Oliver Kahn od zakończenia kariery w 2008 roku nigdy nie założył bramkarskich rękawic. W telewizyjnym wywiadzie zdradził, że pożegnał się na zawsze z boiskiem – i podzielił się zabawnymi historiami ze swojej kariery.
Oliver Kahn, legenda Bayernu i niemieckiego futbolu, zakończył karierę w 2008 roku po meczu pożegnalnym w Allianz Arenie. Od tego czasu, jak sam przyznał w programie “Inas Nacht”, nigdy już nie założył bramkarskich rękawic.
– Nie, nigdy, ani razu – odpowiedział stanowczo na pytanie, czy kiedykolwiek wrócił jeszcze do bramki. Jak dodał, jedyny wyjątek stanowiły krótkie chwile, gdy w ogrodzie grał z dziećmi.
W rozmowie Kahn przywołał też anegdotę ze swoich początków w Karlsruher SC. W pewnym meczu towarzyskim doszło do konkursu rzutów karnych. Kahn, występując jako zmiennik, obronił wszystkie strzały. Wydawało się to wyczynem godnym pochwały. Dopiero później dowiedział się, że każdy gol miał być liczony…na cele charytatywne.
– Powiedziano mi potem: co za świństwo, że Kahn wszystko obronił. Ale ja o tym nie wiedziałem! – tłumaczył w studiu. Nazwał to “klasycznym przykładem swojego przesadnego w tamtym czasie zacięcia i ambicji”.
Sam dodał, że ta historia do dziś za nim chodzi i chciał wyjaśnić ją publicznie, bo – jak przyznał – ten epizod wciąż go męczy.
Zamiast futbolu…prace w ogródku
Po zakończeniu kariery Kahn oddał się całkiem innym zajęciom.
– Uwielbiam pracę rękoma – zdradził. Żona Svenja, obecna na nagraniu, dodała w formie anegdoty, że jej mąż najchętniej kosi trawę… siedząc na traktorze.
Choć „Titan” już dawno opuścił boisko, pozostaje osobą rozpoznawalną i chętnie zapraszaną do telewizji. Z dystansem spogląda też na swoje słynne wybuchy złości z czasów kariery.
– To był efekt presji, napięcia – ocenia z perspektywy czasu.
Komentarze