DieRoten.pl
Reklama

Der Klassiker! Multi-wywiad z ekspertami Bundesligi

fot. PodStadionem.pl
Reklama

Wielkimi krokami zbliża się pojedynek, na który czeka niemalże cały piłarski świat. Dokładnie o 18:30 Bayern Monachium podejmie na własnym podwórku drużynę Borussii Dortmund w ramach 31. kolejki Bundesligi.

Z racji na nadchodzący pojedynek Bayernu z Borussią Dortmund, postanowiliśmy przepytać kilku ekspertów od niemieckiego futbolu, którzy poruszyli wiele kwestii związanych z FCB, BVB oraz dzisiejszym „Der Klassikerem”. Serdecznie zapraszamy do lektury!

Zaproszeni goście:

− Marcin Borzęcki
− Tomasz Urban
− Michał Trela
− Michał Zachodny

Jak oceniłbyś dyspozycję obu klubów w ostatnich tygodniach? Nie ulega wątpliwości, że Bayern znajduje się w dołku od pewnego czasu – sądzisz, że rozmowy ws. kontraktów mogą mieć na to wpływ?

Marcin Borzęcki: Powiedzieć, że Bayern jest w kryzysie, to pewnie spore wyolbrzymienie, bo w końcu nadal pokonany bywa bardzo rzadko. Ale bezapelacyjnie jest zespół Juliana Nagelsmanna w dołku. Tak jak problemy w defensywie - czy to systemowe, w ustawieniu i organizacji - to coś, do czego już kibice się przyzwyczaili, tak brak rozmachu w ofensywie jest nowością. Choć Bawarczycy regularnie tracili gole, to z ogromną łatwością jednak je również strzelali. Mieli pomysł na rozwiązywanie ataków pozycyjnych, na kreowanie akcji bramkowych - teraz tego brakuje. Być może źródłem tych kłopotów jest zadyszka fizyczna, bardzo trudno to zdiagnozować, ale przekłada się to na postawę całego zespołu. Myślę, że akurat toczących się w tle negocjacji kontraktowych z niektórymi zawodnikami nie ma co z tym łączyć. Tak czy owak problem uwypuklony został przez dwumecz z Villarrealem, ale nawet mecze z Augsburgiem czy Arminią w Bundeslidze - a więc zespołami z dołu tabeli - pokazały, że mechanizm ofensywny Nagelsmanna wyraźnie się zaciął. Borussia Dortmund z kolei od początku sezonu jest na huśtawce i nie zamierza z niej zejść. Nie można w jej przypadku budować narracji ani w oparciu o blamaż u siebie z Lipskiem, ani w oparciu o rozbicie Wolfsburga. Na Signal-Iduna Park nie jest bowiem ani tak dobrze, ani tak źle, jak by się wydawało. Wciąż ma nadto spotkań, w których brak jej efektywnej gry w trzeciej tercji boiska, umiejętności spójnymi atakami rozmontowania defensywy przeciwnika. Bywa też bardzo podatna na szybkie ataki rywali i choć nie zawsze przekładało się to w ostatnim czasie na porażki, to jest coś, nad czym Marco Rose musi latem pracować. Bo wbrew dobrej pozycji w tabeli, elementów w grze BVB jest do poprawy wiele. Druga strona medalu każe jednak rozsądnie szafować słowami krytyki, skoro nawet te gorsze mecze zdarzało się często dortmundczykom wygrywać.

Superpuchar Niemiec i najpewniej mistrzostwo Niemiec – to nie za mało jak na klub o takich aspiracjach jak Bayern?

Marcin Borzęcki: Dwa trofea w sezonie to w obecnej epoce dla Bayernu Monachium minimum przyzwoitości. Mistrzostwo Niemiec, do tego Puchar lub Superpuchar kraju - nikt nawet sobie nie wyobraża, by można zejść poniżej tego poziomu. Dlatego też, choć oczywiście kolejna patera wszystkich ucieszy, wątpię, by sezon uznali w Monachium za więcej niż przyzwoity. A jeśli weźmiemy jeszcze pod uwagę okoliczności pożegnania się z Pucharem Niemiec (spektakularna porażka) i z Ligą Mistrzów (porażka z rywalem z niższej półki), to pewnie nie będzie nawet kontrowersją, że Bawarczycy będą mieli za sobą słaby sezon. Zbyt wiele było też wpadek nawet na arenie krajowej, rozczarowujących spotkań, gdy przeciwnik stawiał się hegemonowi i nierzadko ugrywał punkty. Superpuchar i mistrzostwo kraju to zatem za mało jak na klub o takich aspiracjach.

