DieRoten.pl
Reklama

Mistrzostwo w trybie zdalnym

fot.
Reklama

Bayern Monachium mimo licznych turbulencji w trakcie sezonu 2019/20, koniec końców zapewnił sobie tytuł mistrza Niemiec na dwie kolejki przed zakończeniem kampanii ligowej.

Bayern Monachium po raz ósmy z rzędu, a 30. w historii sięgnął po mistrzostwo Niemiec. Wbrew pozorom wcale nie było tak łatwo. Zmiana trenera, pandemia oraz dwie marki mocno aspirujące do tytułu: Borussia Dortmund i RasenBallsport Lipsk.

Walka do końca

15. sezon na Allianz Arenie nie był wymarzony. Remisem z Herthą Berlin Bawarczycy zainaugurowali rozgrywki Bundesligi. Na fotel lidera po raz pierwszy wskoczyli po meczu z SC Paderborn, ale później aż na 14. kolejek musieli się rozstać z pierwszym miejscem i ruszyć w pogoń za czołówką. Niespodziewanie długo przewodziła Borussia Moenchengladbach, ale równie dobre tempo trzymali podopieczni Juliana Nagelsmanna. BVB pod wodzą Luciena Favre’a prowadziło od pierwszej kolejki, jednak z czasem i główny rywal Bayernu musiał o kolejny rok odłożyć marzenia o mistrzowskim tytule. Do rozgrywek 2019/2020 monachijczycy przystępowali jako zdobywcy dubletu, a na ławce Bayernu zasiadał Niko Kovac – przez wielu uważany za trenerską farsę, jednak wciąż obdarzonyzaufaniemprzez szefostwo klubu. To miał być rok, w którym zarówno ekipa z Lipska, jak i z Zagłębia Ruhry w końcu przerwie hegemonię bawarskiej drużyny. Patrząc na początki i przebieg Bundesligi, Bayern przez długi czas pracował na końcowy sukces. To już nie był tytuł zdobyty w kwietniu, kiedy podopieczni Pepa Guardioli całkowicie zdominowali ligę - ale później odbijało się to na Lidze Mistrzów – a rywalizacja, która zakończyła się na dwie kolejki przed końcem rozgrywek.

Trener na miejscu

W pierwszych dziesięciu meczach piłkarze Bayernu zdobyli połowę punktów możliwych do zdobycia. Początek był daleki od oczekiwań, choć wszystko wskazywało na poważny kryzys, który w końcu musi znaleźć ujście. Gdy monachijczycy przegrali we Frankfurcie z Eintrachtem 5:1, Niko Kovaca nie było już w Monachium. Niespodziewanie funkcję trenera przejął, dotychczasowy asystent Hansi Flick, dobrze znany kibicom z pracy w kadrze, gdzie był prawą ręką Joachima Loewa, który na lata ukształtował kadrę narodową. Wyniki szybko zweryfikowały, że nie trzeba było szukać szkoleniowca poza Niemcami, a fachowiec jest na miejscu. Flick, jak dotąd, okazał się strzałem w dziesiątkę. 55-latek zdołał wyciągnąć z drużyny to co najlepsze, a tacy piłkarze jak choćby Thomas Mueller czy Jerome Boateng wrócili do swojej najlepszej formy. Szczególnie ulubieniec kibiców, który wspólnie z Robertem Lewandowskim tworzy niezastąpiony duet. Można powiedzieć, że Flick wydobył, to co zostało ukryte za czasów Kovaca. Przede wszystkim poprawiła się atmosfera w zespole, piłkarze cieszą się grą, a w szatni nie ma przegranych. Na pracy z Flickiem korzysta cała kadra, choć w przypadku Coutinho i Lucasa Hernandeza przeszkodą są kontuzje i kłopoty z adaptacją w Niemczech. Po Bayernie Kovaca nie ma śladu, a Flick zdaje się na dobre ugruntowywać swoją pozycję w klubie, czego dowodem było przedłużenie umowy do czerwca 2023 roku.

