Bayern Monachium wciąż bez hitowego transferu do ofensywy. Max Eberl czeka, ale czas niekoniecznie działa na jego korzyść.
To nie jest łatwe lato dla działaczy Bayernu. Po ciężkim zeszłorocznym oknie transferowym, teraz sytuacja wcale nie wygląda lepiej. Max Eberl przebywa z zespołem w USA, ale nie ma tam zbyt wielu okazji do relaksu. Dodatkowym utrudnieniem jest różnica czasu, która przeszkadza w sprawnej komunikacji z wieloma partnerami transferowymi.
Tymczasem presja rośnie i to nie tylko na zewnątrz, ale także wewnątrz klubu. Bayern szuka skrzydłowych, ale żaden z kandydatów nie jest jeszcze dogadany. Rafael Leao z Milanu i Bradley Barcola z PSG znajdują się na liście życzeń “Die Roten”, ale ściągnięcie któregokolwiek z nich wydaje się trudnym zadaniem.
Nico Williams, który był miał być celem numer jeden, według medialnych doniesień wybrał Barcelonę. Prezydent klubu Joan Laporta zapowiedział transfer za około 60 milionów euro, a to dokładnie kwota odstępnego Williamsa.
Według informacji “Sport1”, mimo trudności, Eberl może liczyć na czas i zrozumienie ze strony władz Bayernu. Choć nadal jest pod baczną obserwacją rady nadzorczej, to tym razem nikt nie przyspiesza sztucznie procesu, co w przeszłości niekoniecznie było regułą.
W historii Bayernu cierpliwość niejednokrotnie się opłacała. Wystarczy wspomnieć takich zawodników Roy Makaay, Arjen Robben czy Javi Martinez…
Komentarze