Kto Twoim zdaniem wygra nadchodzący pojedynek w Monachium? Przypieczętuje Bayern swój dziesiąty tytuł mistrza Niemiec?

Tomasz Urban: Stawiam na Bayern i sądzę, że to będzie wygrana z przytupem. Z dwóch powodów - po pierwsze Bayern na takie mecze w Bundeslidze wyjątkowo się spręża i je po prostu pewnie wygrywa, po drugie - nie mam na tyle fantazji, by wyobrazić sobie, że Borussia, przy tak wielu brakach kadrowych, będzie w stanie postawić się podrażnionemu Bayernowi.

Zakładając, że Bayern zdobędzie 10. tytuł mistrza Niemiec, to jak postrzegasz to osiągnięcie? W końcu nie dokonał tego żaden inny klub w TOP 5 ligach w Europie.

Tomasz Urban: To jest wielka sprawa. Oczywiście, tytuł mistrzowski dla Bayernu to coś oczywistego i naturalnego, ale tak jest niemal od 50 lat. Trzeba jednak przypomnieć, że ta dynastia jest absolutnie bezprecedensowa. Wcześniej Bayern notował serie jedynie z trzema mistrzostwami. A tutaj będziemy mieć ich aż dziesięć z rzędu. Jakiejkolwiek przewagi nad resztą stawki Bayern by nie miał - zdobycie tytułu wcale nie jest takie oczywiste. Giganci też czasem muszą wstać z tronu by rozprostować kości. Można przywoływać przykłady Leicester w Anglii czy Lille we Francji. A Bayern nie pozwala sobie choćby na chwilę słabości. Trzeba to doceniać.

Czego oczekujesz po sobotnim Klassikerze w Monachium?

Michał Trela: Niestety, ale nauczony doświadczeniami poprzednich meczów między tymi drużynami w Monachium oraz tym, jak Borussia wypada w tym sezonie w starciach z silnymi rywalami, spodziewam się bardzo jednostronnego widowiska, całkiem niewykluczone, że zakończonego wysokim wynikiem. Bayern na pewno będzie dodatkowo zmobilizowany, by z przytupem przyklepać mistrzostwo bezpośrednim meczem i choć trochę poprawić nastroje po tym średnim sezonie. Byłbym zdziwiony, gdybyśmy zobaczyli w tym meczu jakieś większe emocje.

Bilans ostatnich spotkań BVB na Allianz Arenie jest wręcz fatalny. Sądzisz, że BVB może odwrócić ten trend?

Michał Trela: Nie sądzę. W tej rundzie dotkliwie przegrali u siebie z Leverkusen, Lipskiem i z Rangersami. Do Monachium jadą bez Gregora Kobela, który wielokrotnie w tym sezonie ratował im skórę. Ich obrona jest bardzo daleka od monolitu. Borussia w tym sezonie nauczyła się lepiej niż wcześniej przepychać mecze ze średnimi oraz słabymi zespołami, za to znacznie gorzej niż w poprzednich latach radzi sobie w bezpośrednich meczach z czołówką. Der Klassikery w Dortmundzie zwykle bywały zacięte, ale w Monachium wypadały fatalnie i teraz też może być podobnie. To nie jest dobry sezon dla ekipy Marco Rosego.

Nagelsmann vs Rose. To będzie ich siódmy pojedynek w karierze. Póki co Julian może pochwalić się bilansem 4Z, 1R i 1P – który z trenerów wyjdzie zwycięsko w sobotniej batalii? Czy jednak przewidujesz wyrównany mecz i remis?

