Wtorkowy wieczór na Allianz Arenie w Monachium z pewnością nie zostanie dobrze zapamiętany przez jednego z zawodników rekordowego mistrza Niemiec...
Mowa o Kim Min-jae, który niestety zanotował spory udział
przy stracie dwóch bramek przez Bayern w pojedynku półfinałowym z Realem
Madryt.
Niestety, ale krytycy oraz eksperci nie mieli litości po
ostatnim gwizdku i „przejechali się” po Koreańczyku, krytykując go za występ z „Królewskimi”,
dodając jednocześnie, że jest on antybohaterem, który popsuł całej Bawarii
wieczór w Lidze Mistrzów…
Jak można się było spodziewać, defensor wziął sobie bardzo
do serca swoje błędy oraz krytykę, która na niego spadła krótko po meczu… Z informacji
„T-Online” możemy dowiedzieć się, że stoper był wyraźnie przygnębiony po
końcowym gwizdku z madryckim klubem.
Min-jae nie chciał nawet rozmawiać z dziennikarzami w strefie mieszanej. Reprezentant Korei Południowej z opuszczoną głową i smutnym wyrazem twarzy przeszedł obok reporterów, a następnie nieśmiało się uśmiechnął i powiedział tylko: „Bardzo mi przykro”. Jakby tego było mało, to na konferencji prasowej występ Kima skrytykował jeszcze Thomas Tuchel.
− Minjae nie może być tak agresywny w kontratakach. Może to robić, gdy piłka jest w grze. Ale jako środkowy obrońca nie może tak swobodnie brać udziału w kontratakach – powiedział Tuchel.
− Ale to jest po prostu zbyt chciwe, zdecydowanie zbyt chciwe. Nie ma presji na piłkę, więc nie wiesz, co nadejdzie. To zbyt łatwe. Nikt nie może mu pomóc w takiej sytuacji. Bycie tak agresywnym w kontrataku przed zagraniem piłki jest zbyt zachłanne – podsumował trener FCB.
Komentarze