Transfer Sadio Mané do Bayernu miał być hitem, a okazał się jednym z większych rozczarowań ostatnich lat. W rozmowie z Rio Ferdinandem Senegalczyk zdradza, dlaczego wybrał Monachium i jak ten ruch wpłynął na jego losy.
Przed przenosinami Mané do Monachium media huczały od plotek o rzekomym konflikcie z kolegą z ataku, Mo Salahem, co miało przesądzić o odejściu. Senegalczyk stanowczo jednak dementuje te rewelacje.
– Liverpool był dla mnie jak dom. To była moja strefa komfortu. Ale chciałem spróbować czegoś nowego, bo wygrałem tam prawie wszystko. Motywacją było wyjście ze strefy komfortu i podjęcie wyzwania w innej części świata. To był powód, dla którego powiedziałem: „Okej, spróbujmy. Dlaczego nie?” – wyjaśnia skrzydłowy.
Mane przyznaje, że to właśnie determinacja włodarzy “Die Roten” sprawiła, że zdecydował się podjąć nowe wyzwanie.
– Ciągle wywierali presję. Naciskali, naciskali i naciskali. Powiedziałem więc: „Okej, spróbujmy tam”. W życiu zawsze tak jest: kiedy idziesz gdzie indziej, uczysz się czegoś nowego – przyznaje zawodnik.
– Myślę, że bez transferu do Bayernu Monachium, być może wcale by mnie tu nie było [w Arabii Saudyjskiej – przyp. red.] – wspomina.
Ostatecznie o kierunku saudyjskim zadecydowała wizja przedstawiona przez klub Al-Nassr.
– Kiedy pojawili się Saudyjczycy, Al-Nassr nakreśliło plan: „Chcemy zbudować największą i najsilniejszą ligę na świecie. Sprowadzimy wielu graczy i zorganizujemy mistrzostwa świata”. I chcieli, żebym był tego częścią. Wtedy powiedziałem: „Wow, to brzmi dobrze i interesująco!” – kończy były gracz Bayernu.
Komentarze