Atak na mistrzostwo

Od momentu gdy Flick objął stery w Monachium, Bayern przegrał tylko dwa mecze w lidze (z Bayerem Leverkusen i Gladbach). Bawarczycy szybko wskoczyli na wysokie obroty, a po meczu z Mainz wrócili na swoje miejsce, którego już nie oddali. W międzyczasie cały świat musiał się mierzyć z pandemią koronawirusa, która storpedowała każdy aspekt życia człowieka. Po meczu z Augsburgiem Bundesliga zawiesiła rozgrywki, a piłkarze, podobnie jak inni udali się na przymusową kwarantannę. Kluby przeszły na tryb pracy zdalnej, a zawodnicy musieli indywidualnie utrzymywać formę, by pozostać w gotowości na powrót do gry. Po ponad dwumiesięcznej przerwie Niemcy jako pierwsi w Europie wznowili rozgrywki piłkarskie. Zastanawiano się jak to wpłynie na grę, ale również na samych piłkarzy, którzy dotychczas nie byli przyzwyczajeni do tak długiego odpoczynku. Bayern zaczął od wygranej w Berlinie z Unionem i z każdym kolejnym meczem obrońcy tytułu udowadniali, że dobrze wykorzystali czas wymuszonej przerwy. Zdobycie mistrzostwa w takich warunkach jest czymś nowym, szczególnie dla Hansiego Flicka, który z asystenta wskoczył w buty pierwszego trenera. Ósmy tytuł Bayernu to zupełnie inna historia, inne okoliczności. Gra bez kibiców, reżim sanitarny, zawodnicy w maseczkach, brak futbolowego klimatu, celebracji i otoczki, do której byliśmy przyzwyczajeni jeszcze na początku marca. To sprawia, że 30. tytuł w historii Bayernu jest wyjątkowy, a na pewno przejdzie do historii klubu.

Wygrani sezonu

Bez względu na to jak zakończy się Liga Mistrzów w Lizbonie czy finał DFB-Pokal, można wskazać piłkarzy, którzy pomogli Flickowi w osiągnięciu sukcesu – a przecież gra wciąż toczy się o Potrójną Koronę. Nie trzeba być wtajemniczonym, by zobaczyć jakim odkryciem został Alphonso Davies, który stał się chyba największym beneficjentem zmiany na ławce trenerskiej Bayernu. Kwestią czasu jest, gdy po Kanadyjczyka ustawią się kolejki chętnych. Thomas Mueller to piłkarz, bez którego trudno wyobrazić sobie współczesny Bayern, o czym przekonali się m.in. Carlo Ancelotti i Niko Kovac. Jerome Boateng po kiepskich występach wrócił na właściwą ścieżkę i znów jest jednym z najlepszych zawodników na swojej pozycji. Joshua Kimmich to już rasowy piłkarz, a nie młodzież wchodząca do pierwszego składu, podobnie jak Serge Gnabry czy Leon Goretzka. Na uwagę zasługuje również Benjamin Pavard, który na dobre zaaklimatyzował się w Monachium i stanowi podstawowy wybór Flicka przy ustalaniu wyjściowej jedenastki.

Patrząc z perspektywy całego sezonu Bayern Monachium do samego końca ciężko pracował na końcowy sukces. Dużym nadużyciem byłoby stwierdzenie, że Hansi Flick dostał w prezencie mistrzostwo Niemiec. Wyścig o tytuł zakończył się na dwie kolejki przed końcem sezonu, co pokazuje, że wcale nie było takiej dominacji jak w poprzednich latach. Zarówno BVB jak i RB Lipsk miały swoje okazje by zdetronizować Bayern. Podobnie Gladbach, które przez długi czas prowadziło w tabeli. Bawarczycy kolejny raz udowodnili, że wewnętrzne roszady w klubie i zmiana trenera działają mobilizująco. Przekuli kryzys w sukces.


MB

Źródło: Własne
GabrielStach

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...