DieRoten.pl
Reklama

Milewski: Stadiony zabijają włoską ligę

fot.
Reklama

Słabnąca Serie A była głównym tematem kolejnego wywiadu. Tym razem naszym rozmówcą był Leszek Milewski z serwisu weszlo.com.

 

Przed rozpoczęciem fazy grupowej Ligi Mistrzów większość kibiców Bayernu nie obawiało się The Citizens, ale głównie Romy, o której pisało się w samych superlatywach. Jaki jest powód tego, że wypadła aż tak słabo przeciwko topowej drużynie jaką jest Bayern?

Kto ma największe szanse na sukces? Pierwsza myśl: ci, którzy wierzą w siebie. Jasne, wiara jest niezbędna, ale na samej fantazji daleko nie zajedziesz. Musisz do tego dołożyć twarde stąpanie po ziemi, by wiedzieć, na którym szczeblu aktualnie się znajdujesz. Na co cię stać, na co sobie możesz pozwolić. Roma to klasyczny przykład przeszacowania swoich możliwości.

W swoim czasie Smuda chciał z każdym grać otwartą piłkę i został zmasakrowany przez Hiszpanów, teraz tę lekcję odebrał Rudi Garcia. Mieli ekstra start, podjarali się wynikiem z City i zwycięstwami z Serie A, uznali, że są zbyt zajebiści, żeby stawiać gardę przed kimkolwiek i to się w Rzymie zemściło. W rewanżu to były potrójne, poczwórne a może i popiątne zasieki. Dawno nie widziałem, żeby ktoś do tego stopnia murował własną bramkę, od pierwszej minuty błagał o litość.

Ze skrajności w skrajność. Dlatego szczerze mówiąc, z tych dwóch meczów, według mnie paradoksalnie Roma więcej klasy pokazała podczas 1:7.

Ciężko się z tym nie zgodzić. Mimo sporej porażki w pierwszym meczu Roma próbowała grać w piłkę. W rewanżu wyglądało to fatalnie. Decyzje kadrowe Rudiego Garcii na spotkanie w Monachium świadczą chyba o tym, że Włosi przegrali ten mecz już w szatni?

Zdecydowanie. Biała flaga rozłożona przez Garcię na cały sektor zajmowany przez fanów Romy. Piłkarze wyszli z mentalnością boksera - sparingpartnera, którego mistrz ma oklepać przygotowując się do poważnej walki. Gdyby piłkarze mogli nosić zegarki podczas meczów, od zerkania na tarczę tej nocy graczy Romy bolałby karki.

Na przestrzeni lat widoczny jest spory spadek poziomu Serie A. Odchodząc z Juve latem Conte mówił, że rekordowy mistrz Włoch nie ma co liczyć na ćwierćfinał LM. Ile włoskim klubom potrzeba jeszcze czasu na to, by powrócić do europejskiej czołówki?

Wiesz, założyłeś, że czas działa na ich korzyść. A tak niekoniecznie musi być. Dystans do czołówki może się zwiększać. Trudno mi powiedzieć, w którą stronę to pójdzie. Niby Juve i Roma są wzorowo zarządzane, Inter też ma nowego właściciela, który potrafi sypnąć kasą. Ale te drużyny będzie ciągnąć w dół reszta stawki. Juve będzie słabe brzydkim stadionem Empoli, finanse Romy ucierpią, bo Cesena nikogo nie interesuje. Liga to wspólny organizm, jej poszczególne ogniwa wpływają na siebie, dlatego Premier League jest tak mocna finansowo. 

Kiedyś było sporo dyskusji na temat tego, która liga jest lepsza: Bundesliga czy Serie A. Teraz Włochom chyba bliżej do francuskiej Ligue 1?

Niestety tak. A Ligue 1 zaraz otrzyma kopa finansowego i infrastrukturalnego, bo Francja zorganizuje Euro. Niestety, bo europejska piłka byłaby mocniejsza i ciekawsza silnym Interem, Juve, Milanem. To wielkie marki, które dodawały rywalizacji kolorytu.

Byłaby. Pewnie każdemu brakuje włoskich klubów w kluczowych fazach Ligi Mistrzów. Teraz niestety oglądamy Inter w Lidze Europejskiej, a Roma i Juve walczą o wyjście z fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Ostatnio pytałem Michała Zachodnego o to czy Premier League można nazwać atrakcyjną, ale jedynie na własnym podwórku. Można to negować, ale chyba zgodzisz się z tym, że w stu procentach można powiedzieć to o Serie A?

