DieRoten.pl
Reklama

Pizarro pierwszą ofiarą Hitzfelda?

fot. J. Laskowski / G. Stach
Reklama

Na treningach Bayernu Monachium nietrudno zaobserwować, że Claudio Pizarro stracił swoje miejsce w wyjściowej jedenastce, które miał, gdy trenerem był Felix Magath. Wygląda na to, że Ottmar Hitzfeld wyżej ceni umiejętności Lukasa Podolskiego. Czy "Pizza" został pierwszą ofiarą starego-nowego trenera Bayernu?

Ostatnie tygodnie chluby Peruwiańczykowi nie przynoszą. Gazety więcej piszą o nim pod kątem prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwym, nocnych wypadów do dyskotek. Faktem jest, że trudno napisać coś pozytywnego, ponieważ Pizarro ostatnio nie imponuje wysoką formą i nie strzela goli.

Jego postawa w rundzie jesiennej była bardzo dobra, do tego stopnia, że napastnik obrósł w piórka i zagroził Bawarczykom, że nie przedłuży wygasającego kontraktu, jeśli oni nie spełnią jego żądań finansowych. Działacze Bayernu pozostali jednak spokojni. Forma Pizarro zdecydowanie zjechała w dół i teraz nie ma on już argumentów, żeby stawiać swoim pracodawcom warunki.

Statystyki jasno pokazują, że "Pizza" znacznie spuścił z tonu. W rundzie rewanżowej nie zdobył na razie ani jednej bramki, a w 4 meczach oddał zaledwie 7 strzałów. W rundzie jesiennej w 16 meczach ligowych strzelił 6 goli. Poza tym zanotował trzy asysty. Po przerwie zimowej nie wypracował kolegom także ani jednej bramki. Nie ma się, co dziwić, że w tej sytuacji Hitzfeld już w ostatnim meczu posadził go na ławce rezerwowych.

Pizarro na łamach "Sport-Bild" wypowiada się arogancko: - W ataku jestem jednorazowy. Jeśli moja współpraca z Bayernem nie będzie układała się po mojej myśli to zmienię klub.

Z tym Peruwiańczyk nie powinien mieć problemu, ponieważ w lecie wygasa jego kontrakt i będzie mógł opuścić Monachium bez sumy odstępnego. Jednak jego słaba forma na pewno nie sprawia, że ofert pracy przybywa. Teraz to on musi przekonać Bawarczyków, że warto podpisać z nim nowy kontrakt. W przeciwnym razie Bayern na pewno będzie stać na sprowadzenie w lecie nowego napastnika.

Hitzfeld mówi: - Mamy w Bayernie czterech dobrych napastników. Pizarro zalicza się do tego grona. Na razie. Taka wypowiedź trenera wcale nie gwarantuje mu pozostania w Monachium. Przeszłość pokazała, że kiedy Hitzfeld jest z jakiegoś gracza niezadowolony to dochodzi do pożegnania. Tak było nawet w przypadkach tak zasłużonych dla Bayernu graczy jak Stefan Effenberg czy Thomas Helmer.

Wydaje się, że w obecnej sytuacji Pizarro trochę wymiękł. Jeszcze jakiś czas temu mówił: - Być może Bawarczycy sądzą, że wszystko się jakoś rozwiąże w ostatniej chwili? A może nie odgrywam już żadnej roli w ich planach na przyszłość? Z pewnością nie jest to moja wina, że czekają z przedłużeniem ze mną kontraktu. W końcu może być na to za późno. Teraz wypowiada się łagodniej: - Bardzo chętnie pozostałbym w Monachium. Jestem tu bardzo szczęśliwy, także moja rodzina dobrze się tu czuje. Liczę, że się dogadam z Bawarczykami.

Od pewnego czasu działacze Bayernu mówią, że są w kontakcie z agentem piłkarza, Carlosem Delgado. Jednak do zapowiadanych rozmów nadal nie doszło. Poza tym FC Sevilla, która była bardzo zainteresowana Pizarro, pozyskała niedawno innego napastnika - Rosjanina Aleksandra Kierżakowa. Nie wiadomo czy zainteresowanie ze strony Juventusu Turyn, do którego w lecie przechodzi Hasan Salihamidzic, jest rzeczywiste czy to tylko wymysł prasy.

Jedno jest pewne: jeśli Pizarro nie weźmie się do pracy i nie udowodni swojej wartości na treningach i w meczach to rzeczywiście może stać się pierwszą ofiarą Hitzfelda...

Źródło: sport-bild.de

Źródło:

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...