DieRoten.pl
Reklama

Coman: Obawiałem się, że po transferze Sane będę grał mniej

fot.
Reklama

W najnowszym wydaniu niemieckiego tygodnika „Sport Bild” znajdziemy obszerny wywiad z Kingsleyem Comanem, czyli bohaterem Bayernu Monachium z finału Ligi Mistrzów w Lizbonie.

Wszystko wskazuje na to, że francuski skrzydłowy ma już za sobą poważne problemy zdrowotne i kontuzje, które męczyły go latami. Co więcej w ostatnich miesiącach Francuz stał się jedną z kluczowych postaci w zespole „Gwiazdy Południa”, o czym też świadczą jego liczby w tym sezonie.

Mimo wszystko w rozmowie dla „Sport Bilda” Coman zdradził, że latem myślał o transferze, zwłaszcza że do klubu sprowadzony został Leroy Sane. 24-latek nie ukrywa, że fakt zainteresowania ze strony licznych klubów dodatkowo podbudował jego pewność siebie. Niemniej jednak Kingsley w pełni skupia się na FCB.

− Miałem wrażenie, że po tym transferze Leroya będę grał znacznie mniej. Mam dopiero 24 lata, zaś to wiek, w którym muszę grać. Na całe szczęście moje obawy nie spełniły się – powiedział Coman.

− Fakt, że inne kluby były mną zainteresowane latem sprawił, że nabrałem dodatkowej pewności siebie. Mimo wszystko mój kontrakt z Bayernem obowiązuje do 2023 roku i myślę tylko o FCB. Wszystko jest w porządku – mówił dalej.

Kingsley Coman nie ma również wątpliwości, że Sane prędzej czy później odnajdzie się w Monachium, zwłaszcza że „Bawarczycy” grają inną piłkę w porównaniu do Manchesteru City. Ponadto 24-latek wskazał na różnice dzielące Bayern, Juve oraz PSG, gdzie miał też okazję grać w przeszłości.

− Leroy jest bardzo dobrym piłkarzem. Gramy całkiem inną piłkę niż Manchester City. Leroy musi najpierw zaadaptować się i wchłonąć nasze DNA. To nie jest kwestia kilku dni. Sam również nie miałem łatwo, kiedy trafiłem tutaj dodał.

− Niezależnie od tego czy jest to Juve, Paryż lub Bayern, to zawsze musisz odnosić zwycięstwa w tych klubach. W Bayernie różnica polega jednak na tym, że po 3:0 nie ma relaksu, nie możesz pozwolić sobie na zluzowanie. Tutaj zawsze się gra tak, jakby było 0:0 – podsumował Leroy Sane.

Źródło: Sport Bild
GabrielStach

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...