Stadiony zabijają włoską ligę. Infrastruktura rodem z lat 80tych, koniecznie bieżnia wokół murawy, naprawdę, ciężko się to ogląda. Przyzwyczailiśmy się do innych standardów. Ale obejrzyj mecz choćby na stadionie Sampdorii: od razu lepiej to wygląda. Myślę, że dopóki nie zmieni się infrastruktura w Italii, nie tylko w Rzymie, Mediolanie ale także w Palermo i Cagliari, ciężko będzie mówić o powrocie Serie A do wielkości, choćby nie wiem ile bramek padało w tutejszych rozgrywkach.

Skoro jesteśmy już przy stadionach, w Bundeslidze możemy oglądać spotkanie Paderborn z Herthą a na trybunach i tak będzie nam ciężko znaleźć jakieś wolne miejsce. W lidze włoskiej często można zauważyć puste miejsca na trybunach. Skąd się to wzięło?

Wiesz, w pewnym sensie znowu wracamy do przestarzałej infrastruktury. Chętniej pójdziesz na sztukę do fajnego, klimatycznego teatru, niż do rudery, prawda? Drugoligowe Bari gra na 60.000 stadionie postawionym z okazji MŚ 1990, Nie da się tego zapełnić. Poza tym, ogólny spadek jakości Calcio wpłynął na zjazd frekwencji, naturalna rzecz. Nie ma tej mody na piłkę co kiedyś, a o którą nie trzeba martwić się w Bundeslidze.

W ostatnich dniach coraz więcej pisze się o odejściu Shaqiriego z Bayernu. Według włoskich mediów faworytem w wyścigu o pozyskanie Szwajcara ma być Juventus. Rezerwowy mistrzów Niemiec może być solidnym wzmocnieniem mistrza Włoch. Natomiast przed sezonem z Serie A sprzedano Immobile i Benatię. Rynek transferowy chyba idealnie obrazuje sytuację włoskiego futbolu?

Włoska liga stała się zapleczem poważniejszych lig i klubów. Dlatego największymi transferowymi sukcesami Serie A było nie to, kogo udało się ściągnąć, ale kogo udało się zatrzymać. Pogba, Vidal, Pjanić - to są goście, którzy mogliby wejść do każdej szatni na świecie i mieć duże szanse na pierwszy skład. Niestety, na światowym poziomie we Włoszech zdarzają się tylko jednostki, a nie całe drużyny.

Po części nawiązałeś do mojego kolejnego pytania. W Serie A nie ma zbyt wielu zawodników, którzy mogliby świadczyć o sile każdej drużyny na świecie. Możemy teoretycznie założyć, że na opuszczenie Włoch decyduje się wymieniona przez Ciebie trójka. Czy włoska liga produkuje ciekawych i młodych zawodników, którzy w jakimś stopniu mogą być dopełnieniem do tych gwiazd?

Serie A jest w tym momencie bliźniacza Ligue 1 i najlepszym klubom Portugalii. To wylęgarnia zawodników, którzy pójdą dalej do najlepszych klubów. Pod względem młodych, utalentowanych zawodników, w każdej drużynie możemy znaleźć kogoś ciekawego. Spójrz na anonimowe w perspektywie europejskiej Sassuolo: Zaza i Berardi. W Cagliari kapitalny Ibarbo. W Udinese podoba mi się Muriel, w Sampdorii jest Gabbiadini... Praktycznie w każdej drużynie znajdziesz ciekawych, młodych piłkarzy, którzy wzmocniliby poważne europejskie szatnie. Dlatego nie zgadzam się z opinią, że Serie A to liga starych pryków - jasne, wiele tu doświadczonych gwiazd, Pirlo, Totti, Di Natale czy Toni wciąż stanowią o sile ligi. Ale naprawdę, ma ich kto naciskać.

Wróćmy do początku rozmowy, czyli do Ligi Mistrzów. Masz już jakichś faworytów i czarnego konia rozgrywek?

Bez żadnej kurtuazji: najlepszy w Europie jest Bayern. To maszyna. Guardiola na ławce, do tego światowa jakość na każdej pozycji, a przy tym brak zawodników kupionych na nazwisko, na sprzedawanie koszulek, wszystkie zakupy wynikały z koncepcji trenerskiego geniusza.

Oczywiście nie zmienia to faktu, że w jednym dwumeczu Bayern może dać się zaskoczyć. Niedaleko za nim znajdują się Real i Chelsea, także kapitalne ekipy. Dla mnie to w tym momencie czołowa trójka w Europie.

Czarny koń? Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że w tym roku nikt z drugiego szeregu nie ma szans. Najlepsze zespoły są za mocne.

Nikt jeszcze nie wygrał Ligi Mistrzów dwa razy z rzędu. Wydaje się, że Real ma ku temu idealne warunki. Dadzą radę czy jednak w tej kwestii pozostanie status quo?

Są w trójce faworytów. Wymarzony dla mnie finał to Real - Bayern. A potem jakieś 8 bramek, dogrywka i 7 serii karnych.

 

Rozmawiał: Piotr Klama

Źródło:
pk

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...