Ralf Rangnick ostatecznie nie zdecydował się podjąć pracy w Bayernie Monachium. Taka decyzja 65-latka była nie tylko zaskoczeniem dla mediów i kibiców, ale przede wszystkim włodarzy bawarskiego klubu.
O całą sprawę pytany był wczoraj Max Eberl, który nie ukrywał, że nie spodziewał się takiej decyzji Rangnicka.
- Podjął życiową decyzję. Tak, dla nas to było zaskoczenie. Takie jest jednak życie, idziemy dalej. Nie mam ochoty o tym dalej rozmawiać. To już przeszłość. To był kandydat, którego chcielibyśmy widzieć w Bayernie. Życzymy mu wszystkiego najlepszego, tak to już w życiu bywa.
Eberl nie załamuje się i zapowiada, że odpowiedni trener zostanie w końcu ogłoszony.
- To była nasza pierwotna misja: znaleźć trenera. Od marca, gdy objąłem stanowisko, mówiono mi, że muszę szukać nowego trenera. To było nasze priorytetowe zadanie, nad którym pracujemy bardzo intensywnie i sumiennie. Zawsze mówiliśmy, że spróbujemy znaleźć kogoś jak najszybciej, ale równocześnie musi być to najbardziej odpowiednia osoba. I jeśli kandydat, którego bardzo chcieliśmy, odmawia, musimy kontynuować rozmowy. Znajdziemy jednak właściwego trenera.
Nie brakuje zarzutów, że Bayern nie jest już atrakcyjnym kierunkiem, ale 50-latek wydaje się mieć zupełnie odmienne zdanie.
- Kiedy każdy ekspert, gazeta, nawet mała gazetka, pali się do pisania o Bayernie, to widać, jak atrakcyjny jest Bayern.
Ostatnio pojawiły się również spekulacje, że bawarski klub kontaktował się z Julenem Lopeteguim, ale Eberl nie chciał komentować tych rewelacji.
- Staramy się zachować spokój. Zawsze mieliśmy konsensus w podejmowanych decyzjach, i tak pozostanie. 15 lipca ruszamy z treningami. Wtedy trener powinien być już na boisku - zażartował na zakończenie.
Komentarze