Przyszłość Kingsleya Comana wciąż nie jest przesądzona. Skrzydłowy nie planuje odejścia, ale sytuacja może się zmienić po zakończeniu Klubowych Mistrzostw Świata.
Coman na rozdrożu. Bayern czeka z decyzją do końca turnieju
Kingsley Coman ma ważny kontrakt z Bayernem do 2027 roku, ale jego przyszłość w Monachium pozostaje otwarta. Według informacji Sport BILD, jakiekolwiek rozstrzygnięcia w sprawie ewentualnego transferu Francuza zapadną dopiero po Klubowych Mistrzostwach Świata.
Na ten moment sam zawodnik nie szuka nowego klubu. Zmieni zdanie tylko w jednym przypadku – gdy pojawi się naprawdę wyjątkowa oferta.
„Coman rozważy odejście tylko wtedy, gdy warunki będą w pełni satysfakcjonujące – zarówno pod względem sportowym, jak i finansowym. Musi to być klub z dużym nazwiskiem i odpowiednią perspektywą” – informuje Sport BILD. Do tej pory taka propozycja się nie pojawiła.
Bayern chwali Comana, ale nie wyklucza rozstania
Bayern również nie podejmuje pochopnych decyzji. Na razie celem jest udany występ w trwającym turnieju.
„King jest z nami. To ważny zawodnik, który przez lata wiele osiągnął w Bayernie. Jest w dobrej formie fizycznej i liczymy, że pomoże nam odnieść sukces na Klubowych Mistrzostwach Świata” – powiedział dyrektor sportowy Max Eberl w rozmowie z mediami.
REKLAMA
Słowa Eberla brzmią jak deklaracja spokoju, ale wewnątrz klubu Coman wciąż uchodzi za możliwego kandydata do odejścia – choć nie jest to przesądzone. Jego postawa w USA może zaważyć na dalszych decyzjach Bayernu.
Nowe skrzydła w planach. Coman kluczem do transferów?
Równolegle trwają intensywne przygotowania do przebudowy skrzydeł. Wiadomo już, że od 1 lipca klub opuszczą Leroy Sane i Mathys Tel. To oznacza, że Bawarczycy muszą wzmocnić te pozycje – szczególnie lewą stronę.
Na liście życzeń znajdują się Nico Williams z Athleticu Bilbao oraz Bradley Barcola z PSG. Ich ewentualne transfery będą jednak uzależnione także od tego, ilu obecnych zawodników opuści klub. Coman – mimo braku transferowych deklaracji – pozostaje istotnym elementem tej układanki.
Komentarze