DieRoten.pl
Reklama

Matthäus: zazdroszczę Hitzfeldowi

fot. J. Laskowski / G. Stach
Reklama

Jest niewiele rzeczy piękniejszych od bycia trenerem Bayernu Monachium. Nie mówię tego heretycko. Takie jest moje przekonanie. Zazdroszczę Ottmarowi Hitzfeldowi jego zadania, nawet, jeśli jest ona cholernie ciężka i stresująca, ponieważ nawet w chwili spadnięcia Bayernu do środka tabeli: cała Bundesligi mimo radości z przegranej drużyny z południa Niemiec z zazdrością będzie spoglądała do Monachium. Aktualny stan mistrza Niemiec dobrze na niego wpływa i dodaje mu specyficznego uroku.

To, że dostaje się w Monachium podczas podpisania kontraktu trenerskiego od razu katapultę jest jedynie bajką. Ottmar Hitzfeld pracował w podczas swojego pierwszego angażu 6 lat w Monachium, a Felix Magath w sumie tez 2,5 roku. W osiem tylko lat dwóch trenerów – zabójcze roboty wyglądają inaczej.

Najważniejsze, aby drużyna nabrała teraz spokoju, aby nie spekulowano każdego dnia, kto w lipcu zastąpi Ottmara. Ja nie dostanę wolnej ręki ze strony Salzburga, więc ja nim na pewno nie zostanę... to był oczywiście żart!

Uważam za śmieszne, że ciągle mówi się, że odejście Ballacka do Chelsea pozostawiło ogromną lukę w drużynie. Ballack nie ma niczego wspólnego z obecną sytuacją. On również nie był typową dziesiątką. Bayern potrzebuje jednak reżysera gry, aby w grze pojawiła się na nowo radość. Bastian Schweinsteiger do tej roli nie pasuje.

Są tylko dwa rozwiązania, jeśli Hitzfeld chce ustawić swój zespół w pomocy na kształt diamentu: Ali Karimi lub Mehmet Scholl. Smutny jest fakt, iż Karimi nie posiada wystarczającej jakości, iż Scholl był często kontuzjowany, a w wieku 36 lat nie posiada wystarczającej siły: w Norymberdze kibice bardzo energicznie domagali się Mehmeta Scholla.

W związku z tym wskazane jest takie rozwiązanie, w którym Scholl stanie się potrzebnym ogniwem, które poprowadzi drużynę w meczach zaraz przed swoim przejściem na emeryturę.

Nie mam wątpliwości, co do tego, że Hitzfeld właśnie takie ma plany. Mimo wszystko, jako trener Bayernu jest się pod ciągła obserwacją. Pewne jest, że Uli Hoeness jak i Karl-Heinz Rummenigge go dokładnie obserwują, a piłkarze zdają im raport. Jednak nie idą oni wtedy do byle kogo, obydwoje nie są jedynie dobrymi biznesmenami, oni byli piłkarzami na najwyższym poziomie.

Szefowie Bayernu bardzo szybko zauważyli, że nie ma dobrej chemii pomiędzy piłkarzami a trenerem, że jest ona tak zniszczona, że musieli oni działać. Przecież chcieli już pół roku temu działać, gdzie w meczy z Leverkusen(3:2) Magath uratował swoją posadę po raz pierwszy.

Można polemizować, czy nie zadziałali oni wtedy zbyt dobrodusznie. Przecież pamiętam jeszcze czasy Franza Beckenbauera, gdy Bayern nie był jeszcze spółką akcyjną, że bał się on zwalniać trenerów. Za przykład posłuży Otto Rehhagel, którego on nie z zwolnił z obawy o dobrą sławę FC Bayernu.

Wyszło tak, że Franz Beckenbauer, jako przewodniczący rady nadzorczej stał na uboczu, że decyzję podjął zarząd spółki akcyjnej, co było w sumie jego obowiązkiem, a Beckenbauer, znajdujący się w Dubaiu o wszystkim dowiedział się dopiero od Rummenigge.

Z tego, co wiem, to „Kaiser” przytaknął już dzień wcześniej. Prawdopodobnie w nocy, po meczu z Bochum lub nawet dzień wcześniej, gdy w Monachium już się zastanawiano. Byłem akurat w Dubaiu razem z Red Bull Salzburgiem. Wiem, że komunikacja pomiędzy zarządem a Beckenbauerem jest w najlepszym porządku.

Oni są zawsze jednomyślni. Również pomiędzy Rummenigge, Hoenessem i Karle Hopfnerem, trzecim członkiem rady, od dłuższego czasu kontrowersyjnie dyskutowano, a w sprawie czasu zwolnienia Magatha nie zawsze panowała zgodność.

Jednak jednomyślni byli w jednej kwestii: jedynie Ottmar Hitzfeld jest sensownym rozwiązaniem na najbliższe 4 miesiące. Jedynie on, ze swoim autorytetem i doświadczeniem w Bayernie, będzie w stanie dotrzeć do piłkarzy. Ważne, aby po Magathcie przyszedł trener, który jest bardziej ludzki.

Dlatego też Hitzfeld nie jest osobą, której można grać na nosie. Nie jest on bez znaczenia nazywany „Generałem”. Również on zachowuje pewien dystans do drużyny i mimo to do niej trafia. Życzę Hitzfeldowi szczęśliwej ręki.

PS: Jeszcze jedno. Obiecuję, że w tym sezonie nie napisze więcej, że Bayern może jeszcze zostać mistrzem Niemiec...

Felieton Lothara Matthäusa, przetłumaczony przez Michała Jeziornego

Źródło: sportbild.de

Źródło:

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...