Joshua Kimmich opuścił imprezę pożegnalną Thomasa Müllera przed przybyciem trenera. Powód? Zupełnie przyziemny. Pomimo mistrzostwa, nie wszyscy bawili się do rana.
Bayern świętował w sobotnią noc – najpierw wygraną z Borussią Mönchengladbach (2:0), a później podwójną okazję: mistrzostwo Niemiec i pożegnanie Thomasa Müllera. Główna część zabawy odbyła się w modnym monachijskim lokalu „Jacob”. Na Lehnbachplatz zjechali działacze klubu, zawodnicy i trenerzy. Jednak impreza – mimo okazji – nie trwała zbyt długo, a wielu piłkarzy opuściło lokal przed godziną 2:00 w nocy.
Joshua Kimmich był jednym z pierwszych, którzy opuścili zabawę – i zrobił to jeszcze przed pojawieniem się trenera Vincenta Kompany’ego, który dotarł na miejsce o 1:01 w towarzystwie ojca, Pierre’a. Kimmich wyszedł o 0:59 i krótko wyjaśnił swoją decyzję:
“Mam czwórkę dzieci w domu” – powiedział 30-latek,
zerkając na zegarek. – “Wstają za pięć godzin.”
To właśnie domowe obowiązki sprawiły, że wicekapitan Bayernu nie został do końca wieczoru, ani nie poleciał z resztą drużyny na Ibizę, gdzie w niedzielę wypoczywać udało się trzynastu zawodników.
Na imprezie nie zabawili też długo Jamal Musiala czy Aleksandar Pavlović. Ten drugi, który świętował swoje pierwsze mistrzostwo, opuścił „Jacob” już o 1:10, w charakterystycznych okularach przeciwsłonecznych i z nieznanym celem. Według doniesień tz.de, następnego dnia leciał jednak na Ibizę.
Musiala również opuścił lokal około 1:20, choć nie wiadomo, czy udał się do domu, czy na kolejną imprezę. Z kolei Thomas Müller, Jan-Christian Dreesen i Vincent Kompany bawili się jeszcze przez jakiś czas – aż do około 3:00 nad ranem.
Trener dał swoim piłkarzom kilka dni wolnego. Od środy
zawodnicy wracają do treningów przy Säbener Straße. Czasu na regenerację przed
ostatnim meczem Bundesligi z Hoffenheim jeszcze trochę zostało, ale
niewykluczone, że niektórzy pojawią się na zajęciach z lekkim „Ibiza-syndromem”.
Komentarze