Świetna seria 22 wykorzystanych rzutów karnych z rzędu dobiegła końca. Harry Kane po raz pierwszy w oficjalnym meczu Bayernu nie zamienił "jedenastki" na gola. Mimo wszystko to Anglik ostatecznie został bohaterem.
Bayern Monachium w szalonym stylu zameldował się w kolejnej rundzie Pucharu Niemiec. Bohaterem Bawarczyków został Harry Kane, który w doliczonym czasie gry zapewnił “Die Roten” zwycięstwo. Anglik po spotkaniu miał jednak mieszane uczucia.
Do tej pory angielski napastnik był w Bayernie bezbłędny, jeśli chodzi o wykonywanie “jedenastek” w meczach o stawkę. Jego ogólna passa wynosiła aż 22 trafienia z rzędu, ale wszystko skończyło się w 76. minucie wczorajszego starcia.
Przy stanie 2-2 sędzia podyktował rzut karny dla Bawarczyków, a do piłki tradycyjnie podszedł Kane. Tym razem jednak świetnie dysponowany tego dnia Florian Stritzel wyczuł intencje Anglika i obronił jego strzał.
Po meczu Kane w rozmowie ze “Sky” skomentował swoje pierwsze w barwach Bayernu nieudane podejście z jedenastu metrów.
— Cóż, to był jeden z tych dni… Bramkarz świetnie to obronił. Zawsze jest trochę odrobinę trudniej, gdy masz dwa rzuty karne w jednym meczu. Oczywiście chciałem go wykorzystać, ale po prostu nie uderzyłem tak dobrze, jak myślałem. To kolejna rzecz, nad którą będę pracował.
REKLAMA
Jak przypomina “Sky”, Harry Kane ostatni raz zmarnował rzut karny w meczu o stawkę podczas Mistrzostw Świata w 2022 roku, kiedy w barwach reprezentacji Anglii nie zdołał pokonać bramkarza Francji.
Komentarze