Michał Zachodny: Dotychczasowe mecze dobrze obrazują jedną rzecz: obaj myślą o ofensywie. Tylko w jednym ich starciu strzelono mniej niż cztery gole, zresztą obecny sezon też pokazuje, jak rzadko decydują się na kompromis i wybierają równowagę zamiast przechylenia na atak. Taki jest trend światowego futbolu, Nagelsmann dosyć otwarcie mówi o tym, że piłka ma być rozrywką dla kibiców, gdy w Dortmundzie znacznie lepiej przyjmowany był futbol ofensywny, oparty na wymianie ciosów, agresywnym pressingu, niż np. jego poukładana wersja za Thomasa Tuchela. Jednak za takim zaangażowaniem w atak idą błędy i w zasadzie to kolejny aspekt spójny w tym sezonie Bayernu i Borussii. Niektóre pomyłki defensorów, które widzieliśmy u tych ekip są nie do pomyślenia na poziomie do którego aspirują. Wynikające z braku koncentracji, błędów w ustawieniu, nawet w efekcie przegranych pojedynków... Myślę, że także takie błędy mogą zdominować najbliższy Der Klassiker. Nie będzie myślenia o większej kontroli, równowadze. To będzie dla Nagelsmanna i Bayernu inne wyzwanie, niż np. mecze z Lipskiem, czy Villarealem. Nie wiem, czy do końca takie, jakie lubią, bo bezpośrednia gra Borussii, ich szybkość w kontrach jest idealnym sposobem na Bayern. Jednak może wiedząc z jakimi trenerami mamy do czynienia powinniśmy bardziej skupiać się właśnie na atakowaniu. Defensyw nie oceniać przez pryzmat błędów, lecz tego, z jaką jakością się mierzą. Jeśli jednak będzie to otwarte spotkanie, to Bayern może być górą, bo ma więcej jakościowych wyborów w ataku. Kluczem dla Rosego będzie zahamowanie Kimmicha, co nie udaje się zbyt wielu trenerom. Ale to zawodnik od narzucania rytmu i kierunku gry Bayernu, bez niego całość funkcjonuje dwa poziomy gorzej, wolniej. Bayern jest faworytem, to oczywiste, ale też nie przystępuje w takiej formie do meczu o mistrzostwo, jakby tego chciał. Ostatnio kreatywni zawodnicy znów albo trzymają piłkę zbyt długo, albo grają pod siebie. To jest zakład trenera z jego ultra ofensywnym pomysłem na grę: jeśli daje piłkarzom tyle swobody, oni zaczną interpretować ją na swój sposób. Wreszcie też z Borussią nie będzie na to miejsca.

Mueller i Lewandowski to bez dwóch zdań eksperci od Klassikerów. Obaj świetnie również dogadują się na boisku – z czego wynika tak dobre zrozumienie tej dwójki i wzajemnie uzupełnianie się?

Michał Zachodny: Myślę, że powody sukcesów współpracy Muellera z Lewandowskim są dosyć jasne: każdy z nich wie, jak porusza się napastnik i czego potrzebuje od zawodników wokół. Dla Niemca logiczne jest to, że Polak jest w strzelaniu goli lepszy, skuteczniejszy, więc daje większą pewność wygranych drużyny. W jednym z wywiadów pamiętam, że mówił o tym jako najważniejszym aspekcie w jego grze, nie celach indywidualnych. Mueller rozumie, dlaczego czasem musi wykonać ruch na wolne pole, choć szanse, że dostanie piłkę są znikome: bo wówczas tworzy przestrzeń dla Lewandowskiego, zabiera mu krycie, tworzy linię podania itd. Wie też, gdzie napastnika szukać, robi to instynktownie, bo sam też ma dar odnajdywania się w polu karnym. Wybiera często decyzję, która jest najbardziej logicznym rozwiązaniem. Oczywiście całość spina fakt, że grają razem już od dłuższego czasu, że mają wiele sytuacji, ruchów, zachowań wytrenowanych. Mueller nie jest typową dziesiątką, choć często rozpisuje się go w tej roli, ale to zawodnik o ogromnej roli dla zespołu, nie skupiający na sobie gry, nie uzurpujący sobie kontrolowania ataków czy bycia pierwszoplanową postacią. Z Lewandowskim jest pod tym względem inaczej: on chce być autorem największej liczby goli, gdy piłka nie trafia do niego tak często w polu karnym, to daje temu wyraz. Zauważalnie lepiej gra, lepiej jest nastawiony w meczach, gdy już na samym początku koledzy stworzą mu sytuacje, niezaleznie od tego, czy ją zdoła wykorzystać. Nie musi wtedy czekać, w jakimś stopniu się irytować, od razu jest "podpięty" pod zespół. To małe, ale bardzo zauważalne na żywo aspekty, sporo też znaczące. Jednak w kontekście najbliższego meczu widzę też, że żaden nie jest w optymalnej dyspozycji. Dołek Muellera może wynikać z obciążeń, z kolei ten Lewandowskiego z drobnych urazów, które ostatnio miał i pomimo których grał.

Źródło: Własne
GabrielStach

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...