to potężny koszt oraz wielki spowalniacz. Co roku musimy płacić 30 mln Euro na odsetki i spłatę kredytu. Nie zapomnijmy, że klub i tak przynosi zyski.
Hoeneß: Przynajmniej nie mamy strat. W najbliższych latach wiele się zmieni. W Hiszpanii właśnie zwiększono podatki dochodowe dla piłkarzy z zagranicy z 25 na 45%, a Anglii nawet do 50%. W tej sytuacji gra w Bundeslidze staje się bardziej atrakcyjna.

 

Panie Beckenbauer, czy jest Pan w stanie uwierzyć, że w swojej nowej posadzie Pan Hoeneß stonuje swoje wypowiedzi, wiedzą dokładnie, jak on emocjo lanie się o wszystkim wypowiada?
Beckenbauer.
Z cała pewnością nie uciszy się, a zajmie inna posadę. W sumie najwyższy czas na tę zmianę. Wszyscy jesteśmy pod wrażeniem, gdy widzimy jak bardzo ukierunkował Mistrzowska drogę Bayernu z ostatnich 30 lat. Za chwilę skończy 60 lat, więc nie ma mowy, żeby w postaci starszego pana z brodą ciągle sprawdzał wkręty piłkarzy.

 

Ile zarabiał Pan w 1979 roku, gdy jako 27 obejmował Pan po swojej ciężkiej kontuzji posadę managera klubu?
Hoeneß:
Miałem podpisany taki zwariowany kontrakt. 1000 Marek i 50% udziałów z wpływów z reklam, które sam zdobyłem dla klubu. 30 lat temu te koszta opiewały u nas na 1 mln Euro. Szybko udało mi się zdobyć sponsorów, dzięki czemu pieniądze stawały się konkretniejsze.

 

Gdyby tak zatrzymał Pan kontrakt do dziś…
Hoeneß:
Nie, nie. Tego nie chciałem. Umowę zmieniliśmy już po roku. Długi okres pracowałem z umową „na gębę”. Nic nie było spisane formalnie.

 

Czy Pańska praca się zmieniła?
Hoeneß: Na
początku poświęcałem 90% mojego czasu piłce nożnej. Dziś muszę pilnować, by codzienny obrót wynosił 1 mln euro.

 

Jaką decyzję z czasów Pańskiej współpracy najbardziej Państwo żałują?
Beckenbauer:
 Zwolnienie Otto Rehhagela! Ona była…
Hoeneß: Głupotą! Byliśmy w finale PUEFA ale od 3 spotkań u siebie w Bundeslidze nie wygraliśmy. Jürgen Klinsmann był u mnie już we wrześniu mówiąc, że z nim nie da się pracować.
Beckenbauer: Wtedy dałem się namówić. Wróciliśmy wieczorem po przegranym spotkaniu z Rostock. Piłkarze narzekali na Otto. Mówili każda negatywna rzecz o nim, jaka mógłbyś sobie tylko wyobrazić. Poprosiliśmy więc Otto do siebie.
Hoeneß: Franz, Ty siedziałeś przy stole na „honorowym” środkowym miejscu. Otto siedział naprzeciwko Ciebie i był ubrany w czarny sweter. On nawet nie wiedział co jest grane. Liczył się ze wszystkim, ale nie z tym. Franz powiedział – „nie jesteśmy zadowoleni z rozwoju drużyny. Zdecydowaliśmy się, że dajemy Ci wolne”. Otto zamarł.
Beckenbauer:  Nie powiedział ani słowa.
Hoeneß: Przez kilka minut milczał. Można byłoby usłyszeć spadająca igłę. Po pięciu minutach Otto powiedział – „To znaczy, że mogę odejść?” Po dwóch minutach Franz powiedział – „Tak”. Otto wstał więc i wyszedł. Po tej sytuacji długo się z nim nie widziałem. Rozmowy na temat rozwiązania kontraktu prowadziła jego żona Beata.

 

Czy w rozmowach kontraktowych spotykał Pan również inne kobiety?
Hoeneß:
Panią Effenberg. Dobrze dogadywałem się z obiema. One miały jasne wyobrażenia, nie będąc przy tym bezczelnymi. Stefan chciał do FCB, a ona nie miała na celu przeszkadzania w tym, poprzez jakieś niestworzone żądania. To samo tyczy się Otto. Nigdy tego nie zapomnę, bo rozmowy prowadziliśmy u mnie w domu w Ottobrunn. Pani Rehhagel, Otto, Franz i ja. Franz powiedział – Otto kilka lat denerwowałeś nas prowadzać Bremę. Teraz może Cię zabierzemy do siebie, żebyś mógł tu co w spokoju zbudować. Będziesz mógł tu pracować długo. Jak długo chciałbyś tu pracować? Rok, dwa, trzy, a może pięć lat? Otto odpowiedział  - „to biorę trzy”. Niech Pan pomyśli, że mógł wziąć pięć…

 

Czy w przyszłości będzie Pan pytany podczas wyboru trenera?
Hoeneß:
Tak jak i my pytaliśmy Franza podczas wyboru van Gaala, tak i inni w przyszłości będą pytać i mnie, jakie mam zdanie. Z całą pewnością będę pielęgnował moje kontaktu na tle politycznym i gospodarczym. W gruncie rzeczy Bayern jest tez organizacją na tle socjalnym. Na przykład z wspólnie z miastem prowadzimy kampanię na rzecz odpowiedzialności obywatel niej.

 

Co stanie się z Panem, gdy stanie się Pan Honorowym Prezydentem klubu?
Beckenbauer:
Więcej gry w golfa, więcej wędrówek po górach.
Hoeneß: Stop! Dostaniesz u nas Stałe zaproszenie na wszystkie święta i uroczystości. Franz był, jest i będzie ważną częścią klubu. Posada jest tylko zasłona dymną. Tu chodzi o samego człowieka. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby nazwisko Beckenbauer było na piedestale, tak samo jak jest teraz.

 

Panie Beckenbauer, czy zacznie Pan krytykować Bayern jeszcze ostrzej?
Beckenbauer:
 Jak niby krytykować? Uli czy pamiętasz jedne z naszych pierwszych posiedzeń prezydialnych? Powiedzieliśmy -  chcemy służyć klubowi! To było kluczowym stwierdzeniem. My wszyscy, tak jak stoimy chcemy służyć klubowi. Nie mamy na celu osiągania zysków.
Hoeneß: nikt nie jest silniejszy niż klub. To jest najważniejszym przekazem. To tyczy się po dziś dzień.

 

Już wkrótce przeczytać będzie można o karnym Uliego i o Franzu – Mistrzowskim trenerze.

 

Źródło:
kornkage

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...