DieRoten.pl
Reklama

Wywiad z Ulim Hoeneßem:

fot. J. Laskowski / G. Stach
Reklama

Uli Hoeneß dotychczas wciąż podkreślał, że z końcem roku przestanie być managerem Bayernu Monachium. Teraz, w rozmowie z TZ zdradza, że światowy kryzys finansowy może pokrzyżować mu plany.

Wywiad z Ulim Hoeneßem:

TZ – Panie Hoeneß, w maju mija 30 lat od objęcia przez pana posady managera klubu! Liczne sukcesy, nowoczesny stadion, nowe centrum osiągnięć – czy czegoś Panu brakuje, a może jest Pan w pełni szczęśliwy?
Uli Hoeneß –
Podczas tych 30 lat wygrałem wszystko, wliczając w to Ligę Mistrzów i Puchar Interkontynentalny. Wyzwaniem pozostaje teraz przerwanie z klubem skutków kryzysu finansowego.

Czy ten kryzys może wzmocnić niemiecka piłkę?
Piłka niemiecka zdaje się być mniej zagrożona niż inne kluby, ponieważ w większości przypadków są one dobrze prowadzone. Dodatkowo nasze nowoczesne stadiony z MŚ są wielkim atutem. Bayern mógłby – jeśli postąpimy słusznie – zyskać na kryzysie, ponieważ nie musimy pytac żadnego banku, jeśli chcemy cos sfinansować.

Czy z takiej sytuacji wyjdą kolejne zalety dla Bayernu?
Nic nie pomoże, jeśli w Anglii nie zbudowane zostaną nowe stadiony, czy tez Pan X nie będzie w stanie płacić Panu Y. Jeśli właściciele klubu takiego jak Liverpool szukają kupców, to zaczynamy wprowadzać w grę zawodników wagi ciężkiej. Są to znaki ostrzegawcze, z których nie mogę się cieszyć. W chwili gdy takie kluby maja problemy, cały świat piłkarski zaczyna cierpieć.

W związku z tym rok 2009 może wcale nie być dobrym momentem na planowana przez Pana zmianę posady w klubie.
Pierwszy raz od 30 lat jestem zdania, że nikt naprawdę nie jest w stanie przewidzieć, co będzie się działo za pół roku.

Czyli wszyscy ci, którzy chcą Pana zatrzymać na Pańskiej dotychczasowej posadzie, otrzymają swoja szanse?
Trzeba odczekać i ocenić, jakie problemy się utworzą i jak oddziała na nas kryzys. W maju lub czerwcu postanowimy, co będzie dalej. W zasadzie Bayern jest w tej sytuacji dobrze ustatkowany. Nie jestem jednak osoba, która kieruje się hasłem: po mnie potop. Mój następca miałby po mnie ogarnąć cały chaos. Jeśli powstaną poważne problemy, to zacznę się naprawdę zastanawiać.

Reiner Calmund oraz Rudi Assauer już przestali pracować. Jeśli Pan odejdzie, to liga straci swojego ostatniego „dinozaura”…
Zapomniał Pan o moim bracie Dieterze. Poza tym, wcale nie założył bym nóg na stół. W chwili, gdy mnie by wybrano, stałbym się bardzo aktywnym szefem Rady Nadzorczej.

Kim są nowi managerowie, którzy niemiecka piłką sterować będą przez najbliższe 20 lat?
Młodzi robią dobra robotę. Dietmar Beiersdorfer w HSV, Andreas Müller w Schalke – oni nie są tak słabi jak się pisze. W Stuttgarcie Horst Heldt radzi sobie świetnie mimo ciężkiego otoczenia. Klaus Allofs z Werderu już od lat jest na wysokim poziomie. Nie wolne zapomnieć o Leverkusen i rudim Völlerze.

Czy któryś z wymienionych zostanie Pana następcą?
Mam w głowie kilka rozwiązań.

Niech Pan nam je zdradzi!
Chciałby Pan. W dalszym ciągu będziemy rozmawiać o tym tylko wewnątrz klubu. Do wiadomości podamy naszą decyzje w chwili, gdy w 100% będziemy pewni swego. Mamy czas. W końcu rozmawiamy o 1 stycznia 2010 roku.

Czy jest coś, co Pana w dzisiejszej piłce denerwuje?
Tak! Fakt, że piłkarze nie maja już życia prywatnego. Gdy ja byłem piłkarzem, to po meczu w sobotę szliśmy na miasto i balowaliśmy. Dziś chłopcy musza uważać, bo wszędzie można ich nagrać komórka, czy zrobić im zdjęcie. Nie zapomnijmy o Internecie. Upublicznia się rzeczy, za które nikt nie chce ponosić odpowiedzialności. Brak jest tematów tabu.

Chroni Pan swoich piłkarzy. Mówi się jednak, że jest Pan stanowczy i arogancki. Czy ten wizerunek Panu nie przeszkadza?
Denerwuje mnie, że oceniają mnie ludzie, którzy wcale mnie osobiście nie znają. Jeśli ktoś, po wieczorze spędzonym ze mną powie mi, że jestem aroganckim dupkiem, to zaakceptuję to. Ludzie którzy mnie znają nie powiedzą czegoś takiego.

Pańskich ataków wszyscy się boją.
Cos Panu powiem: jako manager jestem nawet za miękki. Piłkarze wcale nie SA dla mnie towarzyszami w biznesie, a kolegami. Jeśli kogoś mam skarcić to nie mogę cała noc zmrużyć oka. Jednak w chwili, gdy atakowany jest Bayern, staje się bardzo ostry.

Nie jest Pan więc arogancki?
stereotyp aroganckiego Hoeneßa, czy przemądrzałego Bayernu bardzo mnie denerwuje. Tylko dlatego, że odnosimy sukces. Opowiem Panu coś.

Proszę!
Przed naszym meczem z Mainz byłem głodny. Zobaczyłem stoisko z kiełbaskami. Łubie jeść smażona kiełbasę. Wyszedłem w kurtce, zjadłem jedna i wypiłem małe piwo. Co chwile stało wokół mnie coraz więcej ludzi, z którymi rozmawiałem jakieś pół godziny. Wszyscy mówili: przecież to niemożliwe. Mięliśmy przed oczyma całkiem inny Pański wizerunek . Nie spodziewaliśmy się, że postoi tu Pan z pół godziny. Oczekuje po ludziach, żeby mnie oceniali dopiero po rozmowie ze mną.

Chętnie mówi Pan również o polityce. Czy zostanie Pan kiedyś politykiem?
Nie. Nie  pracowałem przez 30 lat, aby teraz zacząć ze szczebla okręgowego. Jestem osoba interesująca się polityka, jednak jestem już za stary, aby w to wchodzić.

Co było Pana największym błędem podczas 30 letniej pracy?
Zwolnienie Juppa Heynckesa. On nie był wtedy winny. Błędem było ugięcie się przed opinią publiki.

Jaka  decyzja podjęta przez Pana była ta najbardziej słuszną i najlepszą?
Niech inni to ocenią. Myślę, że przekrojowo dobrze to wyszło. Gdy jestem w Hamburgu, czy w Gelsenkirchen, taksówkarze mówią mi: my tez chcemy znów zostać Mistrzem Niemiec. Jeśli pomysle tylko, ile tytułów zdobyliśmy przez te lata! Przez te lata widzieliśmy przeciwników, którzy łamali sobie na nas zęby, lub drogo za wszystko płacili. Bayern zarobił 20 milionów, biorąc pod uwagę, że dwa lata temu byliśmy tylko na 4 miejscu!.

Źródło: tz-online.de

 

Źródło:

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...