DieRoten.pl
Reklama

Javi: Każdy dzień jest lekcją

fot. Ł. Skwiot (wszystkie prawa zastrz.)
Reklama

"Szalone" i "skandaliczne", takimi słowami Matthias Sammer opisywał sprowadzenie Javiego Martineza w 2012 roku za rekordową dla klubu kwotę 40 mln euro. Dyrektor sportowy Bawarczyków dodał, że klub zazwyczaj nie robi takich rzeczy, ale "Jeśli wierzymy, że musimy to zrobić, pod względem sportowym, to nie mamy wyboru. Musimy być szaleni".

Bayern nigdy nie wydał tak sporych pieniędzy na zawodnika i od tamtego momentu nic się nie zmieniło. Były zawodnik hiszpańskiego Bilbao jest najdroższym zawodnikiem sprowadzonym do bawarskiego klubu. W składzie Bayernu, który jest wypełniony gwiazdami, rola Martineza nie jest mocno widoczna. Ma zapobiegać emocjom, a nie je tworzyć. 

Wkład Martineza w zdobycie przez Bayern historycznego trypletu był ogromny. W samym finale Hiszpan popisał się kilkoma świetnymi interwencjami w drugiej połowie spotkania, co pozwoliło ostudzić ofensywę Borussii i odzyskać kontrolę nad przebiegiem wydarzeń. Tej wiosny powrócił do pełnej sprawności po dwóch latach, podczas których co chwilę zmagał się z mniejszymi bądź większymi urazami.

"Wróciłem szybciej niż myślałem" - mówi Martinez. "Trenerzy od przygotowania fizycznego są ze mnie bardzo zadowoleni. Bardzo ciężko pracowałem nad sprintami, aby upewnić się, że jestem w stanie pomóc zespołowi z tyłu, gdzie obecnie brakuje nam kilku zawodników".

Przed swoim przybyciem Guardiola powiedział, że widzi Martineza w centrum trzyosobowego bloku obronnego. Pomysł ten nie był jednak zbyt często realizowany. Meczem, który najbardziej zapadł w pamięć Hiszpanowi miał miejsce w sezonie 2013/14 przeciwko Borussii Dortmund. Bawarczycy wygrali to spotkanie a Javi występował w nim na nietypowej dla siebie pozycji "fałszywej 9".

"Pamiętam, że Pep mówił nam, iż BVB ma problemy w tyłach, więc umieścił mnie tam bym wywierał na nich nacisk. Grałem w tym meczu na pozycji "10", "6", jako stoper. Zacząłem na górze i stopniowo się cofałem. Dziesięć minut więcej i zagrałbym na pozycji Neuera...".

W tym sezonie pojawiały się głosy mówiące o tym, że Martinez jest jednym z najlepszych defensywnych pomocników na świecie i że tak naprawdę nie lubi odgrywać roli stopera. Javi w tym sezonie często występuje na tej pozycji, co jest spowodowane długą absencją Jeroma Boatenga i częstymi nieobecnościami Benatii. Hiszpan jednak stanowczo zaprzecza tym doniesieniom.

"Robię to co jest konieczne dla drużyny. Nie ma zbyt dużej różnicy w grze jako defensywny pomocnik i stoper w systemie Pepa. On oczekuje rozgrywania od samej defensywy i wymienności pozycji".

"To jedna z głównych rzeczy, które ćwiczymy na treningach: wymienność pozycji. Nasza gra jest zawsze dopasowana do rywala. Zaczynamy od jednej idei, ale przez cały tydzień przygotowujemy się do ewentualnych zmian, jeśli jakiś pomysł nie funkcjonuje. Musisz być mentalnie przygotowany na zmiany".

"Ludzie wierzą, że w Bundeslidze panuje pewnego rodzaju konserwatyzm taktyczny: trenerzy nie są w stanie zmienić swoich założeń taktycznych z jednego meczu na drugi, a co dopiero w trakcie spotkania. Jeśli będziesz miał tylko jeden sposób na rozegranie meczu z daną drużyną, to jesteś zbyt przewidywalny, więc nie dasz rady reagować na zmiany w grze rywala".

"Dla zawodników jest ciężko grać u takiego trenera jak Pep. Jednak na swój sposób dorastasz, uczysz się rzeczy, których wcześniej byś się nie nauczył. Musisz być skupiony przez cały dzień, w trakcie wszystkich spotkań. Na treningach dzieje się tyle rzeczy...Trzeba być skoncentrowanym przez cały czas".

"Jedna rzecz, która mnie naprawdę zaskoczyła od momentu przyjścia Pepa jest sposób w jaki uczy nas grać w piłkę nożną. Każdy dzień jest lekcją, codziennie jest coś nowego, każdy dzień jest wyjątkowy. W naszym trzecim sezonie rozumiemy go o wiele lepiej. Czuję się bardzo szczęśliwy, że tu jestem. Jako trener zapłaciłbym spore pieniądze za możliwość spotkania z nim".

Może Martinez powinien umieszczać przemowy Pepa na YouTubie? "Byłbym bardzo bogaty. Nie, trzymam wszystko w mojej głowie, dla całego świata, gdy już będę trenerem" - mówi żartobliwie. "Myślę, że chciałbym trenować pewnego dnia, ale nie profesjonalnie. Trzeba być szalonym, by być takim trenerem. Widzę to po Pepie. Myślenie o piłce zajmuje cały dzień. Przychodzi o 8 rano, wychodzi o 8 lub 9 wieczorem. Czasami bez żadnej przerwy. To szalone".

Lepsze zrozumienie idei trenera może prowadzić do sukcesów w Lidze Mistrzów w tym sezonie. Martinez wierzy w końcowy sukces, ale pozostaje ostrożny w swojej wypowiedzi. "Trzeba pokonać najlepsze drużyny, to nigdy nie jest łatwe". Zadanie Bayernu w dwóch poprzednich półfinałach było utrudnione właśnie przez urazy Javiego, który musiał opuścić te mecze. 

"Mamy teraz mniej kontuzji i więcej opcji na ławce. Konkurencja wewnątrz drużyny sprawia, że każdy trenuje mocniej i konkurencja ze strony Dortmundu utrzymuje nas w skupieniu".

"Każdy widział mecz z Juventusem. Byliśmy zespołem, który nigdy się nie poddaje i pokazaliśmy to całemu światu. To był niesamowity mecz do oglądania. Byłem tym meczem tak zmęczony, że nie mogłem normalnie trenować następnego dnia".

Następny rywal: Atletico: "Pep oglądał już dziesiątki meczów w ich wykonaniu. Pokaże nam w jaki sposób musimy z nimi zagrać. Na pewno będzie dużo informacji z jego strony, ale też nie za dużo". Silny fizycznie Martinez z pewnością może pomóc Bayernowi w starciu z taką drużyną jak Atletico. 

 

espn

Źródło:
pk

Komentarze

Trwa wczytywanie komentarzy...